Tylko u nas: Dziurawa obrona i samotny Lewandowski - polska reprezentacja potrzebuje cudu?

Tylko u nas: Dziurawa obrona i samotny Lewandowski - polska reprezentacja potrzebuje cudu?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Robert Lewandowski, Damien Perquis, Eugen Polanski, Wojciech Szczęsny, Sebastian Boenisch Łukasz Piszczek, Jakub Błaszczykowski (kapitan), Marcin Wasilewski, Ludovic Obraniak, Rafał Murawski i Maciej Rybus (fot. PAP/Radek Pietruszka)
Kiedy w 1986 roku reprezentacja Polski po wyjściu z grupy w czasie rozgrywanych w Meksyku mistrzostw świata odpadła w 1/8 finału przegrywając 0:4 z Brazylią – kibice potraktowali ten wynik jako prawdziwą klęskę. Dziś, gdyby Franciszkowi Smudzie i jego drużynie, udało się wyjść z grupy w czasie Euro 2012 – Polacy nosiliby ich na rękach. Wyjście z grupy mogłoby się wydawać planem minimum dla gospodarza Euro – gdyby nie to, że Franciszek Smuda nie ma za bardzo z kim czynić swoich słynnych trenerskich cudów.
Od 2002 roku reprezentacja Polski wystąpiła w trzech dużych imprezach piłkarskich – i we wszystkich rozgrywała trzy mecze: mecz otwarcia, mecz o wszystko i mecz o honor. W Japonii i Korei reprezentacja Jerzego Engela zabrakło czasu na aklimatyzację – i dlatego w meczach z gospodarzami i z Portugalczykami Polacy poruszali się jak muchy w smole, a gdy już się zaaklimatyzowali – rozbili USA 3:1 i ocalili honor. W Niemczech zabrakło Tomasza Frankowskiego, Jerzego Dudka i Tomasza Kłosa – zwłaszcza brak tego pierwszego sprawił, że nie było komu strzelać goli Ekwadorczykom i Niemcom, a i w meczu z Kostaryką napastników musiał wyręczać Bartosz Bosacki. W Austrii i Szwajcarii reprezentacji zabrakło natomiast – jak mawiał Beenhakker – umiejętności a’la „international level", a kontrowersyjna decyzja sędziego Howarda Webba pozbawiła kiepsko grających reprezentantów Polski historycznego (pierwszego w finałach Euro) zwycięstwa nad jeszcze słabszą niż Polska Austrią. Tym razem niczego ma już nie zabraknąć. Ale czy nie zabraknie? Czy reprezentacja Smudy ma to coś czego nie miały drużyny Engela, Janasa i Beenhakkera? Zobaczmy.

Bramkarze

Od czasów Jerzego Dudka kolejni selekcjonerzy raczej nie mają problemu z obsadą bramki, a polska szkoła bramkarska – zwłaszcza praca Krzysztofa Dowhania, trenera bramkarzy w warszawskiej Legii (Dowhań „wychował" Artura Boruca, Wojciecha Kowalewskiego, Łukasza Fabiańskiego i bramkarza reprezentacji Słowacji Jana Muchę) – cieszy się uznaniem w całym futbolowym świecie. Engel miał Dudka, Janas ostatecznie postawił na Boruca, z którego umiejętności korzystał też Beenhakker. Wydawało się, że i w reprezentacji Franciszka Smudy numerem jeden w bramce będzie Artur Boruc, ale obecny bramkarz Fiorentiny zamknął sobie drogę do reprezentacji racząc się zbyt intensywnie winem w czasie powrotu ze zgrupowania w USA, a następnie dzieląc się z mediami swoimi przemyśleniami na temat niekompetencji Franciszka Smudy. Na szczęście dla Smudy wkrótce – nieoczekiwanie – w Arsenalu Londyn dosłownie „eksplodował" talent młodego Wojciecha Szczęsnego. 13  grudnia 2010 roku 20-latek zadebiutował w Premier League w meczem z Manchesterem United – i bronił na tyle dobrze, że już 28 stycznia Arsene Wegner ogłosił, iż Szczęsny przejmuje od Łukasza Fabiańskiego pozycję „numeru jeden" w bramce Kanonierów. Raz zdobytej pozycji Szczęsny już nie oddał – i z meczu na mecz imponował coraz pewniejszymi interwencjami. Wprawdzie w maju serca kibiców reprezentacji Polski przez chwilę zabiły szybciej – gdy okazało się, że przez ostatnie pięć tygodni Szczęsny grał z „blokadą" z powodu bolesnej kontuzji barku. Na szczęście uraz nie okazał się na tyle poważny, by uniemożliwić golkiperowi udział w Euro.

