Rybiński o janosikowym: koniec z puszeniem piórek, trzeba usiąść i się dogadać

Rybiński o janosikowym: koniec z puszeniem piórek, trzeba usiąść i się dogadać

Dodano:   /  Zmieniono: 
Krzysztof Rybiński (fot. Wprost)Źródło:Wprost
Dr hab. nauk ekonomicznych, Krzysztof Rybiński w rozmowie z "Wprost" powiedział, że  jego zdaniem trzeba "przestać puszyć piórka, walić pięścią w stół i grozić, tylko usiąść do stołu i się naprawdę dogadać" w sprawie janosikowego.
Przypomnijmy, że "janosikowe" to danina podatkowa, jaką Mazowsze płaci na rzecz biedniejszych samorządów. Do 15 września samorząd mazowiecki miał wpłacić kolejne 55 mln złotych raty. Wpłacił 127 tysięcy złotych - całą kwotę, jaka znajdowała się na koncie województwa

Daria Żukowska: Jak to się stało, że w samorządzie mazowieckim zabrakło pieniędzy na spłatę raty janosikowego?

Krzysztof Rybiński : Nie śledzę dokładnie sytuacji samorządu, natomiast patrzę, jak kształtują się wpływy budżetowe i niestety te podatki, z których dochody czerpią samorządy w tym samorząd województwa mazowieckiego, wypadają bardzo słabo. Nastąpiły bardzo duże spadki wpływów podatkowych. Być może trzeba dostosować podatki, czyli je znacząco obciąć, co jest dotkliwe, bo te wydatki są związane z funkcjonowaniem samorządu, być może także szkolnictwem podstawowym i średnim, jak również kosztami różnych służb, które są finansowane z tego budżetu. A być może należy szukać innych rozwiązań tak jak to próbuje robić marszałek. Próbuje on odmówić zapłaty janosikowego, bo po prostu nie ma z czego tego zapłacić. Wydaje mi się, że doszliśmy do sytuacji w której zbyt duże wydatki i obciążenie nałożone na województwo, czyli rozbudowana administracja wojewódzka i różne funkcje, które samorząd realizuje plus janosikowe przekraczają możliwości finansowe Mazowsza. To się skończy albo koniecznością zmian przepisów, albo koniecznością brutalnych cięć wydatków, podobnych do tych, jakie miały miejsce w miastach, które bankrutowały tak jak Los Angeles, czy Detroit w Stanach Zjednoczonych. Tam zwolniono połowę policjantów i dużą część nauczycieli, co jest oczywiście społecznie bardzo bolesne. Trzeba się także zastanowić, czy ta wysokość janosikowego, którą płaciło województwo mazowieckie, jest w dalszym ciągu uzasadniona.

-Skąd samorząd weźmie teraz pieniądze na spłacenie reszty raty janosikowego?

- Pieniędzy znaleźć się nie da, bo nie leżą na ulicy. Wydaje mi się, że minister i marszałek województwa powinni razem usiąść do stołu i zastanowić się jak z tej sytuacji patowej wyjść. Trzeba przestać puszyć piórka, walić pięścią w stół i grozić, tylko usiąść do stołu i się naprawdę dogadać. Sytuacja jest poważna, natomiast wydaje mi się, że w dłuższej perspektywie trzeba nie tylko zastanowić się nad wysokością janosikowego, które moim zdaniem jest zbyt duże. Nie mówię tego jako warszawiak od wielu pokoleń, tylko po prostu wydaje mi się, że jest zbyt duże. Wydaje mi się również, że patrząc na potrzeby inwestycyjne regionu i tempo rozwoju stolicy nie da się niestety dalej utrzymać tak dużej ilości funkcji realizowanych przez samorząd i czekają nas w najbliższych latach znaczące oszczędności w województwie mazowieckim i trzeba mieć tego świadomość.

- Innym województwom grozi bankructwo?

- Wydaje mi się, że mamy bardzo niepokojącą sytuację, którą z resztą wielu samorządowców zgłasza, tzn. na poziom samorządu trafia coraz więcej zadań nakładanych na nie w  formie ustawy przez rząd i parlament, a nie idzie za tym finansowanie. Samorządy muszą coraz więcej tych zadań dźwigać, a to pogłębia problemy samorządów w czasach dekoniunktury. Uważam, że ostrzeżenia, które płyną od wielu samorządów, że w tej sytuacji finansowej mogą nie mieć pieniędzy na wkład własny, to nie są ostrzeżenia takie sobie. To są ostrzeżenia, które trzeba brać bardzo poważnie. Już dzisiaj, być może poprzez program oszczędnościowy należy zrobić sobie miejsce na to, żeby były pieniądze na współfinansowanie inwestycji ze środków unijnych. Jeżeli z powodu nadmiernego zadłużenia teraz okaże się, że nie ma tych możliwości i tych pieniędzy w przyszłości, to będziemy mogli z  tych środków unijnych skorzystać. Wtedy wiele potrzebnych lokalnie inwestycji po prostu przepadnie, a tego byśmy przecież nie chcieli.