Kobosko: Zmęczeni bohaterowie

Kobosko: Zmęczeni bohaterowie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Michał Kobosko, redaktor naczelny “Wprost“
Mówiąc wprost, bohaterowie są już zmęczeni sezonem. Wszyscy, nikogo nie wyłączając. Piłkarzom zaczęły szkodzić treningi. Im bliżej do Euro, tym więcej kontuzji i narzekania. Robert Lewandowski nie owija w bawełnę: „Jeszcze tydzień takich ciężkich treningów, a w pierwszym meczu z Grecją chybabym biegał tyłem i ciężko byłoby o zwycięstwo”. Mówi to sportowiec, od którego będą zależały nastroje milionów Polaków. Hm.
Najbardziej udręczony wydaje się jednak Donald Tusk. Cokolwiek zrobi, dostaje po głowie. Opozycja wali w niego jak w bęben. Tyle że strzela ślepakami. O braku pomysłu świadczy debata o odwoływaniu minister edukacji. Sejm (i Tusk) stracił na to prawie dwa dni, które można było wykorzystać dużo sensowniej. Premier może się czuć zmęczony, bo  przesunięcie wieku emerytalnego i deregulacja licznych profesji kosztują go więcej, niż myślał. Dostarczają mu tylko nowych wrogów. Pęknie czy  wytrzyma? – oto pytanie na dziś. Brytyjski „The Economist", który kibicuje Tuskowi w reformatorskiej ofensywie, zwrócił ostatnio bezlitośnie uwagę, że polska gospodarka zaczęła hamować. Kupujemy mniej, rynek pracy siada. Tygodnik poradził Tuskowi, by ten odważnie ciągnął reformy do przodu, nie przejmując się sondażami – bo te i tak już siadły. Łatwo powiedzieć.

Zmęczeni są wszyscy, którzy muszą się zajmować euro, tym przez małe „e". Opowiadał znajomy, który obserwuje z bliska kolejne eurowstrząsy, że po  kilku miesiącach nieustannego napięcia liderzy już fizycznie nie  wytrzymują greckiego zamieszania. A tu trzeba wykrzesać kolejne siły, wymyślić, jak w miarę bezpiecznie przeciąć jeden wrzód i uchronić od  zarazy resztę stada. Nikt nie wie jak, bo wcześniej czegoś takiego nie  było. Drukarnie są ponoć gotowe do druku nowej drachmy, papier leży w  magazynach. Ale to najprostsza część karkołomnej operacji. Po jakim kursie wymieniać, kiedy ustawić godzinę zero, jak odciąć Grecję tak szczelnie, by inni – Portugalczycy, Włosi, Hiszpanie – nie utonęli razem z nią. I jak zacząć realizować jedyny scenariusz ratunkowy na dziś: większe zbliżenie, docelowo europejską federalizację. Temat był dotąd tabu, bo niewygodny. Ale dziś na drugiej szali znalazło się ryzyko rozpadu układanki mozolnie budowanej po II wojnie światowej. Mało kto chce się naocznie przekonać, jakby to było. Operacja wyrzucenia Grecji z  eurozony wydaje się nieunikniona. Nastroje w Atenach są fatalne, populiści idą po władzę. Humory Grekom mogłoby poprawić chyba tylko zwycięstwo futbolowe nad Polską – ale tego akurat im nie życzymy.

Zmęczenie widać po naszych firmach budowlanych – i tu kończą się żarty. Kluczowy sektor gospodarki zaczął się chwiać w posadach. I problem przestał być ekonomiczny, stał się polityczny. Pojawiły się listy protestacyjne, żądanie komisji śledczych, pikiety i blokady. Z jednej strony budowlańcy zasuwają jak nigdy, by zdążyć na czas. Z drugiej – nie  mogą się doczekać zapłaty, bo kontrakty były fatalnie skonstruowane. Poza tym – wiedzą, że to koniec eldorado. Koniec wielkich budów, wielkich pieniędzy unijnych. Rząd próbuje ratować sytuację, ale jest grubo za późno. Nie do uniknięcia są bankructwa, skok bezrobocia, zastój w budownictwie. A kłopoty w budowlance przekładają się szybko na całą gospodarkę. Początek przyszłego roku może być bardzo nieciekawy.

Zacząłem od piłki i na niej skończę. Ponieważ Euro w Polsce nie ma  twarzy kogoś mądrego, dostało twarz byle jaką. Twarz dwóch zmęczonych facetów, kiedyś bohaterów z boiska. Do obu panów z okładki „Wprost" mamy prośbę, by przestali się wygłupiać. Dajcie nam chwilę poświętować. I  odpocząć, zwłaszcza od was.

Michał Kobosko