Lewicowa PiS-ówa

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ludzie myślą, że w zasadzie nie żyję. Albo siedzę, chlam i żyły sobie podcinam – mówi Maria Wiernikowska, dziennikarka, była korespondentka wojenna. – A ja sprzedaję siebie.

To co, nagrywamy?

Maria Wiernikowska: Jeszcze chwilę niech mi pani da. Byłam dziś na policji, bo w mordę dostałam.

Za coś?

Za darmo. Żadnych zasług w tej sprawie nie mam. Oddałam nawet. Teraz chodzę, gadam o tym z psiarzami i zbieram opowieści. Okazuje się, że dzielnica się faceta boi. Ktoś się boi, że mu spali dom. Inny, że mu sklepik zdemoluje. Ludzie pamiętają, że kiedyś swoją matkę głodził. Boją się go od lat. Wcześniej bali się jego ojca. Teraz sobie przypomniałam, że na tej samej uliczce nasza starsza koleżanka zginęła.

Wybitna dziennikarka Barbara Łopieńska.

Dziewięć lat temu została znaleziona martwa na ulicy Olimpijskiej. Mam to z tyłu głowy, ale nie szukam połączeń. Nie daję się zwariować.

To nie jest materiał na reportaż?

O sobie nie będę pisać.

Przecież świetnie to pani wychodzi.

Pije pani do mojej ostatniej książki? Świetnie się sprzedaje.

Bo ekshibicjonistyczna.

Więcej możesz przeczytać w 45/2013 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.