Sąsiedzi, którzy przyjechali z Niemiec, byli tym szczekaniem rozdrażnieni. „To tu tak zawsze jest? Nikt tych psów nie ucisza?". „A jak można uciszyć psa łańcuchowego?” – spytałem. „Nie wiem jak, ale właściciel powinien coś z tym zrobić. Nie może tak być, żeby inni ludzie nie mogli w nocy spać. To skandal!”. Ci sami ludzie byli jednak radośnie podekscytowani, kiedy przez nasze osiedle przebiegał w biały dzień lis z puszystą kitą. Nie szczekał, był uroczy, choć nigdy nie wiadomo, czy taki zwierzak nie nosi jakiejś choroby.
Ale teraz psy ujadają nocą, kiedy jest minus 20. Wydawać się mogło, że nie powinny. Dla mnie to sygnał, że nadal są na podwórzu, przykute do łańcuchów, bud, z dala od jakiegokolwiek domowego ciepła. Ich szczekanie wciąż jest dziarskie, nadchodzi falami, co jakieś dwie godziny, chociaż teraz niekiedy z wrzawy przebija skamlenie, a nawet wycie. Gdy to się dzieje – inne psy milkną. Odgłosy psiego smutku, rozpaczy, żalu czy bezradności odbierają mowę innym psom. Niekiedy nie ustają godzinami – znak, że właściciele, choć mają te dźwięki tuż pod oknami swych sypialni, nie reagują. Wiejski pies to wiejski pies. Ma sobie sam dać radę, płoszyć lisy i złodziei, ma trwać na posterunku jak grizzly na Alasce. Jak sobie nie da rady – znak, że się nie nadawał. Pies go trącał w takim razie.
Znajomy weterynarz z nieodległej lecznicy pewnego dnia opatrywał uszy skundlonego wilczura. Gdy zajrzałem, pokręcił głową i powiedział ze smutkiem: „Tak tu jest. Obwiązali mu uszy nitką, żeby stały na sztorc, i odpadły. Po prostu zgniły". Pytam, czy to częsty przypadek. „Akurat rzadkość, ale w ogóle to by się pan zdziwił. Tu w okolicy każdy ma co najmniej jednego psa, ale ludzie niechętnie chodzą do weta. Pies tu nie jest przytulanką, jak wśród miastowych, tu on jest sprzętem, który musi na siebie zarobić. Jak źle pracuje albo choruje – wynocha”. Kiedy to mówił, przypomniałem sobie, że na pewnej odległej wsi pod Częstochową znajomy właściciel sporego gospodarstwa, człowiek – przysięgam – na wskroś przyzwoity, osobiście zabił psa drągiem, kiedy ten nie upilnował kurnika i lis nocą podźwignął kilka kur. Ale też – od razu uzmysłowiłem sobie dla poprawy nastroju – moi znajomi wulkanizatorzy ze wsi, na której mieszkam, ojciec i syn, co to bywam u nich kilka razy w roku, mają czeredkę psiaków, potomków niewielkiego kundla mądrali o ksywce Bandzior, i dbają o nie niesamowicie. Dwa lata temu Bandzior w wieku bodajże 15 lat opuścił ziemski padół, ale jego zasady nadal obowiązują. Psy nigdy samoistnie nie przekraczają furtki. Pompując wielkie opony, właściciele warsztatu gadają do tych psiaków, interesują się ich samopoczuciem, martwią ich stresami i smutnymi minami, budują im specjalne ocieplane budy na zimę, a jak zima sroga – zgarniają je do budynku.
Więc nie ma reguł. W tych dniach gołębie na krakowskim Rynku kłębią się skulone u wylotu wielkich nagrzewnic miejskich i ciepłe powietrze targa im pióra. Bez tego ciepła nie miałyby szans. Łabędź, który na chwilę przysiadł na tafli zamarzniętego stawu, już nie mógł wstać – jego pióra i łapy przymarzły do lodu. Uratowali go ludzie z poduszkowca. Kilka obrazków leżących tu i ówdzie martwych psów i kotów, które nie dały rady. Zły czas dla zwierzaków. Czasem za sprawą ludzi. Moja przyjaciółka z Krakowa oferuje do adopcji kilkuletniego jamnika o ksywie Leśniczy. Ludzie jadący autem zobaczyli, jak z samochodu przed nimi ktoś go wyrzuca na szosę i gwałtownie odjeżdża. Zrozpaczony jamnik rzucił się za swoim autem, które szybko zniknęło mu z pola widzenia, ale nadal biegł ile tchu szosą wiodącą przez las w nadziei, że to jakaś pomyłka. Gdy świadkowie zdarzenia zatrzymali się przy nim i otworzyli drzwi – ufnie wskoczył do środka i gwałtownymi ruchami ponaglał, by gonili uciekiniera.
Zima, która teraz objęła we władanie nasze terytorium, jest niezwykle mroźna. Zwierzaki bez nas nie dadzą rady. Można coś powiesić na drzewie dla ptaków, można dokarmić koty czy psy, wystarczy ociupina empatii. Nawet jeśli na co dzień jej nam brakuje wobec ludzi, to może chociaż wobec zwierzaków się trochę znajdzie.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.