Sondaże zgodnie wskazały, że PiS przegoniło Platformę Obywatelską. Receptę na to, jak przełamać impas, wskazał rzecznik rządu Paweł Graś. Jego słowa świadczą o totalnej bezradności ekipy rządowej. Nie mając lepszego komentarza dla fatalnych wyników swojej partii, postanowił wskrzesić upiora skutecznie dotąd straszącego tych, którzy chcieli się go bać. Tym upiorem była wizja powrotu PiS do władzy. Nic nie trzeba było robić, mając takiego upiora, trzeba go było tylko karmić. Do tego trochę propagandy, jakieś II exposé, dymisyjka, fajna historia dla mediów, bez pokrycia, ale atrakcyjna, i wszystko jakoś hulało. Ale upiór umarł. A premier i jego ekipa nie mogą w to uwierzyć albo jeszcze nie zauważyli, że ten strach przestał działać. Graś spróbował starych zaklęć. – Powrót PiS do władzy jest bardzo realny – obwieścił. Gdyby to był sitcom, rozległaby się salwa śmiechu. Ale jest gorzej niż w głupawym serialu. Po słowach zapadła głucha cisza. Nomen omen grobowa. Rzecznik ciągnął dalej: – Wraz z PiS wrócą stare upiory. Swoją drogą to bardzo ciekawa sytuacja dla wyborców PO. Jeżeli do wyborów jeszcze ponad dwa lata, a prawa ręka premiera wieszczy klęskę, to może trzeba zacząć się rozglądać, gdzie lepiej ulokować swoje sympatie, oczekiwania i nadzieje. Bo Platforma nie słyszy, komu bije dzwon. ■
Archiwalne wydania Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Komentarze
Trzeba było jasno powiedzieć Polakom, że powrót PiS zagraża wolności w internecie. Serwisy kpiące z władzy będą narażone na postępowanie prokuratorskie i sądowe, zaś Unia Europejska i obrońcy praw człowieka będą załamywać ręce.
A za nazwanie na transparencie premiera matołem posypią się grzywny.
Grozić będzie przetrzymywanie miesiącami w areszcie izolacyjnym na podstawie zeznań świadka koronnego, który pamięta tylko tyle, że ktoś mu mówił, że przestępstwo było.
Za napis na murze "Je... rząd!" grozić będzie wyrok sądowy.
Polacy, wrażliwi na punkcie wolności osobistych, zastanowią się dwa razy, nim zagłosują na partię, pod rządami której takie rzeczy mogłyby się wydarzyć!
Pan minister tymczasem tak ogólnikowo i, rzekłbym, nieśmiało.. Trzeba było prosto z mostu, Panie Ministrze!