Ciążowe zagrywki

Ciążowe zagrywki

Dodano:   /  Zmieniono: 12
W internecie kwitnie handel testami ciążowymi z wynikiem pozytywnym (fot. sxc.hu) Źródło: FreeImages.com
Sylwia okłamywała Michała, że jest w ciąży przez 7 miesięcy. Po tym czasie wysłała tylko smsa. „Poroniłam. Pogrzebu nie będzie, bo nie mam ochoty chodzić na grób”. Stres, jaki przeżył przez te siedem miesięcy wpędził go w poważną chorobę. Z takimi dramatami musi zmierzyć się wielu młodych mężczyzn. Szczególnie, gdy w internecie kwitnie handel używanymi, pozytywnymi testami ciążowymi.
Udawanie ciąży nigdy nie było łatwiejsze. Najpierw używany pozytywny test ciążowy, później odkupione od przyszłej matki wyniki badań USG. W internecie z łatwością można też znaleźć całe poradniki, z których można się dowiedzieć jak udawać ciążę nawet przez 9 miesięcy. Na forach przewijają się pytania, jak coś takiego zaaranżować. Odpowiedzi szukają zarówno nastolatki jak i 30-latki. Po co?

Tragiczne konsekwencje

Motywy są różne. Część z nich udaje, by zatrzymać przy sobie mężczyznę, część liczy na ślub. Inne chcą po prostu wyciągnąć od mężczyzn pieniądze na "szybkie załatwienie problemu”. Jednak udawanie ciąży może mieć dramatyczne konsekwencje.

Zdarza się, że mężczyźni na wieść o nieplanowanej ciąży partnerki starają się sami rozwiązać "problem”. Dochodzi do pobić młodych dziewczyn tak, by wywołać poronienie. Za najtragiczniejszy można uznać przykład 14-letniej Kamili S. W grudniu 2010 dziewczyna oświadczyła swojemu 18-letniemu chłopakowi, że jest w ciąży. Nastolatek zabił ją, za co został skazany na 15 lat więzienia. Dopiero podczas sekcji zwłok okazało się, że 14-latka nie była brzemienna. 

7-miesięcy "ciąży"

Jednak niewspółmiernie często poszkodowanymi w takich przypadkach są mężczyźni. Choć od czasu 7-miesięcznej „ciąży” minęły już dwa lata na wspomnienie tamtych wydarzeń Michał do dziś cały się gotuje. 

Związek Michała i Sylwii trwał rok. Po tym czasie chłopak stwierdził, że nie jest w stanie jej pokochać. Zerwał z nią. Ona nie mogła się z tym pogodzić. Zadzwoniła do niego tydzień po rozstaniu. – Jestem w ciąży. Lekarz potwierdził. Już jak ze mną zrywałeś czułam, że mogłam zajść - oświadczyła.

Choć Michał podejrzewał, że Sylwia może go okłamywać nie udało się zdobyć potwierdzenia. Badania u lekarza wypadały zawsze wtedy, gdy musiał wyjeżdżać służbowo. Dziewczyna robiła mu nawet z tego powodu wyrzuty. Do Sylwii nie wrócił, ale obiecał, że nie zostawi jej z dzieckiem samej i będzie się angażować w jego wychowanie. - Łapała mnie za rękę i kładła ją sobie na brzuchu (sic!), by za chwilę odrzucać wszystko, co jej oferuję mówiąc, że sama sobie poradzi i nie potrzebuje mojej łaski, bo wie, że nie chcę tego dziecka. Godzinę później powtarzała, że chciałaby, że by dziecko miało ojca i pytała, czy chcę żeby miało moje nazwisko...paranoja. To tylko potęgowało moje podłe samopoczucie – wyznaje Michał.

Sylwia ciągnęła maskaradę przez 7 miesięcy. On w międzyczasie w wyniku stresu nabawił się poważnej choroby - klastrowych bólów głowy. - Byłem w tym czasie na diecie i to w połączeniu z silnym stresem spowodowało, że zmieniła się moja biochemia w mózgu. Był czas, ze właściwie nie widziałem na jedno oko – mówi Michał. Lekarze porównują ból przy chorobie Hortona, czyli tzw. klastrowych bólach głowy do bólu porodowego. – Tylko, że ja ten "poród" przeżywałem 6-8 razy na dobę, przez 40-50 minut, nieustannie... – dodaje Michał.

- W siódmym miesiącu "ciąży" dostałem od Sylwii sms-a, że poroniła... Pytałem, kiedy odbędzie się pogrzeb. Napisała tylko, że nie będzie żadnego pogrzebu, bo ona nie ma ochoty chodzić na grób i wspominać tego wydarzenia. Więc co - w kiblu spuściła?!? Brak odpowiedzi... Choć minęły już dwa lata tego smsa trzymam do dziś – opowiada Michał. 

Odszkodowanie dla pana młodego

Kobiety potrafią udawać, że są w ciąży miesiącami. Nieraz nawet do samego „rozwiązania”. Część stara się w międzyczasie naprawdę zajść w ciąże. Jeśli to się nie uda wtedy przy najbliższej okazji udają poronienie i jak ognia unikają wizyty u lekarza, który z łatwością mógłby je zdemaskować.

