Pani Katarzyna z Amber Gold

Pani Katarzyna z Amber Gold

Dodano:   /  Zmieniono: 
 
Niedawno z trudem wiązała koniec z końcem. Potem było złoto-bursztynowe życie. Teraz są zarzuty oszukania 10 tysięcy osób na gigantyczną sumę 668 mln złotych. Katarzyna P. musiała się przenieść z ekskluzywnego apartamentu do celi aresztu.

Sierpień 2012. Restauracja Tekstylia na gdańskiej Starówce. Ulubione miejsce małżeństwa P., założycieli piramidy finansowej Amber Gold. Państwo P. przychodzą skołowani, przejęci, wymęczeni prosto po podróży z Warszawy. – Dostaliśmy sygnał, żeby nawet nie próbować wchodzić na pokład LOT-owskiego samolotu z Warszawy do Gdańska, bo nas nie wpuszczą – odpowiadała nam pani P. – Dlaczego? – Podobno dlatego, że linia lotnicza OLT, którą właśnie nam zniszczono, napsuła mnóstwo krwi LOT-owi. Nie chcieliśmy cyrków, dlatego przyjechaliśmy samochodem – usprawiedliwiała spóźnienie.

Słupy w Tekstyliach

Spotkanie w Tekstyliach w kontekście późniejszych wydarzeń wydało nam się bardzo ciekawe. Niedługo po nim Marcin P. został zatrzymany przez ABW, usłyszał zarzuty dotyczące oszustw idących w setki milionów złotych i szybko trafił do aresztu, w którym siedzi do dziś. Jego małżonka miesiącami pozostawała wolna, jakby cała ta historia rozgrywała się obok niej, bez jej wiedzy. Tymczasem przebieg naszej sierpniowej rozmowy z państwem P. wskazywał na coś absolutnie innego. Katarzyna P. była doskonale wprowadzona w szczegóły działalności Amber Gold i linii OLT. Właściwie częściej, szerzej i więcej o działalności biznesowej w rozmowie z nami mówiła ona niż jej małżonek. Oboje wyglądali na zupełnie pogubionych, przypartych do muru. Ludzie robiący gigantyczne interesy, obracający setkami milionów złotych prosili nas, byśmy polecili im prawników, którzy stanęliby w ich obronie. – Ktoś będzie musiał nam pomóc, jeśli zamkną nas w areszcie – tłumaczyła nam pani Katarzyna.

Czytaj więcej w specjalnym numerze "Kryminalny Wprost", który od jutra będzie dostępny w kioskach.