Kto wyzwolił Auschwitz?

Kto wyzwolił Auschwitz?

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. PAP/EPA 
27 stycznia ludzie w całej dotkniętej wojną Europie składają wieńce i zapalają znicze pamięci. Im głośniejsza z każdym rokiem staje się ta pamięć i im uroczyściej obchodzona rocznica, tym łatwiej zapomnieć, że przecież żadnego wyzwolenia Auschwitz nie było.
Po zwycięstwie w 1945 roku świat nawet nie chciał słyszeć o jakimś Auschwitz. A wszystko, co się zdarzyło i co dzisiaj nazywamy wyzwoleniem, było po prostu najzwyklejszym przypadkiem.

To, co jedni nazywali wyzwoleniem, drudzy nazywali likwidacją. Walka o to, jak potoczy się historia i czy uda się wyzwolić obóz koncentracyjny Auschwitz, zanim Niemcy zdołają go zlikwidować, czyli zniszczyć, wymordować i ewakuować więźniów, toczyła się od połowy 44 roku, gdy front wschodni zatrzymał się na linii Wisła - San. Spodziewano się, że alianci rozpoczną bombardowanie obozu. Władze Polski podziemnej przekazywały na Zachód plany obozu, usytuowanie budynków SS, obiektów przemysłowych. Ale żadnego bombardowania, poza tym spóźnionym, 19 stycznia 1945 roku, nie było. (…)
 

W istocie rzeczy niemiecka likwidacja obozu Auschwitz trwała od połowy 1944 r. Systematycznie niszczono dokumenty, palono i wysadzano w powietrze kolejne obiekty, krematoria. Cały czas trwała ewakuacja więźniów do obozów położonych w głębi Rzeszy. Niemcy usiłowali ukryć zbrodnie. (…)

17 i 18 stycznia 1945 roku, wobec zbliżającego się frontu w marszu śmierci wyprowadzono z obozu 60 tys. więźniów. Mieli dotrzeć do Gross-Rosen. (…) Wraz z tą ostatnią ewakuacją obóz koncentracyjny Auschwitz przestał istnieć. Pozostali w nim jedynie chorzy i umierający oraz 645 ciał zmarłych, których Niemcy nie zdążyli już spopielić. Pozostała też grupa esesmanów z majorem Franzem Krausem i kapitanem Franzem Hosslerem, którym powierzono zadanie wymordowania więźniów. Ale w Auschwitz i w Birkenau w tych dniach Niemcy zdołali zastrzelić jedynie 300 więźniów.

21 stycznia 1945 r. obóz opuściły stałe posterunki SS. Nagle nie było Niemców. Nie było także wody, światła, żywności i opału. (…) W obozie pozostawało, jak się przyjmuje, 7650 więźniów. (…) W ciągu tych dziewięciu dni między likwidacją obozu a tzw. wyzwoleniem, wszystko co się zdarzyło, w gruncie rzeczy zdarzyło się poza znaną historią. Zawiązała się więźniarska samoobrona, zorganizowano więźniarskie patrole i posterunki pilnujące porządku i bezpieczeństwa.

Rankiem 27 stycznia do Oświęcimia zbliżyły się oddziały radzieckie. Miasta nikt nie bronił. Około południa Oświęcim był już wyzwolony. (…) Ubrani na biało żołnierze wyglądali jak białe plamy na śniegu. Co wówczas się zdawało i dziś jest niepojęte, nie wiedzieli gdzie są i co wyzwalają. Nie otrzymali rozkazu wyzwolenia obozu Auschwitz. Po prostu szli "wpieriod" i tak wyzwolili.

Więcej w najnowszym numerze tygodnika Wprost