"CBA chciało wykończyć Leppera"

"CBA chciało wykończyć Leppera"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Piotr Ryba (fot. Zbyszek Kaczmarek/EastNews) 
- CBA chciało wykończyć Leppera - twierdzi jeden z bohaterów afery gruntowej, Piotr Ryba w rozmowie z Piotrem Śmiłowiczem.

Piotr Śmiłowic z: Został pan w 2009 r. skazany przez sąd pierwszej instancji za udział w aferze gruntowej. Potem sąd apelacyjny uchylił ten wyrok. Dziś jest pan oskarżycielem posiłkowym w procesie byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego. Jaka jest prawda o tej aferze?

Piotr Ryba: Rozpowszechniony jest pogląd, że afera gruntowa to sprawa o wręczenie łapówki Piotrowi Rybie. Tymczasem Piotr Ryba nigdy nie dostał żadnej łapówki ani nigdy nie rozmawiał z żadnym funkcjonariuszem.

Miał pan jednak za łapówkę załatwiać razem z Andrzejem K. odrolnienie ziemi na Mazurach.

To Andrzej K. rozmawiał z tymi rzekomymi biznesmenami, którzy okazali się agentami CBA. Ja mu tylko pomagałem, bo mnie prosił jak przyjaciela, bym mu zaniósł dokumenty i żebym zapytał o sprawę w Ministerstwie Rolnictwa. To wszystko jest w aktach, świadkowie to potwierdzają. Nie prosiłem nikogo o pozytywne załatwienie sprawy, tylko po prostu o jej załatwienie. Na plus albo na minus. Bo Andrzej K. mi powiedział, że ci biznesmeni nie mogą uzyskać żadnej decyzji. Jemu też nie obiecywałem, że załatwię tę decyzję na tak, tylko że porozmawiam z Lepperem, by przyjrzał się sprawie.

To była jedna z poszlak wobec Leppera, że interesował się tą konkretną sprawą…


Pewnie, że się interesował, bo sam do niego z tym poszedłem. Osobiście go prosiłem: Zajmij się tą sprawą, bo mówią, że ktoś to celowo przeciąga. I się zajął. Wezwał jednego, drugiego i kazał coś z tym zrobić. Bo to nie może być tak, że dokumenty są w porządku, a sprawa wisi. Kiedyś załatwiłem, że Ministerstwo Rolnictwa wynajęło nową spółkę zajmującą się sprzedażą biletów lotniczych po znacznie niższych cenach niż wcześniej. Nie wziąłem za to ani złotówki, ani biletu. Dlatego nie miałem nigdy oporów, by załatwiać, jeśli ktoś o coś prosił. Kiedy ktoś mnie prosił, by coś przekazać Lepperowi, przekazywałem.

Dziwne tylko, że resort rolnictwa się nie połapał, że dokumenty z gminy Mrągowo są fikcyjne, a gmina nie występowała tak naprawdę o żadne odrolnienie.

Bo nikt nie zakładał, że to jest jakiś cyrk. Skoro był komplet dokumentów…

Andrzej K. był wobec pana nie do końca fair?

To na pewno, bo to wyszło w jednej z rozmów. On mi w pewnym momencie mówi, że się boi przyjąć pieniądze. Ja mu mówię: Nie wiem, dlaczego się boisz, skoro jesteś pełnomocnikiem tych ludzi. Bo wcześniej mi powiedział, że sprawa jest załatwiona. Oni mu tak powiedzieli.

Kto mu powiedział?

Funkcjonariusze CBA. Powiedzieli mu, że sprawa jest już załatwiona w Ministerstwie Rolnictwa, bo chcieli, żeby przyjął pieniądze. On mi jednak mówi, że się boi wziąć te pieniądze. Mówię mu więc, że do 10 tys. euro może wziąć na fakturę. Był wtedy taki przepis. Wtedy w telefonie zapada cisza i on mówi: Ale ja zażądałem dużo więcej…

To wszystko jest w nagraniach operacyjnych?

Tak. Nie wiedziałem, co on z nimi negocjował. Potem się okazało, że zaczynał od 9 mln. Jakiś absurd.

Pan myślał, że on jest ich legalnym pełnomocnikiem i bierze legalne wynagrodzenie, a nie łapówkę?

On mi tak mówił. A przecież jest prawnikiem. Do tego był kiedyś funkcjonariuszem UOP. Mogłem zakładać, że taki człowiek nie pozwoli się wciągnąć w jakąś głupią sytuację.

Może od początku grał z CBA?

Ciągle się nad tym zastanawiam. Albo jest człowiekiem niespełna rozumu, który w dodatku próbuje przerzucić odpowiedzialność na innych, albo kiedyś go dorwali i namówili na współpracę. Nie jestem w stanie tego stwierdzić.

Cały w ywiad w najnowszym numerze "Wprost", który  jest dostępny w formie e-wydania .

Najnowszy numer tygodnika "Wprost" jest również dostępny na Facebooku .