Polański dla "Wprost": telewizja oferuje wiele, ale kina nie zastąpi

Polański dla "Wprost": telewizja oferuje wiele, ale kina nie zastąpi

Dodano:   /  Zmieniono: 
Roman Polański - tylko we "Wprost" na majówkę
Nie jest też tak, że odczuwam potrzebę oglądania polskiego kina ze względów patriotycznych. Na ogół jest tak: puszcza pani polski film, zaczyna się bez dialogu, wszystko jest OK, i nagle ktoś zaczyna mówić. I to już brzmi fałszywe. Mówią inaczej niż w życiu – głośniej, więcej jest nacisku na struny głosowe. Jest kilku aktorów, którzy nie mają tego problemu. Janusz Gajos, z którym zagrałem w „Zemście" Wajdy, mówi jak człowiek, choć sztuka jest pisana wierszem. Gajos jest znakomitym aktorem, przyjemnie się go ogląda w filmach, świetnie się z nim pracuje - mówi Roman Polański, który udzielił "Wprost" pierwszego od lat wywiadu prasowego.

Polański przyznaje, że ogląda czasem polskie filmy, ale dodaje, że ma na to "mało czasu". - Wie pani, mam dwoje dzieci, pracę i dużo do zobaczenia - tłumaczy Annie Serdiukow. - Francja produkuje 250 filmów rocznie, prawie same chały. Czasami wolę pójść do  teatru – choć najbardziej lubię angielski teatr, oni są niezwykle utalentowani, mają tradycje – niestety we Francji aktorzy krzyczą. W  Polsce w filmach zresztą też - ubolewa reżyser. A co ostatnio oglądał Polański? - „Wstyd", „Jak zostać królem", „Żelazną Damę" z Meryl Streep, która jest tak dobra, że nawet film mi się podobał - wylicza.

Pytany o seriale reżyser wśród produkcji, które mu się podobały, wymienia „Breaking Bad" i „Bleak House". O tym ostatnim mówi, że choć wyprodukowano go jakiś czas temu, to serial jest świetny. - To adaptacja jednej z ostatnich powieści Dickensa, wyśmienita. Dickens się znakomicie nadaje na serial, bo ma masę postaci, a akcja zwykle się dzieje na przestrzeni wielu lat - tłumaczy.

Czy telewizja może stanowić konkurencję dla kina? Zdaniem Polańskiego - raczej nie. - Serial stanowi konkurencję dla filmu i trochę zabiera widownię. Z drugiej strony, nic nie może zastąpić kina, lubimy odbierać pewne wrażenia w anonimowym gronie. Oglądanie filmów nawet na ogromnym telewizorze ze wspaniałym dźwiękiem nigdy nie da tego, co kino. To leży w naturze ludzkiej od czasu igrzysk rzymskich i teatru greckiego. Choć znacznie lepiej widać boisko i  piłkarzy na ekranie telewizora, tłumy na stadionach są kolosalne. Jak wynaleziono kasety audio, mówiono, że to już koniec koncertów, a one przyczyniły się do wzrostu popularności słuchania muzyki na żywo - przekonuje. A czy sam Polański zgodziłby się wyreżyserować serial? - Nie wiem, czy to by mi dało satysfakcję. Serial trzeba robić szybko, nie  można udoskonalać i zmieniać pewnych rzeczy. Film daje te możliwości. Ja mogę film skończyć dokładnie tak, jak chcę, mogę dopracować. Seriale, nawet najlepsze, podlegają schematom telewizyjnym, ograniczeniom długości. Ja się nigdy nie zarzekam, że czegoś nie zrobię, po prostu mam wątpliwości - podkreśla reżyser.

Cały wywiad z Romanem Polańskim przeczytacie w najnowszym numerze tygodnika "Wprost", który jest dostępny w kioskach od 27 kwietnia.