Skrzydłowska-Kalukin: Do walki z rasizmem potrzebny jest konkret i odwaga

Skrzydłowska-Kalukin: Do walki z rasizmem potrzebny jest konkret i odwaga

Zdjęcie z warszawskiego Marszu Niepodległości (11.11.2017 r.)
Zdjęcie z warszawskiego Marszu Niepodległości (11.11.2017 r.) Źródło: Facebook / Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych
Z „białą siłą” możemy wciąż walczyć prawem. Im później zaczniemy, tym trudniej będzie to zrobić.

Do rozważenia są następujące opcje. Apelujemy do miasta, żeby rozwiązało Marsz Niepodległości, jeśli jego uczestnicy będą łamać prawo. Apelujemy do policji, żeby reagowała na łamanie prawa i przemoc. Organizujemy kontrmanifestację. Ankietę z takimi pytaniami rozesłała do adresatów ze swojej listy mailingowej Akcja Demokracja.

Obchody święta niepodległości w Polsce od lat skupiają się nad maszerowaniem, lub protestowaniem przeciwko Marszowi Niepodległości w Warszawie. I właściwie ta próba sił i prezentacja postaw traktowana jest jako centralne obchody święta narodowego. Doroczny Marsz w roli głównej i sposoby na jego wyhamowanie w roli uzupełniającej. Ale zawsze w centrum Marsz.

Mobilizacja przeciw Marszowi przebiega różnie, zależnie od roku. Kolorowa kontrmanifestacja, posiłki z niemieckiej Antify, albo czekoladowy orzeł, ostatnio demonstracja przeciw nacjonalizmowi, reakcje są udane, albo mniej. Na Marszu z kolei latała już kostka brukowa i płonął wóz TVN, jednak ostatnio gorąca brawura ustąpiła zimnej i opanowanej białej sile na transparentach. Jawne nazistowskie motywy obudziły znowu emocje tych, którzy z nimi się nie godzą i marsz jest teraz w centrum uwagi długo przed tym, zanim się zacznie. Przedmiotem debaty jest zaś to, jak nie zgodzić się na to, że jawnie i bezczelnie propaguje coś, co jest nie tylko zbrodnicze, ale i, póki co, nielegalne.

Jeśli nie wiesz, jak postąpić, postąp zgodnie z prawem. Jeśli na legalnej demonstracji pojawiają się nielegalne hasła, można ją rozwiązać. Może to zrobić urzędnik miejski, który monitoruje demonstrację, ponieważ zgodę na organizację demonstracji wydaje miasto, albo policja, która pilnuje porządku publicznego. Realnie rzecz biorąc w Warszawie może to zrobić tylko miasto, policja raczej nie rzuci się do wyłapywania z tłumu dziewcząt i chłopców niosących krzyże celtyckie, bo do tej pory tego nie robiła, a jej najwyższy szef nie sprawia wrażenia zainteresowanego tą sprawą.

Co więc wydarzy się, kiedy miasto, a konkretnie wciąż urzędująca prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz ogłosi rozwiązanie demonstracji z powodu faszystowskich haseł, które się na niej pojawiły? Demonstracja będzie trwać dalej, tyle, że jeszcze bardziej. To akurat naturalne, pamiętam, jak szłam w Paradzie Równości, na którą wcześniej nie zgodził się prezydent Warszawy Lech Kaczyński. Być może tego roku akurat bym nie poszła, bo byłam w ciąży i nie najlepiej mi się chodziło w paradach, ale skoro doszło do zamachu na nią – musiałam iść. Jednak ja na paradzie po prostu szłam, ale narodowcy z rozwiązanego Marszu Niepodległości mogą więcej niż iść, mogą na przykład znowu wyrwać kostkę brukową, palić wozy TVN, a mogą wymyślić coś jeszcze i pewnie by tak zrobili, bo ten Marsz to wydarzenie, na które wielu z jego uczestników czeka cały rok i przyjeżdża setki kilometrów, żeby w nim uczestniczyć. Czy warto więc postępować zgodnie z prawem, czy może lepiej by było nie patrzeć, kiedy będzie łamane? Przejdą i pójdą, a tak wywołają wojnę.

Z pragmatycznego punktu widzenia lepiej nie patrzeć. Jednak są takie sytuacje, kiedy polityka powinna zamknąć oczy na pragmatyzm, kiedy powinna postąpić przyzwoicie, czyli zgodnie z prawem. Kiedyś trzeba zareagować, a im później, tym trudniej będzie to zrobić Jeśli policjant i wytypowany przez miasto do monitorowania demonstracji urzędnik nie reagują na zakazane treści, na jawne, publiczne łamanie prawa, to znaczy, że można je sobie łamać. Dziś nie zareagują na transparent, jutro na kopanie, a może być jeszcze ciąg dalszy. To trudne zadanie, ale kiedyś trzeba się go podjąć. Kiedyś trzeba nie zgodzić się na to, żeby przez miasto szli ludzie z transparentem z rasistowskim hasłem. Im wcześniej podejmie się tę trudną rekcję przeciw temu, tym mniej trudna ona będzie. A, że policja tego nie zrobi, musi to zrobić miasto, Warszawa. W ankiecie, którą rozesłała Akcja Demokracja w sprawie reakcji na Marsz zagłosowałam na opcję: Apel do prezydent miasta Warszawy o rozwiązanie Marszu, kiedy jego uczestnicy będą łamać prawo. Będzie z tego dodatkowa korzyść. Nigdy nie wiadomo, jaki był ten Marsz, bo w żadnym medium nie znajdziemy bezstronnej relacji, media są zaangażowane. A jeśli urzędnik uzbrojony w ustawę znajdzie rasistowskie treści, to z takim urzędnikiem nie ma dyskusji, że oszalał. I to też dobrze zrobi debacie na temat Marszu Niepodległości, a więc jednocześnie zagrożeniu faszyzacją Polski, bo będzie to dyskusja z faktami, a nie z przekazem zaangażowanych mediów.

Źródło: WPROST.pl