Katar w pałacu

Dodano:   /  Zmieniono: 
K.Pacula/Wprost
Rząd kupuje od władz Warszawy zabytkowy pałacyk w centrum miasta po to, by zaraz potem sprzedać go Katarowi. Bo Katar upatrzył go na swoją ambasadę. Posłowie PiS sugerują, że pomoc w załatwieniu atrakcyjnej nieruchomości może mieć związek z prywatyzacją stoczni i kontraktem na katarski gaz - ustalił „Wprost”.
Chodzi o Pałac Szaniawskich przy prestiżowej ul. Miodowej, w którym dziś znajdują się biura urzędu stołecznego. Warszawscy urzędnicy niedługo będą musieli się wynieść, bo budynek chce kupić Ministerstwo Skarbu. Zamierza na ten cel wydać 21,5 mln zł. Z nowelizacji budżetu na 2009 rok wynika, że resort pomaga w ten sposób katarskim dyplomatom, którzy chcieliby urządzić tam ambasadę (obecnie placówka tego kraju mieści się w pokoju nr 271 hotelu Sheraton).

Dlaczego Katar nie kupi budynku bezpośrednio od Warszawy i korzysta z pomocy ministerstwa? – Tak jest łatwiej, bo inaczej miasto musiałoby zorganizować przetarg – tłumaczy rzecznik resortu Maciej Wewiór. – Takie ukłony w ramach stosunków międzynarodowych są dość powszechne – przyznaje były wiceszef MSZ Karol Karski z PiS.

Posłowie PiS z sejmowej komisji skarbu sugerują jednak, że sprawa może mieć związek ze sprzedażą stoczni w Gdyni i Szczecinie funduszowi inwestycyjnemu z Kataru, a także z niedawno podpisaną umową na zakup gazu z tego kraju. – To dziwne, że rząd z jednej strony oszczędza na czym tylko się da, włącznie z pomocą socjalną i darmowym mlekiem dla dzieci, a z drugiej wpisuje do nowelizacji budżetu zakup pałacu dla ambasady Kataru – mówi „Wprost" poseł PiS Dawid Jackiewicz. – Nie zamierzamy oddać tego budynku Katarowi za darmo, ale go sprzedać. Jesteśmy w trakcie negocjowania ceny – kontruje rzecznik resortu.

Czytaj też w poniedziałkowym wydaniu „Wprost".