Nazi-skandal. "Dyplomatom nie grzebiemy w spodniach"

Nazi-skandal. "Dyplomatom nie grzebiemy w spodniach"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nazi-skandal. "Dyplomatom nie grzebiemy w spodniach" (fot. Wprost)Źródło:Wprost
Doktor Ewa Pietrzyk-Zieniewicz z Instytutu Nauk Politycznych Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego w rozmowie z „Wprost” skomentowała awanturę z udziałem niemieckich celników i europosła Platformy Obywatelskiej Jacka Protasiewicza.
Doktor Pietrzyk-Zieniewicz wyraziła zdziwienie zachowaniem premiera Donalda Tuska, który skrytykował Protasiewicza za jego zachowanie podczas zajścia na lotnisku we Frankfurcie. – Protasiewicz ułatwił Tuskowi rozstanie ze Schetyną. Za pierwszym razem na Śląsku, a następnie we władzach Platformy. Premier zawsze wspierał Protasiewicza, dlatego fakt, że teraz nie wziął jego strony, może się wydawać bardzo dziwny – zaczęła Pietrzyk-Zieniewicz. – To sprawia wrażenie, jakby opinia społeczna nie wiedziała o wszystkim, a premier wiedział coś więcej w tej sprawie. Być może nie wszystko zostało ujawnione – dodała.

– Ze słów Protasiewicza wynikało, że bardzo prości niemieccy celnicy, a tacy bywają na całym świecie, nie wiedzą, co to jest paszport dyplomatyczny – kontynuowała. – Niezależnie od tego, co Protasiewicz wyrabiał, a wygląda na to, że nie było to niedopuszczalne zachowanie, to w momencie, gdy ktoś legitymuje się paszportem dyplomatycznym jest niedopuszczalne, aby takiej osobie nakazać zdjęcie spodni i przystąpić do przeszukania – zauważyła Pietrzyk-Zieniewicz.

Dodała też, że „pewne konwencje, wynikające z posiadania immunitetu dyplomatycznego, muszą być przestrzegane”. Dlatego wyraziła „zdumienie, że Tusk skrytykował Protasiewicza”. – Wersja Protasiewicza jest jednostronna. Twierdzi on, że wypił niewiele, że było to czerwone wino do obiadu. Z kolei Niemcy utrzymują, że był w stanie wskazującym na spożycie znacznej ilości alkoholu. Tak czy inaczej Francuzi piją wino do obiadu, ale potem nie awanturują się z celnikami, dlatego należy zachować ostrożność w ocenie tego zdarzenia – stwierdziła.

Pietrzyk-Zieniewicz przyznała rację Protasiewiczowi, który stwierdził, że Niemcy powinni zachowywać się w sposób nieco bardziej ostrożny. Zauważyła, że „w Niemczech funkcjonuje stereotyp Słowianina, który jest prymitywem i człowiekiem byle jakim i być może to zostało zamanifestowane”.

– W tej sytuacji rację ma Protasiewicz, a nie premier. Co by się nie działo, jeśli na ktoś legitymuje się paszportem dyplomatycznym, to bez konsula nie grzebiemy mu w spodniach. Oczywiście przy założeniu, że ta osoba nie popełnia przestępstwa. W tej sytuacji, jak relacjonuje Protasiewicz, a Niemcy tego nie negują, to on zachowywał się dość spokojnie. Coś mówił, ale od mówienia jeszcze nikomu krzywda się nie stała z wyjątkiem tak zwanej moralnej – powiedziała.

Na koniec dodała, że w tej sytuacji „powinno się natychmiast sprowadzić konsula lub oficerów, którzy trochę lepiej znają się na prawie międzynarodowym”. – Bo chyba Niemcy mają takich oficerów – podsumowała Pietrzyk-Zieniewicz.