Piją, ćpają i urządzają seksualne orgie. Dzieci inteligentów lubią „pójść po bandzie”

Piją, ćpają i urządzają seksualne orgie. Dzieci inteligentów lubią „pójść po bandzie”

Narkotyki, młodzi ludzie, zdj. ilustracyjne
Narkotyki, młodzi ludzie, zdj. ilustracyjne Źródło: Shutterstock / Monkey Business Images
Zażywanie już dawno przestało być zjawiskiem marginalnym, a narkotyki są demokratyczne – nie oszczędzają nikogo, bez względu na wykształcenie czy grubość portfela.

W piątkowy wieczór, na trzydziestym piętrze szklanego wieżowca Cosmopolitan w centrum Warszawy zabawa trwa. To Miłosz, 18-letni syn właścicieli czterogwiazdkowego hotelu znowu robi melanż. Jeszcze tylko kilka miesięcy, i ten warty kilka milionów złotych 300-metrowy, przeszklony z trzech stron penthouse będzie jego. Właściwie już jest, bo rodzice płacą raty, ale póki co, nie może tu zamieszkać. Najpierw musi skończyć szkołę z wyróżnieniem. A więc Miłosz liczy dni do matury w międzynarodowym, prywatnym liceum. Tyle że o nauce myśli od poniedziałku do czwartku. Od piątku, razem z ekipą się resetuje.

„W weekendy idziemy grubo. Wóda się leje, ale taka lepsza, Olmeca albo Chivas. Raz do jacuzzi wlaliśmy Moeta i kąpaliśmy się w bąbelkach. Panny piszczały z zachwytu” – relacjonuje 17-letni Jasiek, stały bywalec warszawskich imprez, syn wziętych adwokatów.

„Odpinamy wrotki - wtóruje mu 18-letni Szymon, syn maklera i nie wiele starszej od siebie macochy modelki, również z ekipy. – Stół jest biały od koksu, a z blatu kuchennego sypie się kryształ (metaamfetamina, meta red.). Gdy brakuje sił, ratuje nas mefa (mefedron – red.), bo szybko daje kopa. Ale zjazd po tym gównie jest koszmarem”.

„Nastała era samotności, młodzież nie wytrzymuje ciśnienia i presji” – twierdzi Maria Banaszak,terapeutka uzależnień w Ośrodku Leczenia Terapii i Rehabilitacji Uzależnień Monar w Głoskowie. Jej zdaniem zażywanie już dawno przestało być zjawiskiem marginalnym, a narkotyki są demokratyczne – nie oszczędzają nikogo, bez względu na wykształcenie czy grubość portfela.

Tymczasem wciąż pokutuje w społeczeństwie obraz z książki „My, dzieci z dworca zoo”, i przekonanie, że po narkotyki sięgają tylko ci z patologicznych, biednych i przemocowych rodzin. I złudzenie, że wśród uczniów szkół ze szczytu rankingów panuje abstynencja. „Od uzależnienia nie chroni abstynencja, ale relacje. A właśnie z nawiązaniem głębokich relacji rówieśniczych i rodzinnych młodzież ma problem” - ocenia terapeutka.

„Dopalacze są dla lamusów. My mamy shit z najwyższej półki” – chwali się Szymon. Za jakość premium musi słono zapłacić. Jego diler jeździ nowym Audi Q8 i z towarem dojedzie wszędzie. Nawet na plenerowy festiwal nad morzem, oczywiście za odpowiednią dopłatą.

Julia nie zna swojego dilera osobiście. Bałaby się ryzykować spotkanie z obcym typem z półświatka. Zamawia tabletki przez internet, a przesyłkę dowozi kurier, albo odbiera ją z paczkomatu. Wszystko sprawnie i bez „przypału”, zupełnie tak, jakby kupowała nową sukienkę. „Minęły czasy, gdy działkę kupowało się ukradkiem, w ciemnej bramie, od szemranego typa. Dziś wśród zamożnej klasy średniej handel narkotykami przypomina bardziej spotkanie biznesowe, a nie brudny proceder” – zauważa Banaszak. „To groźne zjawisko, bo powstaje złudzenie, że skoro narkotyki są luksusowe, drogie, pięknie podane, to są mniej szkodliwe, wręcz bezpieczne”.

Czytaj też:
„Patointeligencja” króluje w serwisie YouTube ale wzbudza skrajne emocje. Kim jest Mata?

Całość dostępna jest w 5/2020 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.