Nocny atak rosyjskich dronów podniósł temperaturę debaty o bezpieczeństwo. Poseł Kuźmiuk ocenia reakcję państwa i wojska, podkreślając, że część bezzałogowców została strącona — w czym, jak twierdzi, pomogły zasoby sojusznicze. Jednocześnie domaga się wyjaśnień: czy były wcześniejsze sygnały o ataku, czy w dronach użyto polskich kart SIM oraz dlaczego system Sky Control, zakupiony w poprzedniej kadencji, ma nie być dziś używany.
Karty SIM w dronach? Poseł o nieoficjalnych informacjach
Zbigniew Kuźmiuk, Prawo i Sprawiedliwość: Wygląda na to, że z coraz większą mocą jesteśmy testowani pod kątem działania naszych systemów obronnych. Dobrze, że tym razem zareagowaliśmy, że kilka z nich — więcej szczegółów pewnie jeszcze poznamy — zostało zestrzelonych. Mówiąc szczerze, nie wygląda to najlepiej, ponieważ z informacji nieoficjalnych — może nie trzeba byłoby się nimi dzielić — wynika, że byliśmy uprzedzani o takim ataku. Co więcej, istnieją sugestie, że w tych dronach wykorzystywano polskie karty SIM i że służby miały o tym wiedzieć. Nie wiem, czy te informacje są prawdziwe. W każdym razie nie ulega wątpliwości, że jeżeli będzie debata z udziałem pana wicepremiera Kosiniaka-Kamysza, o wszystkie te rzeczy będziemy pytać. Będziemy pytać także o system Sky Control, bo został zakupiony za naszych rządów, a ponoć nie jest używany, został zwinięty, nie jest — że tak się wyrażę — aktualizowany, a przecież to jest system właśnie do wychwytywania dronów. Dobrze, że — jak wszystko na to wskazuje — współdziałali z nami sojusznicy i zdaje się, że to głównie dzięki ich zasobom byliśmy w stanie część tych dronów strącić.
Artykuł 4 NATO: Co oznacza?
Tomasz Stankiewicz, „Wprost”: Premier Tusk zapowiedział, że będzie chciał, żeby uruchomiono artykuł 4. NATO. Co to oznacza?
Chodzi o konsultacje. Nie ulega wątpliwości, że cały świat natowski — te trzydzieści parę krajów — musi się dowiedzieć, że polskie terytorium zostało zaatakowane. Miejmy nadzieję, że to nie jest próba wywołania wojny przez Rosję i zaatakowania NATO, że to są próby. Ale nie ulega wątpliwości, że skala tego jest na tyle duża, iż powinna niepokoić nie tylko kraje flanki wschodniej, tak zwane kraje frontowe, ale wszystkich członków NATO.
Generał Rajmund Andrzejczak w Kanale Zero zasugerował, by objąć ochroną przeciwlotniczą zachodnią część Ukrainy, żeby przeciwdziałać atakom dronów czy też statków powietrznych. Co Pan o tym myśli?
Wie Pan, generał ma zdecydowanie większą wiedzę i doświadczenie w tym zakresie. Ja nie chciałbym się w tej sprawie wypowiadać, bo — mówiąc wprost — się na tym nie znam. Natomiast być może Rosji bardzo zależy na tym, żebyśmy my zaangażowali się w tę wojnę. Takiej sytuacji powinniśmy unikać. Moim zdaniem właśnie te konsultacje i zdecydowana odpowiedź Rosji powinny pokazać, że każdy kawałek ziemi kraju natowskiego będzie bezwzględnie broniony i Rosja będzie musiała ponieść z tego tytułu konsekwencje. Jeżeli tak będzie, to myślę, że te próby — to testowanie — po prostu się skończą.
Współpraca premiera z prezydentem
Premier Donald Tusk wspomniał też z mównicy sejmowej o podziale politycznym i apelował, by w tych czasach być razem, działać pomimo podziałów. Czy możliwa jest współpraca premiera z prezydentem, skoro są z odrębnych obozów politycznych?
Dzisiejsza noc i wczesny ranek chyba pokazały, że to jest możliwe. Natomiast muszę Panu powiedzieć, że wiarygodność Donalda Tuska w nawoływaniu do usunięcia podziałów politycznych jest żadna. Moim zdaniem w tym trudnym czasie, z którym niewątpliwie mamy do czynienia, Donald Tusk powinien jednak zdecydować się na odcięcie się od tego, co robił w kampanii, a więc na przeproszenie oficjalnie prezydenta Stanów Zjednoczonych. Podobnie powinien zachować się Radosław Sikorski. Wtedy ich nawoływanie do jedności będzie bardziej wiarygodne.
Czytaj też:
Michał Gramatyka dla „Wprost”: „Mamy do czynienia z szalonym dyktatorem”Czytaj też:
Sikorski kontruje Orbana. „Nie, Viktorze”