Gdyby jednak Szczęsnemu – odpukać – coś się stało, w odwodzie pozostaje jeszcze niedoceniany i niezbyt dobrze znany w Polsce Przemysław Tytoń, który klasą niewiele ustępuje utalentowanemu koledze. Tytoń, który w Polsce grał jedynie w Górniku Łęczna, znakomicie poradził sobie w Holandii – po czterech latach gry w Rodzie Kerkrade podpisał kontrakt z renomowanym PSV Eindhoven. W PSV wprawdzie częściej nie grał niż grał – ale, jak zapewnia trener reprezentacyjnych bramkarzy Jacek Kazimierski,  jego aktualna forma predestynuje go do tego, by mógł określać się reprezentacyjnym „numerem dwa". Zwłaszcza, że jego najpoważniejszy rywal w walce o miejsce na ławce rezerwowych reprezentacji – Łukasz Fabiański – na Euro z powodu urazu nie pojedzie. Trzeci bramkarz, który znalazł się w kadrze na Euro – Grzegorz Sandomierski z KRC Genk – to już jednak nie ta klasa co Fabiański i Tytoń.
Szczęsny w bramce daje gwarancje, że w trudnych momentach obrońcy będą mogli liczyć na to, że golkiper naprawi ich błędy. Warto jednak pamiętać, że nawet najlepszy bramkarz świata – a Szczęsnemu, z całym szacunkiem dla jego umiejętności, do takiego miana jeszcze trochę brakuje – nie obroni wszystkich strzałów, jeśli obrońcy zbyt często będą wystawiać go na próbę. Ani Jerzy Dudek w 2002 roku, ani Artur Boruc w latach 2006-2008 nie uchronił kadry przed porażkami w kluczowych meczach – mimo że obaj byli prawdopodobnie w tamtym czasie nieco lepszymi (a na pewno – bardziej doświadczonymi) bramkarzami niż 22-letni Szczęsny. Szczęsny na pewno w czasie Euro nie raz uratuje nas z opresji . Tak jak ratował z opresji swój Arsenal Londyn. Nawet jednak w Arsenalu zdarzały się mecze, w których – mimo dobrej gry Szczęsnego – Kanonierzy schodzili z boiska pokonani. Tak było np. w meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów z Milanem, gdy Szczęsny aż cztery razy musiał wyjmować piłkę z siatki. Bez dobrych obrońców każdy bramkarz będzie bezradny.

