Doktora G. operacja sądowa

Doktora G. operacja sądowa

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. K. Miller/Agencja Gazeta) 
Doktor Mirosław Garlicki, gwiazda polskiej kardiochirurgii i transplantologii, właśnie wygrał dwa procesy. Ale od lutego 2007 r., gdy wyprowadzono go w kajdankach z warszawskiego szpitala MSWiA, nie stanął przy stole operacyjnym. Pewnie nie stanie jeszcze przez lata. A być może nigdy.
Mirosław Garlicki zniknął, jakby zapadł się pod ziemię. – Jestem pewny, że nigdzie nie pracuje, bo musiałbym o tym wiedzieć – mówi lekarz z Krakowskiego Szpitala im. Jana Pawła II, w którym Garlicki stawiał pierwsze kroki w zawodzie kardiochirurga. Podobno ktoś go widział w Rzymie, ktoś inny w Kijowie, a jeszcze inny w Tel Awiwie. Podobno ma kilka telefonów, ale rzadko je odbiera. I podobno często zmienia numery, bo z czasów, kiedy był śledzony przez CBA, pozostało mu przekonanie, że tak jest bezpieczniej.

Mecenas Adam Jachowicz, który od ponad dwóch lat reprezentuje kardiochirurga mówi, że doktor nie ma stałej pracy, żyje bardzo skromnie. Chyba – adwokat nie ma co do tego pewności, bo nigdy wprost nie zapytał – utrzymuje się z pieniędzy, które zostały zarekwirowane w jego domu na krakowskim Prądniku przez CBA, a potem zwrócone. Być może pomagają mu rodzice i brat.

W świecie lekarskim Garlicki nadal wywołuje ogromne emocje. Lekarz ze Szpitala im. Jana Pawła II: Garlicki straszne rzeczy wyprawiał. Podam przykład: są takie ostre narzędzia, które służą do przypinania serwet do pola operacyjnego na skórze pacjenta. Któregoś dnia w czasie operacji doktor Garlicki zacisnął to narzędzie na ramieniu instrumentariusza. Bo mu tak przyszło do głowy – opowiada.

Czy to nie szkoda, że wybitny kardiochirurg nie pracuje w zawodzie? – A jaką miarą mierzy się wybitność kardiochirurga? To, owszem, był niezły chirurg, niegłupi facet, ale równocześnie butny i niebywale nonszalancki, co w naszym fachu jest niedopuszczalne. W kardiochirurgii niezbędna jest pokora, pokora i jeszcze raz pokora – mówi.

Prof. Antoni Dziatkowiak, twórca i legenda krakowskiej kardiochirurgii: ci, którzy tak nieprzychylnie wypowiadają się o doktorze Garlickim, po prostu panicznie boją się jego powrotu do Krakowa. Garlicki nie jest lubiany przez kolegów, bo jest od nich lepszy – mówi.

Historia kontrowersyjnego doktora G. w najnowszym "Wprost", w sprzedaży od poniedziałku.