Adwokat Małgorzata Woźniak przyznaje, że prowadziła sprawę, w której gdyby dać wiarę żonie klienta, to jej ciąża trwałaby 13 miesięcy. „W momencie, gdy powiedziała, że jest w ciąży rozpoczęły się przygotowania do ślubu. Po porodzie rodzina policzyła, że gdyby dziewczyna mówiła prawdę ciąża trwałaby 13 miesięcy” – mówi. Sprawa zakończyła się rozwodem po kilku latach związku.  

Części kobiet udaje się kłamstwami o ciąży nakłonić mężczyznę do szybkiego ślubu. Jednak niewiele z nich zdaje sobie sprawę, że gdy kłamstwo wyjdzie na jaw mogą się znaleźć w nie lada tarapatach. I nie chodzi jedynie o urażone uczucia małżonka.  Mec. Sebastian Kordel tłumaczy, że kłamstwo dotyczące ciąży może być podstawą unieważnienia ślubu kościelnego albo orzeczenia rozwodu cywilnego i to z winy kobiety. - Postawa panny młodej z całą pewnością skutkować będzie orzeczeniem rozwodu i to z jej winny.  Co do zasady pan młody, którego żona tak okłamała mógłby po uzyskaniu rozwodu z jej winny dochodzić od niej odszkodowania np. za koszty organizacji ślubu, wesela a także podróży poślubnej – dodaje Kordel. 

Psychiczna impotencja

Ciąża dla wielu dziewczyn jest też argumentem przetargowym, gdy starają się utrzymać przy sobie faceta.  Bardzo często jednak, gdy prawda wychodzi na jaw efekt jest przeciwny. Takie kłamstwo kończy związek. Oszukany facet odchodzi nie mogąc już zaufać partnerce. 

Jak przekonuje seksuolog dr Zbigniew Liber żarty z ciąży mogą mieć też dużo dalej idące konsekwencje. Wszystko wiąże się z lękiem. – Jeśli mężczyzna nie planuje dziecka, a z domu wyniósł bardzo złe doświadczenia związane z dzieciństwem to nikt go na to nie namówi. Wtedy ucieka, gdzie pieprz rośnie, a dodatkowo boi się, że poniesie duże konsekwencje i psychicznie zaczyna być impotentem – tłumaczy seksuolog. Z takim problemem musiał zmierzyć się Marlon. Swoją historię opisał na jednym z forów. „Jestem z dziewczyna od pięciu miesięcy, mamy po 20 lat. Miesiąc temu spokojnie powiedziała mi, że jest w ciąży, że zrobiła test ciążowy. Zwolniłem się z pracy, ponieważ bardzo się załamałem - ledwo co utrzymuję mieszkanie no i nauka też kosztuje. Wieczorem oznajmiła mi z uśmiechem na twarzy, że żartowała i nie jest w ciąży. Teraz mam jakiś uraz do seksu, obrzydzenie. Wcześniej tego nie miałem” – pisze chłopak.

Szybki zarobek na "ciąży "

Zdarzają się też kobiety, które kłamią, że zaszły w ciążę nie po to, by zatrzymać przy sobie faceta, ale żeby szybko zdobyć dużą ilość gotówki. Kupno pozytywnego testu ciążowego to mały wydatek w porównaniu z ilością pieniędzy, jakich później żądają na „rozwiązanie problemu”. Jeden z mężczyzn, który został w ten sposób oszukany przyznaje, że dał dziewczynie 3500 zł na wyjazd do Anglii i zabieg. Dziewczyna wyjechała za granicę, ale do Maroka na wakacje. O tym, że nigdy nie była w ciąży dowiedział się dopiero później. Koleżanka jego byłej zdradziła mu, że kłamstwa o ciąży to jej sposób, by odegrać się na facetach. Choć mężczyzna mógłby w tym przypadku żądać zwrotu pieniędzy sprawa przed sądem byłaby skomplikowana. 

Jak przyznaje Małgorzata Kot z Grupy Edukatorów Seksualnych Ponton strach przed ciążą jest wśród młodych ludzi powszechny.  –  Obserwujemy takie zjawisko jak paranoja ciążowa. Dostajemy bardzo dużo zgłoszeń od dziewcząt i chłopców, którzy boją się ciąży nawet w przypadkach, które nie były ryzykowne. Nawet, jeśli chłopcy się zabezpieczą to później pytają po kilka razy i upewniają się, czy nie mogło dojść do zapłodnienia – mówi Kot. 

Na forach można przeczytać o tym jak udawać ciążę. Jakie przygotować do tego narzędzia, jak często głaskać się po brzuchu i podśpiewywać dziecku, czy kiedy zmienić poduszkę na większą. Nie ma jednak ani słowa o tym, jak poradzić sobie z konsekwencjami, kiedy kłamstwo wyjdzie na jaw. W jednym poradniku uczącym sztuki „udawania ciąży” dla zabawy tylko krótkie ostrzeżenie na koniec – „jeśli osoby, które próbowałeś oszukać odkryją prawdę mogą cię znienawidzić”.

Imiona bohaterów zostały zmienione