Lekcja Faymanna

Dodano:   /  Zmieniono: 17
Werner Faymann
Werner Faymann Źródło: Newspix.pl / EXPA/JFK FOT.EXPA
Upadek kanclerza Austrii pokazuje, że w Europie nikt nie może już powiedzieć „moja chata z kraja“.

Kanclerz Austrii Werner Faymann zrezygnował z funkcji szefa rządu i jednocześnie złożył też rezygnację z przewodniczenia Socjaldemokratycznej Partii Austrii. Nie przegrał wyborów parlamentarnych, okazał się tylko zbyt słaby we własnej partii. Zdarza się, nawet jeśli mowa o polityku, który był na politycznym świeczniku w swoim kraju dość długo, bo od 2008 r.  Oficjalnie ta rezygnacja to konsekwencja słabych wyników socjaldemokratów w wyborach prezydenckich (na najlepszej drodze do ich wygrania jest dziś kandydat skrajnie prawicowych wolnościowców - FPÖ, Norbert Hofer) jednak drążąc głębiej można doszukać się bardziej uniwersalnych powodów.

Faymann jest  jedną z pierwszych ofiar polityki europejskiej na poziomie krajowym. Oznacza to, że powody politycznej zawieruchy, która zmiotła go z politycznej sceny leżą na dobrą sprawę poza Austrią. W jego mowie pożegnalnej nie było praktycznie innych tematów jak europejskie problemy jego kraju. Z zewnątrz przyszedł kryzys imigracyjny, z zewnątrz przyszły kłopoty finansowe strefy Euro, które nadwerężyły gospodarkę i podniosły poziom bezrobocia.

Taka sytuacja może zdarzać się coraz częściej także w innych państwach, które nawet rządzone poprawnie mogą popadać w problemy z przyczyn, które leżą poza nimi. Lekcja z tego dość oczywista: we współczesnym świecie współzależności nikt nie może powiedzieć „moja chata z kraja“. To znaczy powiedzieć może, ale to nie znaczy, że dzięki temu ominą go problemy. Zwłaszcza w Europie. Działa to także w druga stronę:  europejskich problemów nie da się rozwiązywać oddzielnie w każdym z państw unijnych z osobna.

Na marginesie odejścia Wernera Faymanna warto zwrócić uwagę na reakcje części mediów, które uznały jego rezygnację za błąd ponieważ „zbyt łatwo się poddał“. Komentator wiedeńskiego „Der Standard“ ubolewa, że kanclerz „zbyt łatwo poddał się populizmowi i bulwarowym nastrojom zamiast wytłumaczyć obywatelom stopień skomplikowania europejskiego świata“. Tak więc mainstream wciąż rozumuje w najlepszym stylu brukselskiej eurokracji: oto  politycy zamiast rezygnować powinni edukować wyborców tak długo aż ci wreszcie dojdą do właściwych wniosków. W krach leżących niegdyś po naszej stronie dawnej żelaznej kurtyny powinniśmy pamiętać taką logikę aż za dobrze. Austriakom można za to zadedykować sarkastyczny wiersz Bertolda Brechta o rządzie, który w razie złego zachowania narodu wybierze sobie nowy.