Sikorski: w pałacu są intryganci

Sikorski: w pałacu są intryganci

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. A. Jagielak/Wprost
Radosław Sikorski, kandydat na szefa dyplomacji, w rozmowie z "Wprost" sugeruje, że ktoś "urabia" prezydenta przeciwko niemu, mówi o "intrygantach z pałacu" i deklaruje, że - mimo wszystko - praca dla prezydenta będzie dla niego zaszczytem.
Fragment wywiadu:

- Ktoś urabiał prezydenta przeciwko panu?
- Co najmniej od czasu "Cesarza" Ryszarda Kapuścińskiego wiemy, że w każdym pałacu są intryganci. To natura takich instytucji.
- Może minister Aleksander Szczygło, który ostatnio nazwał pana "zdrajcą"?
- Sądzę, że niektórzy źle odreagowali porażkę. Ale ja hołduję zasadzie, że w chwili zwycięstwa należy okazać wspaniałomyślność. Platforma naprawdę chce wprowadzić do polityki nowy styl.
- Uwierzyłbym, gdybym nie pamiętał, że pod adresem swoich dawnych kolegów z PiS mówił pan o "dorżnięciu watahy".
- W atmosferze wiecu i kampanii wyborczej użyłem sienkiewiczowskiej metafory batalistycznej. Miał to być komentarz do śmiałego manewru Donalda Tuska, który wygraną debatą z premierem odwrócił bieg wyborów.
- Komentarz trochę obraźliwy.
- "Jeszcze jedna bitwa i dorżniemy watahy" miało oznaczać: "Donaldzie, wygraj z Kwaśniewskim, a zwycięstwo będzie nasze". Nikogo konkretnego nie miałem na myśli, a inni nasi konkurenci nie wzięli tego do siebie.
- Dziś by pan te słowa powtórzył?
- Z perspektywy tego, jak została zinterpretowana, przyznaję, że metafora była za mocna. Przyjąłem ataki na mnie jako pokutę za moje grzechy i w związku z zakończeniem kampanii wyborczej proszę oponentów o nowe otwarcie.
- Czy po tej metaforze, a także po tym, co prezydent ostatnio powiedział o panu, będzie możliwa pana z nim współpraca, jeśli zostanie pan szefem MSZ?
- Dla mnie praca na rzecz prezydenta wolnej Polski będzie czymś naturalnym i zaszczytnym. W sprawach państwowych nie ma miejsca na osobiste emocje.

Cała rozmowa Marcina Dzierżanowskiego z Radosławem Sikorskim w najbliższym wydaniu tygodnika "Wprost", w sprzedaży od poniedziałku, 12 listopada