"Wykluczonych" jazda na gapę

"Wykluczonych" jazda na gapę

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ilustracja: Rene Wawrzkiewicz 
Premier powołał właśnie pełnomocnika do spraw wykluczonych, jednak wszyscy wiedzą, że nie o bezdomnych czy bezrobotnych chodzi, ale o czystą politykę. Bo spora część naszych wykluczonych radzi sobie doskonale – żyjąc na koszt państwa.
52-letni pan Zbyszek mieszka w Księżym Dworze, 4 km od Działdowa. Kiedyś pracował w PGR, dziś jest bezrobotny, podobnie jak żona. Ale w mieszkaniu nie widać biedy. Duży płaski telewizor, w pokoju synów komputer, meble trochę „oldskulowe", ale porządne, czarne, na wysoki połysk. Pan Zbyszek pracę w PGR wspomina dobrze, a jeszcze lepiej jego rozwiązanie i odprawę, którą wówczas otrzymał. Kupił za nią swój pierwszy używany samochód i kolorowy telewizor. Potem kilka razy się zatrudniał legalnie, by mieć staż potrzebny kiedyś do emerytury. Ale woli pracować na czarno. Z trójką kolegów remontują i wykańczają mieszkania w Warszawie. Jest jednym z dwóch milionów „bezrobotnych" i jednym z milionów Polaków, którzy uprawiają narodowy sport – „jazdę na gapę".

Jak sprytni obywatele żyją na koszt państwa? Co by było, gdyby zabrać bezrobotnym przywileje? Jak państwo prowokuje do "jazdy na gapę"? Odpowiedzi w najnowszym "Wprost", w sprzedaży od poniedziałku.