Ubogaceni

Dodano:   /  Zmieniono: 
To w miarę jasne, że właściwym miejscem dla pianki do golenia nie są księżowskie kolana. I że w gimnazjum w Lubinie zabrakło dorosłego, który wytłumaczyłby dzieciakom, że zabawa polegająca na łażeniu na czworakach i składaniu hołdu dyrektorowi przez dotykanie tej pianki nosem jest po prostu niemożebnie głupia. Złych intencji tam nie było (świadczy o tym zdecydowana i jednogłośna reakcja lokalnego środowiska), zabrakło jednak rozsądku, który podpowiedziałyby dorosłym, że nawet na czymś z założenia tak idiotycznym jak otrzęsiny warto szukać zabaw innych niż te, które eksploatują klucz poniżenia i dominacji.
Prokuratorzy, kuratorzy, ministrowie, wszyscy ganiają teraz wokół lubińskiej sprawy jak kot z pęcherzem, cali drżą, wiedząc, że dziś w kraju poluje się na urzędników nie dość szybko „ogarniających” oburzające społeczeństwo „kejsy”. Ksiądz zastanawia się pewnie, czy przeprosić (powinien – za brak wyczucia i rozwagi). W tle kwitnie jednak coraz ciekawsza wojna opisywanych z opisującymi. Niektórzy z moich kolegów wydają się szczerze zaskoczeni faktem, że oto ci, którym bohatersko przybyli na odsiecz, wyzywają ich teraz od „manipulatorów” i usilnie proszą, by spadali z tymi swoimi kamerami tam, skąd przyszli.

W tej ostatniej kwestii – mają rację. Nie tylko dlatego, że to śmieszne, gdy poważni dziennikarze urządzają wokół kolan księdza wielkie debaty, przejęci, jakby zdobywali właśnie (bez tlenu) szczyty śledczego dziennikarstwa. Przy okazji zanieczyszczają jednak – co dużo gorsze – swoimi lepkimi skojarzeniami połacie dziecięcej wyobraźni. Uczniom (i, jak widać, nauczycielom, którzy powinni być bardziej przezorni, a nie byli) przez myśl bowiem prawdopodobnie nie przeszło, że niemądrą acz niewinną zabawę ktoś wpisze w kontekst nadużyć seksualnych.

Rozgrzani malowniczym tematem koledzy dziennikarze dywanowo zbombardowali młodzież całym syfem świata dorosłych. Kilka tygodni temu dzieciaki miały przecież w pamięci po prostu otrzęsinowe szaleństwo, my teraz „ubogaciliśmy” ich dusze nie tylko o historię skandali seksualnych w Kościele katolickim, ale przede wszystkim wszczepiliśmy gen nieufności, który każe im się odtąd zastanawiać, czy każdy człowiek, który się do nich po prostu uśmiecha, nie chce ich przypadkiem niecnie wykorzystać. Telewizyjni moraliści, podstawiając im pod nos mikrofony i żądając „setek” w trybie pilnym i bez znieczulenia, zakończyli im dzieciństwo. Oczywiście wytłumaczą, że powodowani ważnym społecznym interesem. Jakim? Że dzięki ich akcji zaniknie może wreszcie durny obrządek otrzęsin? Tylko dlaczego ma się to stać kosztem kompletnej dezorganizacji życia tych konkretnych gimnazjalistów z Lubina? Czy naprawdę da się skwitować sprawę stwierdzeniem, że ksiądz dyrektor sam jest sobie winny, a co do jego uczniów – cóż, ofiary na wojnie o lepsze jutro czasem muszą być?

Niby abecadło – podczas selekcji materiałów warto nie poprzestać czasem na szczerej intencji, ale zadać sobie pytanie o skutki swoich działań. Z tego, że ja coś uważam za niesmaczne albo że jakiś nierozgarnięty widz pewnie by się tym podekscytował (to z kolei casus złodziei, którzy ukradli prywatność brytyjskiej parze książecej, i paserów, którzy ją teraz sprzedają, jak zwykle przy tej okazji kompromitując się kwiecistymi esejami o tym, że taki jest świat, a oni go tylko przynoszą nam na tacy), nie wynika wcale, że mam to od razu publikować. Istnieje bowiem coś takiego jak „prawda nienależna” (mówiąc w skrócie – nie mój interes). Pojęcie dla dziennikarza bardzo trudne, ale takie, z którym wciąż musi się mierzyć, a nie z automatu odkładać na półkę.

Media „jadą” dziś po niefrasobliwym księdzu, a same popełniają ten sam co on błąd. Nie biorą odpowiedzialności za tych, którym podobno służą. Pytanie, rzecz jasna, czy fach, który wykonujemy, to jeszcze wciąż choćby w ułamku procentu służba, czy dziennikarz czymś różni się dziś od stojaka do kamery, która pokazuje świat jak leci.
Więcej możesz przeczytać w 39/2012 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.