Ocena formacji (w skali od 1 do 5): 4,5

Obrona

Defensywa jest prawdziwą piętą achillesową reprezentacji Smudy. W przeszłości kadra miała problem raczej z formacjami ofensywnymi – z tyłu mogliśmy liczyć na solidnych defensorów: Tomasza Wałdocha, Tomasza Hajto, Jacka Zielińskiego, Tomasza Łapińskiego, Tomasza Kłosa, Michała Żewłakowa. Dziś  cała obrona opiera się w zasadzie wyłącznie na Marcinie Wasilewskim, który na dodatek w reprezentacji został przekwalifikowany na środkowego obrońcę, bo inaczej Smuda musiałby sięgnąć chyba po swojego asystenta, 45-letniego Jacka Zielińskiego. Wasilewski to twardy, pewny defensor. Po koszmarnej kontuzji jakiej doznał w 2009 roku (Axel Witsel w meczu ligowym niemal urwał mu nogę) nie ma już śladu i choć „Wasyl" nie jest piłkarskim wirtuozem to jednak dzięki ambicji, waleczności i dobrym warunkom fizycznym, zawodnik Anderlechtu Bruksela powinien być poważną przeszkodą na drodze do bramki dla każdego napastnika biorącego udział w Euro. Wasilewski ma jednak pewną słabość, która w czasie Euro 2012 może pokrzyżować Smudzie szyki – to zawodnik znany z twardej gry, na pograniczu faulu, która sprawia, że obrońca często ogląda żółte kartki. Może się więc okazać, że w trzecim meczu Polaków na Euro – z Czechami – Smuda będzie musiał szukać zastępcy dla pauzującego za kartki „Wasyla".

Gdyby nie „upojny" powrót ze zgrupowania w USA Wasilewskiemu towarzyszyłby na środku obrony prawdopodobnie Michał Żewłakow. 36-letni obrońca Legii Warszawa, podobnie jak Boruc, wyleciał jednak z reprezentacji za zbyt rozrywkowy styl spędzania wolnego czasu. A szkoda, bo – doświadczony Żewłakow potrafi ustawić obrońców, krzyknąć na nich kiedy trzeba, potrafi też dobrze ustawiać się na boisku. I choć nie jest to już ten sam zawodnik co kilka lat temu – to i tak na tle innych obrońców jakich ma do dyspozycji Smuda jest prawdziwym piłkarskim profesorem.

Żewłakowa w kadrze jednak nie ma, więc Wasilewskiemu towarzyszyć będzie świeżo upieczony Polak - Damien Perquis. Perquis to niezły obrońca (choć chyba nie tak dobry jak Żewłakow), który jednak ostatnie kilka miesięcy nie grał z powodu złamania ręki. Obrońca Sochaux zdołał się wykurować przed Euro – ale czy zdąży odbudować formę na mistrzostwa? Tego dowiemy się dopiero w meczu z Grecją – bo ani Łotysze, ani Słowacy, ani Andorczycy z którymi graliśmy w ostatnich sparingach przed rozpoczęciem turnieju nie stwarzali zbyt dużego zagrożenia pod polską bramką.

Gdyby Perquis jednak z formą nie zdążył, albo gdyby Wasilewski musiał pauzować za kartki – Smuda będzie zmuszony wystawić na środku obrony albo nominalnego prawego obrońcę, Grzegorza Wojtkowiaka, albo młodziutkiego i niedoświadczonego Marcina Kamińskiego z Lecha Poznań. Wojtkowiak jednak w kadrze dotychczas raczej zawodził, a Kamiński zagrał zaledwie w trzech meczach reprezentacji. Gdyby któryś z naszych podstawowych stoperów nie mógł z jakiś powodów zagrać – w środku obrony mielibyśmy wielką dziurę. Smuda zapewne bardzo żałuje dziś, że nie udało mu się przekonać kadrowiczów do pomysłu naturalizowania środkowego obrońcy Lecha Poznań – Kolumbijczyka Manuela Arboledy (w 2010 roku zadeklarował chęć gry w polskiej kadrze).

