Przed zmrokiem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ethan Hawke i Julie Delpy - kadr z filmu "Przed północą" (fot.mat.pras.) 
W "Przed północą" powracają bohaterowie, którzy 18 lat temu "Przed wschodem słońca" spotkali się w pociągu do Wiednia, a 9 lat temu, "Przed zachodem słońca" spędzili razem popołudnie w Paryżu. I razem z aktorami – Ethanem Hawke'iem i Julie Delpy - dojrzewają na ekranie.
"I ty mówisz, że nie masz kryzysu wieku średniego?" - rzuca Julie Delpy wskazując na utlenione włosy Ethana Hawke'a. Spotykam twórców na festiwalu w Berlinie. Czują się ze sobą swobodnie, wciąż sobie docinają. "Nie mam. Nie lecę na młode laski. Twój biust to jeden z najlepszych widoków, które zapamiętam z "Przed północą"" - odgryza się Hawke. Widać, że są bardzo zaprzyjaźnieni.

- Każdy wywiad, niezależnie czego dotyczył, dziennikarze kończyli pytaniem: "Czy Jesse i Celine w końcu się zejdą? - mówi reżyser Richard Linklater. Odpowiedź zdradza już w zwiastunie "Przed północą". W nowym filmie bohaterowie są parą i spędzają wakacje w Grecji. Zostawiają dzieci (sic!) pod opieką znajomych i kradną trochę czasu dla siebie. Nieustannie rozmawiają. Dialog zamienia się w kłótnię. O podejście do związku, życiowe oczekiwania, tłumione co dzień problemy. W ich relację wkracza rzeczywistość. Kobietę przytłacza konieczność podjęcia ważnej zawodowej decyzji, faceta problemy w kontaktach z dzieckiem z pierwszego małżeństwa. Wkradają się nuda, przyzwyczajenie.

Jednak"Przed północą" to film lekki, pełen ironii i błyskotliwego humoru. Świetnie się go ogląda. A najsmaczniejszy jest dla widzów, którzy pamiętają "Przed wschodem słońca" z 1995 roku i "Przed zachodem słońca" z 2004. Tam Richard Linklater opowiadał o wcześniejszych losach pary. Na ekranie stworzył rodzaj serialu, którego akcja rozgrywa się na przestrzeni lat.

W 1995 roku Delpy i Hawke mieli po dwadzieścia kilka lat. Jako bohaterowie "Przed wschodem słońca" spotkali się w pociągu przemierzającym Europę i postanowili razem wysiąść w Wiedniu. Spędzili noc na wałęsaniu się po mieście i szczerej rozmowie. I wrócili do swojego życia, obiecując, że spotkają się po pół roku na peronie.

Linklater zostawił otwarte zakończenie. Każdy mógł sobie odpowiedzieć, czy 16 grudnia 1995 roku o 18.00 zakochani spotkali się na wiedeńskim peronie. Dopiero dziewięć lat później w "Przed zachodem słońca" wyjaśnił: dziewczyna nie przyszła na dworzec. Reżyser znowu zatrudnił Delpy i Hawke'a. Tym razem po prawie dekadzie wpadli na siebie w Paryżu. Ona pracowała już w organizacji pozarządowej, on został pisarzem. Mieli godzinę na nadrobienie straconych lat. - W pierwszym filmie rejestrowaliśmy stan umysłu dwudziestolatków, w "Przed zachodem słońca" odcisnęła się świadomość trzydziestokilkulatków próbujących poważniej myśleć o świecie – mówi Delpy. Nie byli już tak wolni, jak wcześniej. Jesse miał żonę i dzieci. Celine -oprócz kilku nieudanych związków na koncie – stałego partnera. Ale wciąż nie umieli przestać ze sobą rozmawiać. A Linklater znów zostawił otwarte zakończenie.

Teraz cała trójka wraca do serii. Zastanawia się, jak zmienili się bohaterowie, ale i otaczający ich świat. Jak inne są problemy, z którymi dzisiaj borykają się Jesse i Celine. Czy będzie kolejna część? Znów za dziesięć lat?

- Szczerze? Nie wiem – mówi Linklater. - Musimy coś przeżyć, żeby dowiedzieć czy mamy o czym opowiadać. Zobaczymy czy będziemy mieli pomysł za kilka lat. Życie dziwnie się układa. Ale jeśli wyjdziemy na plan, w tytule filmu na pewno będzie przyimek "Przed". Bo kiedy zmieniamy go w życiu na "po", wszystko się kończy. Wolimy wierzyć, że w każdym wieku mamy jeszcze coś przed sobą.

Więcej w tekście Krzysztofa Kwiatkowskiego w najnowszym (25/2013) numerze tygodnika "Wprost".

Nowy numer "Wprost" od niedzielnego wieczora jest dostępny w formie e-wydania .

Najnowszy "Wprost" jest także dostępny na Facebooku .