Martyna Wojciechowska o wejściu do polityki: Zbyt często mówię, co myślę

Martyna Wojciechowska o wejściu do polityki: Zbyt często mówię, co myślę

Martyna Wojciechowska
Martyna Wojciechowska Źródło: Wprost / Darek Golik
– Czasem, gdy widzę w przestrzeni publicznej, jak kobiety sięgają po wulgaryzmy, to robi mi się przykro. Nie o to chodzi, byśmy zachowywały się jak niektórzy aroganccy mężczyźni trzymający do tej pory władzę. Nie potrzebuję sięgać po tego typu narzędzia, by udowodnić swoją siłę – powiedziała Martyna Wojciechowska w rozmowie z „Wprost”. Dziennikarka, podróżniczka i autorka książek przyznała, nie widzi przyszłości w tym, żeby kobiety przejmowały męski styl zarządzania i wchodziły w męskie buty.

Martyna Wojciechowska uważa, że dziś kobiety wskazują kierunek, w którym będzie szedł świat. -Mamy bezprecedensową sytuację, że kobiety zyskują głos, prawa i możliwości, których nie miałyśmy w przeszłości. Paradoksalnie dla wielu kobiet to trudny czas i źródło frustracji, bo nie odpuściłyśmy tradycyjnych ról, ale zyskałyśmy wiele obowiązków. Wyniki badań pragnień i marzeń polskich kobiet mogą wydawać się zaskakujące, że tak naprawdę wiele z nich jest przytłoczonych pracą i zobowiązaniami, i chciałyby spokojnie zajmować się domem – zauważyła dziennikarka.

Pytana o to, czy takie postrzeganie kobiecych ról nie jest przypadkiem mało feministyczne, odpowiedziała: – Moim zdaniem nowoczesny feminizm powinien polegać na tym, że nie mówimy kobietom, jak mają żyć. To już było i nie zdało egzaminu. Chodzi o to, by dawać kobietom możliwość wyboru. Mówię, że świat jest w rękach kobiet, także dlatego, że kobiety stają się głowami państw np. Zuzana Caputowa na Słowacji, Salome Zurabiszwili w zmaskulinizowanej Gruzji czy świetna Jacinda Ardern w Nowej Zelandii, która w trakcie sprawowania stanowiska premiera urodziła dziecko, wróciła do pracy, a wychowaniem potomka zajął się jej mąż – to się nazywa równouprawnienie. Kobiety stają na czele państw machistowskiej Ameryki Południowej czy Afryki jak prezydent Etiopii Sahle-Work Zewde. I to kluczowy moment w naszej historii – podkreśliła.

„Coś bardzo intymnego”

Na pytanie, czy sama nie chciałaby wejść do polityki, odpowiedziała: – Żeby być politykiem trzeba mieć zaplecze polityczne i dyplomację. Ja zbyt często mówię wprost co myślę, więc nie zagrzałabym miejsca długo. Po prostu wierzę, że nawet największe przemiany zaczęły się na świecie od prostych słów i postaw (…). Oprócz stania na barykadach, co też jest konieczne, prawa kobiet, a w zasadzie rozumienie tego, czym one dzisiaj są zaczynają się od tego, jak ty czy ja o sobie myślimy. Od naszego wewnętrznego nastawienia, czegoś bardzo intymnego. Kolejnym etapem jest to, jak o sobie mówimy, przedstawiamy się światu, pozwalamy, by o nas mówiono. Z tych małych gestów tworzy się płaszczyzna do tego, byśmy zaczęły się traktować inaczej.

„Prawa kobiet zostały wypaczone”

Autorka programu „Kobieta na krańcu świata” przyznała, że też jest zmęczona ciągłym mówieniem o prawach kobiet. – Ale to, że dla mnie to jest oczywiste, że mam takie same prawa, jak moi koledzy, nie znaczy, że jest to wiedza powszechnie znana. Prawa kobiet i feminizm zostały wypaczone w przestrzeni publicznej i sprowadzone do dyskusji na temat ustawy antyaborcyjnej i to faktycznie jest męczące. Bo feminizm jest nie o tym przecież – zaznaczyła.

Kilka miesięcy temu, w badaniu na panelu Ariadna zleconym przez „Wprost” Martyna Wojciechowska została uznana najbardziej opiniotwórczą dziennikarką telewizyjną w Polsce.

Cały wywiad dostępny jest w 40/2019 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.