"Czy ksiądz jest obrzezany?". Czas na zmiany w polskim Kościele?

"Czy ksiądz jest obrzezany?". Czas na zmiany w polskim Kościele?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ks. Wojciech Lemański (fot. DAMIAN BURZYKOWSKI / newspix.pl) Źródło:Newspix.pl
Polscy katolicy coraz mocniej pokazują niezadowolenie z autorytarnego stylu rządzenia polskim Kościołem. Czy przyszedł czas na ruch My Jesteśmy Kościołem?

Kiedy ks. Wojciech Lemański usłyszał z ust abp. Henryka Hosera szokujące pytanie: „Czy jest ksiądz obrzezany?”, nie zamierzał o tym nikomu opowiadać. Ale niemal natychmiast po wyjściu z kurii zadzwonił do niego redaktor naczelny katolickiego kwartalnika „Więź” Zbigniew Nosowski. – Po drugiej stronie usłyszałem jego przybity głos. Dopytywałem, co się stało. Kiedy opowiedział, zaniemówiłem z wrażenia – przyznaje Nosowski.

Kilka miesięcy po tym incydencie publicysta dostał e-mailem kopię listu do biskupa, w którym ks. Lemański wracał do incydentu. Został poproszony o wykasowanie listu zaraz po przeczytaniu. – Z całą pewnością ks. Wojciech nie miał zamiaru czynić z tego wydarzenia sprawy publicznej – ocenia naczelny „Więzi”. Jednak stało się inaczej. Jego konfliktem z ordynariuszem żyje cała Polska. Utworzony przez czytelników jego bloga profil na Facebooku „O prawo do głosu ks. Lemańskiego” w ciągu kilku dni zalajkowało kilka tysięcy użytkowników. Obecnie w internecie zbierane są podpisy pod petycją do Watykanu. „Pod powierzchnią sporu między niepokornym proboszczem i jego przełożonym kryje się spór między Kościołem otwartym, ekumenicznym i zarazem potrafiącym sprostać wyzwaniom współczesnego świata a Kościołem zamkniętym, nietolerancyjnym, dalekim i od ducha Chrystusowego, i od współczesności” – piszą twórcy inicjatywy. W dniu powstania petycji przybywało średnio sto podpisów na godzinę. – Pomysł utworzenia strony poparcia zrodził się spontanicznie – mówi jedna z inicjatorek akcji. Prosi o niepodawanie nazwiska, bo jak twierdzi, obrońcom duchownego nie zależy na promocji siebie, lecz idei. Myśleli o tym, żeby swoje posty umieszczać też na facebookowym profilu abp. Hosera, ale okazało się to niemożliwe. – Zablokowano nas, zanim cokolwiek tam opublikowaliśmy – wyjaśnia nasza rozmówczyni.

Czy na naszych oczach rodzi się rodzima wersja znanej na Zachodzie organizacji "My Jesteśmy Kościołem?" Międzynarodowy ruch o tej nazwie Wir Sind Kirche powstał w 1995 r. w Austrii z inicjatywy świeckich. Początkowo zbierali oni podpisy pod petycją dotyczącą reform w Kościele. Pierwszym sukcesem było wymuszenie rezygnacji z urzędu oskarżonego o przestępstwa seksualne wiedeńskiego kardynała Hansa Groëra. Dziś ruch działa w 20 krajach. Domaga się zwiększenia roli świeckich w zarządzaniu Kościołem, zniesienia celibatu, podjęcia dyskusji na temat kapłaństwa kobiet i rewizji etyki seksualnej.

– Katolicy na Zachodzie dojrzeli do tego, by skończyć z przedsoborowym podziałem na Kościół nauczający, czyli księży, i słuchający, czyli świeckich. U nas ten archaiczny podział trzyma się jednak mocno – zauważa Jarosław Makowski, teolog, filozof i publicysta, dyrektor Instytutu Obywatelskiego. Jego zdaniem z tego punktu widzenia warto się uważnie przyglądać protestom przeciwko szykanom, jakie spotkały ks. Lemańskiego. – Jednak wszystko może się skończyć na jednorazowej akcji. Na zasadzie: pszczoły pobzyczały, ale miodu z tego nie będzie – ocenia.


Cały tekst Marcina Dzierżanowskiego można przeczytać w najnowszym numerze tygodnika "Wprost".

Najnowszy numer "Wprost" od niedzielnego wieczora będzie dostępny w formie e-wydania .

Najnowszy "Wprost" będzie także dostępny na Facebooku .