Środek obrony to jednak nic, w porównaniu z lewą flanką defensywy. Aby załatać dziurę po tej stronie boiska Smuda przekonał do gry w reprezentacji Polski Sebastiana Boenischa z Werderu Brema. Boenisch pokazał się z dobrej strony w meczu z Ukrainą jesienią 2010 roku po czym… złapał kontuzję, która wyeliminowała go z gry niemal na półtora roku. Po powrocie do zdrowia Boenisch nie był w stanie wywalczyć sobie miejsca w podstawowym składzie Werderu. Mimo to Smuda powołał grającego w III-ligowych rezerwach bremeńskiego klubu Boenischa na mecz z Portugalią, a następnie znalazł dla niego miejsce w kadrze przygotowującej się do Euro. Po Boenischu niestety widać skutki odniesionej kontuzji – po boisku porusza się wolno, praktycznie nie włącza się do akcji ofensywnych i można mieć wątpliwości czy będzie w stanie poradzić sobie z szybkimi skrzydłowymi rywali reprezentacji Polski. Alternatywą dla Boenischa jest Jakub Wawrzyniak, do którego jednak Smuda nie ma przekonania – w dodatku Wawrzyniak też narzekał ostatnio na problemy ze zdrowiem.

Najlepiej wygląda sytuacja po prawej stronie – tu gra, uznawany przez wielu za najlepszego prawego obrońcę w Europie, Łukasz Piszczek. Piszczek – przedstawiciel polskiego trio z Dortmundu – to nowocześnie grający obrońca, który potrafi zarówno zabezpieczać tyły, jak i włączać się do akcji ofensywnych w charakterze skrzydłowego. Niestety w reprezentacji były… napastnik (sic! Mało kto pamięta dziś, że jeszcze w czasie Euro 2008 Piszczek występował jako ofensywny pomocnik) Zagłębia Lubin i Herthy Berlin rzadziej włącza się do akcji ofensywnych – głównie dlatego, że jeśli zabraknie go z tyłu, wówczas w obronie powstanie luka, której nie ma komu zapełnić. W efekcie reprezentacja nie ma z Piszczka tyle pożytku co Borussia Dortmund.

Ocena: 2,5

Pomoc

W pomocy prym wiedzie drugi gwiazdor Borussii Dortmund, a zarazem kapitan reprezentacji – Jakub Błaszczykowski. Błaszczykowski, nominalnie występujący jako prawy pomocnik, w reprezentacji potrafi grać i jako ofensywny pomocnik i – jeśli jest taka potrzeba – na lewej stronie. Najlepiej czuje się jednak chyba jako wolny elektron za plecami napastnika. Błaszczykowski potrafi przedryblować rywala, otworzyć napastnikowi drogę do bramki prostopadłym podaniem albo samemu uderzyć groźnie na bramkę przeciwników. Kuby – jak ochrzcili go niemieccy dziennikarze nie radzący sobie z nazwiskiem piłkarza – nie załamują też niepowodzenia: początek sezonu 2011/2012 nie był dla niego najlepszy, po rundzie jesiennej przesiadujący na ławce rezerwowych Borussii Błaszczykowski chciał nawet odejść z klubu, ale gdy trener dortmundczyków się na to nie zgodził kapitan reprezentacji Polski zacisnął zęby i wiosną przebojem wdarł się do składu stając się jednym z architektów tegorocznych sukcesów Borussii (mistrzostwo i Puchar Niemiec). W reprezentacji nie miał takich problemów: Smuda ustalanie wyjściowej jedenastki narodowej drużyny zaczyna zawsze właśnie od Błaszczykowskiego.

Błaszczykowski jest świetnym pomocnikiem – nie jest jednak klasycznym rozgrywającym. Na Euro z „dziesiątką" na plecach zagra Ludovic Obraniak, ale i on – choć występuje w środku pola – nie ma predyspozycji do prowadzenia gry (powiedzmy sobie szczerze – gdyby miał to nie grałby w reprezentacji Polski tylko rywalizowałby o miejsce we francuskiej drużynie narodowej z Frankiem Ribery). Obraniak, którego dla Polski „pozyskał" jeszcze Leo Beenhakker to przeciętny (jak na warunki europejskie), bądź bardzo dobry (jak na warunki polskie) pomocnik z „ciągiem na bramkę" (co udowodnił w debiucie w polskiej reprezentacji, gdy dwa razy pokonał bramkarza reprezentacji Grecji). O ile jednak Błaszczykowski pokazuje klasę (niemal) zawsze – o tyle Obraniak najlepiej gra wtedy, gdy rywal reprezentacji Polski nie jest zbyt mocny. W meczach z najlepszymi jest wyraźnie mniej widoczny na boisku. Tym niemniej jeśli ma swój dzień – potrafi napsuć krwi obrońcom rywali.

