Bunt młodych komorników: „Obniżono nam stawki o jedną trzecią”

Bunt młodych komorników: „Obniżono nam stawki o jedną trzecią”

Polscy komornicy nie radzą sobie z nawałem spraw, które do nich trafiają (fot. sxc.hu)Źródło:FreeImages.com
Wściekli na ministra Ziobrę, który zamyka ich zawód. Rozgoryczeni zachowaniem starych kolegów po fachu, którzy tępią nową konkurencję. Młodzi komornicy chcą odchodzić z zawodu.

Rozmawiamy z wieloma komornikami z różnych stron Polski. To najmłodsze pokolenie w zawodzie: wykształceni, ambitni, żądni zawodowego sukcesu. Nikt z nich nie chce w tym tekście występować pod nazwiskiem. Nikt nie chce, żeby padła chociaż nazwa miasta, w którym niedawno otworzyli swoje kancelarie. Panicznie boją się, że namierzy ich samorząd komorniczy i będą mieli kłopoty. „Powiem szczerze, że po nieprzespanej nocy sam boję się, że mogą skojarzyć skąd to wyszło, a wtedy będę miał murowaną kontrolę” - pisze jeden z młodych komorników dzień po rozmowie.

Młodzi buntują się przeciw zmianom, które czeka ich całe środowisko od nowego roku. W kwietniu prezydent podpisał się pod ustawą, która z początkiem stycznia 2019 wprowadzi rewolucję w zawodzie. Młodzi mówią, że to taka rewolucja pod tytułem: „Żeby starym komornikom żyło się lepiej”.

Komornik w Polsce to tak de facto przedsiębiorca. Utrzymuje się sam, nie dostaje pieniędzy od państwa. Żyje głównie z prowizji od ściągniętego długu. Obecnie mamy dwie główne opłaty: 8 proc. w przypadku, kiedy komornik ściąga dług z konta czy pensji i 15 proc., kiedy dostanie od dłużnika bezpośrednią wpłatę. W nowym roku te dwie opłaty mają zostać zastąpione jedną główną 10-proc. stawką.

Żeby dostać 15-proc. trzeba się trochę napracować. Pojechać do dłużnika, porozmawiać, namówić go, żeby wpłacał pieniądze na konto kancelarii. Żeby dostać 8 proc. nie trzeba ruszać się zza biurka. Można zająć komuś konto albo wejść na pensję i ściągać niższy procent. Nowe kancelarie bazują przede wszystkim na opłatach uiszczonych przez dłużnika bezpośrednio. Komornik 4: „Młodym się jeszcze chce. Czasem przejmuję sprawę po jakimś starym komorniku, jadę do dłużnika, a ten zdziwiony, bo pierwszy raz zobaczył komornika na oczy. Rozmawiam z nim, ustalamy jakiś plan spłaty, zostawiam mu swój numer telefonu. Mówię, że może zadzwonić, jak będzie się spóźniał z wpłatą albo będzie miał mniej niż przewiduje plan. To są sprawy wychodzone, a nie załatwiane kilkoma kliknięciami myszką”.

Młodzi czują się poszkodowani, bo w takich sprawach opłata zmniejszy im się o jedną trzecią z 15 do 10 proc. A starym, którzy zarabiają głównie z 8-proc. stawki, podniesie się ją jeszcze do 10 proc. Komornik 1: „Stare kancelarie mają na przykład sprawy alimentacyjne, które ciągną się po 20 lat. Dzieci już są dawno dorosłe, a komornik dalej ściąga po 8 proc. z pensji albo konta rodzica. To stabilny, stały przychód dla kancelarii. My zaczynamy od zera i nie mamy dostępu do takich wierzycieli, którzy od dawien dawna są przypisani do starych kancelarii”.

Krajowa Rada Komornicza pisze, że interweniowała w ministerstwie, żeby podnieść tę jednolitą stawkę egzekucyjną z 10 do przynajmniej 12 proc. Tym bardziej, że według wyliczeń samorządu średnia opłata egzekucyjna wynosi obecnie 12,5 proc. Komornicy muszą dodatkowo płacić VAT, o czym w zeszłym roku rozstrzygnął Naczelny Sąd Administracyjny.

Komornicy nie wiedzą jeszcze, czy po wejściu w życie nowej ustawy będą nadal musieli płacić podatek VAT. Sprawa rozstrzyga się w Ministerstwie Finansów. Jeśli by tak się stało to od nowego roku po odliczeniu podatku faktyczna opłata pobierana przez komornika wyniesie nie 10, a nawet mniej niż 8 proc. „Taka stawka w żadnym wypadku nie zapewni stabilnego funkcjonowania kancelarii!” – alarmuje Monika Janus z KRK.

Ministerstwo pozostaje głuche na takie apele i wyliczenia. Resort ministra Ziobry nie dysponuje żadnymi prognozami co do liczby rezygnacji z zawodu po wprowadzeniu nowego prawa. Już od kilku lat można zauważyć dramatyczny spadek zainteresowania aplikacją komorniczą wśród absolwentów prawa. W zeszłym roku do egzaminu na tę aplikację przystąpiło 190 osób. Dwa razy mniej niż w 2016 roku i cztery razy mniej niż w 2015 roku.

Młodzi komornicy spodziewają się lawiny odejść z zawodu. Ale to zweryfikuje rynek. Szkoda, że już nie wolny.

Cały tekst o buncie młodych komorników do przeczytania w najnowszym wydaniu tygodnika „Wprost".

Źródło: WPROST.pl