Złota ruletka po polsku

Złota ruletka po polsku

Dodano:   /  Zmieniono: 
Każdy chce zarobić, tak żeby się przy tym nie narobić. Możni tego świata, na przykład prezesi wielkich amerykańskich korporacji, mają mnóstwo takich możliwości. Na przykład mogą dostać od banków inwestycyjnych „gorące akcje” na rynku pierwotnym i szybko, bez ryzyka, na nich zarobić. Potem się zrewanżują, gdy ich firmy kupią od tych banków różne usługi. To taka nowoczesna korupcja, opisana szczegółowo w książce „Potęga i pieniądze. Jak Goldman Sachs objął władzę nad światem”. Ale zwykły zjadacz chleba nie ma takich możliwości. I niezależnie od tego, czy jest to drobny przedsiębiorca, który miał dobry rok i trochę zarobił, czy emeryt, który zastanawia się, jak ulokować oszczędności całego życia, dylemat jest podobny: komu powierzyć swoje ciężko zarobione pieniądze, żeby dobrze zarobić, ale bez nadmiernego ryzyka.

Niestety, Polacy są bardzo słabo wykształceni w dziedzinie finansów osobistych, ponieważ nie ma takich przedmiotów w polskich szkołach. Dlatego kiedy poszukują atrakcyjnych lokat kapitału, nie potrafią ocenić, czy dana lokata oferująca „gwarantowane” kilkanaście procent zysku jest życiową okazją, czy raczej bardzo ryzykowną inwestycją, która może się zakończyć utratą części lub całości oszczędności. Dziesiątki tysięcy osób zobaczyło atrakcyjne reklamy Amber Gold, które sugerowały, że można ulokować pieniądze w złoto i zarobić na tym trzykrotnie więcej niż na lokacie bankowej. Nie czytałem umów, które klientom oferuje Amber Gold i inne podobne firmy obiecujące podejrzanie wysokie odsetki na lokatach, ale wiem, że nie jest możliwe uzyskanie tak wysokiego, gwarantowanego zysku na lokatach w złocie. Osoby, które działają na tym rynku, wiedzą, że lokaty w złocie są oprocentowane bardzo nisko, zaś zarobić można tylko wtedy, gdy cena złota rośnie. Zatem albo Amber Gold był od samego początku piramidą finansową nakierowaną na oszukanie ludzi, albo prowadził spekulacje na złocie lub innych rynkach. Zasada jest prosta: jak się uda, to zarabia firma, a jak się nie uda, to tracą klienci, ewentualnie podatnicy. Ale jeżeli to była spekulacja, to lepiej było postawić cały majątek na czarne w ruletce – szanse na wygraną były większe.

Można mieć pretensje do Komisji Nadzoru Finansowego, że nie podjęła na czas szeroko zakrojonej akcji informacyjnej ostrzegającej przed ryzykiem lokowania pieniędzy w Amber Gold. Tym bardziej że takie działania podejmowano w przeszłości. Na przykład w 2007 r., gdy byłem członkiem KNF, nakładaliśmy na fundusze inwestycyjne solidne kary za emitowanie reklam, które wprowadzały ludzi w błąd, bo sugerowały, że można założyć „lokatę akcyjną” oprocentowaną na kilkadziesiąt procent. Ale winni są przede wszystkim sami klienci, którzy wpłacają do firmy bez historii znaczną część swoich oszczędności. To wynika z braku edukacji finansowej w szkołach. Każdy Polak powinien sobie zapisać na kartce, oprawić w ramki i powiesić na ścianie następującą regułę: jeżeli jakaś instytucja oferuje na lokacie oprocentowanie wyższe niż rządowych bonów skarbowych, to oznacza, że taka lokata wiąże się z dodatkowym ryzykiem. Jeżeli to oprocentowanie jest trzykrotnie wyższe, a tak było w przypadku Amber Gold, to znaczy, że ryzyko jest ogromne. A jeżeli jeszcze firma, która to oferuje, jest zupełnie nieznana, to prawdopodobieństwo utraty pieniędzy jest bardzo wysokie.

Co teraz mogą zrobić klienci Amber Gold i podobnych firm? Jeżeli mają do czynienia z piramidą finansową, to już nic nie mogą zrobić, bo pieniądze przepadły. Ale jeżeli pieniądze można odzyskać, to klienci nie powinni się godzić z utratą prawie 40 proc. kapitału w przypadku wcześniejszego zerwania umowy, nawet jeżeli umowa tak stanowi. Trzeba skierować sprawę do sądu, być może w trybie pozwu zbiorowego. Wtedy Amber Gold będzie musiał wykazać, że faktycznie wcześniejsze zerwanie lokaty przez klienta powoduje koszty, które uzasadniają potrącenie 40 proc. kapitału.

Co powinny zrobić władze? Przede wszystkim trzeba powstrzymać naturalną skłonność do wprowadzania w trybie pilnym nowych regulacji. Państwo nie powinno przejmować na siebie odpowiedzialności za błędne decyzje finansowe Polaków, a Polska i tak jest jednym z najbardziej przeregulowanych krajów na świecie. Natomiast można rozpocząć masową edukację finansową Polaków; zamiast wydawać miliardy euro ze środków unijnych na wątpliwej jakości szkolenia, resztki tych pieniędzy trzeba przeznaczyć na masowe, bezpłatne kursy z zarządzania finansami osobistymi.

Na koniec proste pytanie: ilu klientów powierzyłoby pieniądze firmie, które oferuje takie usługi jak Amber Gold, ale nazywa się Złota Ruletka?
Więcej możesz przeczytać w 33/2012 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.