Ofensywne działania pary Błaszczykowski-Obraniak z tyłu asekurują  Eugen Polanski i Rafał Murawski. Ten pierwszy jest bodaj najlepszym – i, paradoksalnie, najmniej lubianym z „napływowych" reprezentantów Polski. Niechęć kibiców Polanski zawdzięcza temu, iż jako świeżo upieczony Polak przyznał, że bardziej niż Polakiem czuje się mimo wszystko Niemcem, nie zna Mazurka Dąbrowskiego, a w meczu Polska-Niemcy, gdyby nie znalazł się na boisku, kibicowałby reprezentacji naszych zachodnich sąsiadów. Te, źle przyjęte przez kibiców, słowa nie zmieniają jednak faktu, że dla reprezentacji Polanski jest cennym nabytkiem – w środku pola zawodnik FSV Mainz wykonuje tytaniczną pracę wspierając defensywę, a zarazem porządkując grę obrony. Zawodnicy grający na pozycji defensywnego pomocnika często są niezauważani przez kibiców – ale bez dobrego defensywnego pomocnika trudno zbudować solidną drużynę. A Polanski jest dobrym defensywnym pomocnikiem. Nieco bardziej wysunięty do przodu Rafał Murawski też porządkuje grę w środku pola – choć trudno nie odnieść wrażenia, że nie potrafi wrócić do formy jaką zachwycał przed przygodą z rosyjskim Rubinem Kazań. Murawski sprzed wyjazdu do Kazania był kandydatem na rozgrywającego reprezentacji. W przededniu Euro trudno jednak powiedzieć, by był w stanie wziąć na siebie ciężar gry.

Lewa strona pomocy należy dziś bezapelacyjnie do Macieja Rybusa, który w meczach ze Słowacją i Andorą udowodnił, że Smuda nie miał racji obawiając się, że Rybus pogubi się zamieniając zimą Warszawę na Grozny. Rybus to jedno z odkryć Smudy – to właśnie lewoskrzydłowy grający w tamtym czasie w warszawskiej Legii zapewnił selekcjonerowi zwycięstwo nad Kanadą (było to pierwsze zwycięstwo reprezentacji pod wodzą Smudy). I choć potem zawodnik miał problem z ustabilizowaniem formy, to jednak obecnie znajduje się w naprawdę dobrej dyspozycji – jest szybki, celnie podaje i – co najważniejsze – jest jednym z tych nielicznych polskich piłkarzy, którzy umieją uderzyć celnie z rzutu wolnego. Rybus może być jednym z odkryć Euro 2012 – jeśli kadra odniesie sukces to prawdopodobnie stanie się to w dużej mierze dzięki niemu.

W pomocy – w odróżnieniu od obrony i ataku – Smuda ma (niemal) równorzędnych zmienników dla piłkarzy z podstawowego składu. Adrian Mierzejewski, jedyny piłkarz z „polskiej kolonii", który odnalazł się w Trabzonsporze, to niezwykle wszechstronny pomocnik, który jednak w reprezentacji jak dotąd nie potrafił zagrać tak, jak przyzwyczaił do tego najpierw w lidze polskiej, a potem – tureckiej. Tym niemniej – jeśli zajdzie taka potrzeba – może bez problemu zastąpić Obraniaka. Rafał Wolski, 19-latek z Legii, to bodaj najlepiej wyszkolony technicznie polski piłkarz, któremu wielu wróży zrobienie kariery na miarę Zbigniewa Bońka. Wolskiemu brakuje jeszcze doświadczenia – ale Smuda może wykorzystać jego umiejętności techniczne wpuszczając go na boisko w końcówkach meczów do walki z „podmęczonymi" obrońcami. Niemal równie dobrym piłkarzem co Rybus jest Kamil Grosicki, który poradził sobie już chyba ze swoim hazardowym problemem – i dziś robi furorę w lidze tureckiej. A Dariusz Dudka spadł wprawdzie właśnie z ligi ze swoim AJ Auxerre, ale w reprezentacji zazwyczaj nie zawodził – gdyby nie udało się naturalizować Polanskiego to właśnie Dudka występowałby prawdopodobnie na jego pozycji w podstawowej jedenastce. Najsłabiej z grona pomocników prezentuje się chyba obecnie Adam Matuszczyk.

Ocena: 4

Napastnicy

Z atakiem reprezentacji jest bardzo dobrze – i bardzo źle zarazem. Jest dobrze – bo mamy w ataku jednego z najlepszych dziś napastników w Europie: Roberta Lewandowskiego. I jest źle – bo oprócz Lewandowskiego nie mamy w ataku nikogo innego. Kiedy „Lewego" brakuje na boisku – tak jak zdarzyło się to w meczu z Portugalią – w kadrze nie ma komu strzelać bramek (i zazwyczaj nikt ich nie strzela). Grecy, Rosjanie i Czesi z pewnością już o tym wiedzą – i możemy się spodziewać, że w każdym meczu „Lewego" będzie pilnował co najmniej jeden, jeśli nie dwóch obrońców. To mógłby być atut reprezentacji Polski – ściągając na siebie obrońców Lewandowski mógłby robić więcej miejsca drugiemu napastnikowi. Problem jednak w tym, że drugiego napastnika po prostu nie mamy (kadra najczęściej gra z wysuniętym do przodu Lewandowskim, którego w ataku wspierają z drugiej linii Obraniak i Błaszczykowski). Paweł Brożek i Artur Sobiech którzy znaleźli się w kadrze na Euro – większość sezonu 2011/2012 spędzili na ławkach rezerwowych w swoich klubach. I to widać na boisku – Brożek zagubił gdzieś strzelecki instynkt, którym imponował w czasach gry w Wiśle Kraków, a Sobiech strzelił wprawdzie gola w meczu z Łotwą – ale trudno było nie odnieść wrażenia, że na boisku był wyraźnie zagubiony. Z Lewandowskim w ataku będziemy groźni dla obrony każdego rywala. Jednak gdyby Lewandowskiego zabrakło – o bramki będzie nam bardzo ciężko.

Ocena: 3

Na papierze reprezentacja Polski prezentuje się nie najgorzej. Choć do najlepszych (Niemcy, Hiszpania, Holandia, Francja) trochę nam brakuje, to jednak grupowi rywale – zwłaszcza Grecja i Czechy – wydają się być w zasięgu biało-czerwonych, których wspierać będzie w każdym meczu jeszcze dwunasty, niewymieniony w powyższej analizie zawodnik – kibice. Problemem Polski jest przede wszystkim obrona (która odegra zapewne kluczową rolę w czasie meczu z faworyzowaną Rosją) i brak pomocnika, który byłby architektem gry przy ataku pozycyjnym – ten ostatni problem widoczny był zwłaszcza w meczu ze Słowacją, gdy reprezentacja nie miała pomysłu na sforsowanie obrony głęboko cofniętych Słowaków (a przecież Grecy będą z nami grali bardzo podobnie). Problemem jest również duża przewidywalność gry w ofensywie – nasi rywale na pewno już wiedzą, że wyłączenie z gry Jakuba Błaszczykowskiego i – przede wszystkim – Roberta Lewandowskiego, redukuje polską siłę ognia do minimum. O sukcesie bądź jego braku może zadecydować to, czy Smuda będzie umiał wykorzystać potencjał rezerwowych (Engel, Janas i Beenhakker mieli z tym w czasie kolejnych turniejów problemy – zmian dokonywali zazwyczaj za późno, w dodatku były to zmiany bardzo zachowawcze) – Grosicki, Wolski czy Mierzejewski wpuszczeni w odpowiednim momencie na boisko mogą przeważyć szalę zwycięstwa na polską stronę. Czy Polska ma szansę na wyjście z grupy? Ma – jeśli wszyscy zawodnicy zagrają na 100 procent swoich możliwości możemy wygrać z Grekami i Czechami, a nawet powalczyć z Rosjanami. A co dalej? A dalej potrzebny byłby jeden z cudów, z których znany jest Smuda, bo drużyny na medal mistrzostw Europy na pewno nie mamy.

Kadra reprezentacji Polski na ME

(kolejno: numer, imię, nazwisko, klub, liczba występów w reprezentacji/liczba goli):

bramkarze:
 1. Wojciech Szczęsny         Arsenal Londyn         9/0, Nasza ocena (skala od 1 do 5): 4,5
12. Grzegorz Sandomierski  Jagiellonia Białystok  3/0, Nasza ocena (skala od 1 do 5): 3,5
22. Przemysław Tytoń          PSV Eindhoven         5/0  Nasza ocena (skala od 1 do 5): 2

obrońcy:
 2. Sebastian Boenisch    Werder Brema            5/0   Nasza ocena (skala od 1 do 5): 2
 3. Grzegorz Wojtkowiak   Lech Poznań             18/0  Nasza ocena (skala od 1 do 5): 1,5
 4. Marcin Kamiński       Lech Poznań                 3/0   Nasza ocena (skala od 1 do 5): 2,5
13. Marcin Wasilewski     Anderlecht Bruksela    47/1  Nasza ocena (skala od 1 do 5): 4
14. Jakub Wawrzyniak      Legia Warszawa        24/0  Nasza ocena (skala od 1 do 5): 2
15. Damien Perquis        FC Sochaux                 6/1   Nasza ocena (skala od 1 do 5): 2,5
20. Łukasz Piszczek       Borussia Dortmund       23/0  Nasza ocena (skala od 1 do 5): 5 

pomocnicy:
 5. Dariusz Dudka         AJ Auxerre              62/2  Nasza ocena (skala od 1 do 5): 3
 6. Adam Matuszczyk    Fortuna Duesseldorf 19/1   Nasza ocena (skala od 1 do 5): 2
 7. Eugen Polanski        FSV Mainz                7/0    Nasza ocena (skala od 1 do 5): 4
 8. Maciej Rybus          Terek Grozny           20/1   Nasza ocena (skala od 1 do 5): 4
10. Ludovic Obraniak   Girondins Bordeaux   22/4   Nasza ocena (skala od 1 do 5): 3,5
11. Rafał Murawski        Lech Poznań            41/1   Nasza ocena (skala od 1 do 5): 3
16. Jakub Błaszczykowski  Borussia Dortmund 50/8 Nasza ocena (skala od 1 do 5): 5
18. Adrian Mierzejewski   Trabzonspor             22/1 Nasza ocena (skala od 1 do 5): 3
19. Rafał Wolski          Legia Warszawa            2/0   Nasza ocena (skala od 1 do 5): 3
21. Kamil Grosicki        Sivasspor                    11/0 Nasza ocena (skala od 1 do 5): 4

napastnicy:
 9. Robert Lewandowski    Borussia Dortmund      41/13 Nasza ocena (skala od 1 do 5): 5
17. Artur Sobiech         Hannover 96                   4/1     Nasza ocena (skala od 1 do 5): 1,5
23. Paweł Brożek          Trabzonspor                   32/8   Nasza ocena (skala od 1 do 5): 1,5