Ciche osiedle ze składowiskiem śmieci za płotem

Ciche osiedle ze składowiskiem śmieci za płotem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mieszkańcy warszawskiego Wilanowa skarżą się, że przez urzędników na willowym osiedlu jedna z firm urządziła sobie składowisko śmieci. Według nich cześć tych odpadów jest tam zakopywana. Boją się, że dojdzie do zanieczyszczenia wody. Urzędnicy rozkładają ręce, twierdząc że firma działa legalnie. Jak to się stało, że między willami wysypywane są tony gruzu?
Kępa Zawadowska to ciche osiedle domów jednorodzinnych na warszawskim Wilanowie. Wszystkie powstały w ciągu ostatnich 10 lat. Tam też swoją działkę ma firma DKM, zajmująca się wywozem odpadów. Firma najpierw chciała postawić tam parking, potem budować mieszkania.  Wydział Architektury i Budownictwa dzielnicy Wilanów odmawiał jej zgody na inwestycje tłumacząc, że w miejscu, gdzie miały powstać mieszkania planowana jest budowa ulicy Czerniakowskiej-Bis. Na parking nie zgodzono się, bo – jak tłumaczył urząd - miał on nie pasować do obecnej zabudowy, a teren działki jest miejscem zalewowym.

Firma postanawia więc zmienić strategię i wykorzystać istniejące w prawie furtki. Zamiast ubiegać się o pozwolenie na budowę zwrócono się do Biura Ochrony Środowiska o pozwolenie na magazynowanie i transportowanie odpadów.  W styczniu 2013 r., zastępca dyrektora Biura Ochrony Środowiska Paweł Lisicki działając z upoważnienia prezydent miasta wydał firmie DKM taką zgodę. „Zamierzony sposób gospodarki odpadami nie narusza ustaleń miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego – napisał Lisicki. Składowisko zaczęło działać we wrześniu 2013 roku. 

Decyzją Biura Ochrony Środowiska oburzeni są mieszkańcy Wilanowa. - Urzędnicy napisali, że składowanie odpadów podpada pod magazynowanie. Firma dostała pozwolenie od prezydent miasta st. Warszawy na urządzenie śmietniska, na terenie, gdzie nie mogła postawić nawet domu mieszkalnego, bo nie spełniała warunków – oburzają się. 

Choć firma DKM dostała zgodę od miasta na zbieranie odpadów w kontenerach na utwardzonym placu, mieszkańcy donoszą, że są one regularnie zwożone na teren działki i zakopywane w ziemi. Mieszkańcy próbowali się skarżyć do BOŚ. Przesłali zdjęcia i nagrania, które pokazują, że śmieci są składowane niezgodnie z wydaną decyzją. Dzień później inwestor przesłał swoje zdjęcia i na tej podstawie Biuro odmówiło wszczęcia postępowania. 

Ponieważ mieszkańcy korzystają z ujęć wody gruntowej, zgłosili też problem możliwego zanieczyszczenia wody do sanepidu. W odpowiedzi dostali jedynie informację, właściciel nieruchomości jest zobowiązany do utrzymania na działce czystości i porządku, a za nadzór nad tym odpowiada burmistrz lub prezydent miasta. Sanepid uznał, że nie ma kompetencji do rozpatrzenia tej sprawy.

Mieszkańcy czując, że są bezradni wobec postępowania sąsiada zgłosili się po pomoc do Stowarzyszenia Mokotowskie Forum Społeczne i Komisji Dialogu Społecznego ds. Środowiska Przyrodniczego.

- Ta sprawa to jest ewidentna urzędnicza spychotechnika – mówi Maria Rosołowska, przewodnicząca stowarzyszenia. Wskazuje też na nieprawidłowości w działaniu urzędników. – BOŚ poinformował nas m.in., że firma zawiadomiła o zaniechaniu naruszeń i przesłała zdjęcia, z których ma wynikać, że obecnie opady magazynuje prawidłowo. Dlatego BOŚ zdecydował, że nie ma podstaw do cofnięcia decyzji o pozwoleniu na składowanie odpadów. Wszyscy wiemy, że można zrobić zdjęcia tak, by było widać to, co chcemy by było widać. Nikt nie zweryfikował tych informacji – mówi Rosołowska. 

Mieszkańcy problem zgłosili też do Wydziału Konserwacji i Środowiska w Wilanowie. Skarżyli się zarówno na możliwość zatrucia ujęć wodnych, hałas pracujących na terenie składowiska ciężarówek i koparek oraz pojawienie się w okolicy gryzoni. 

W odpowiedzi urząd napisał, że inwestor posiada ważną decyzję prezydenta m. st. Warszawy zezwalającą na zbieranie i transport odpadów. Zauważono jednak, że na działce bez zezwolenia pojawiło się ogrodzenie, budka strażnicza, a jej teren został wyłożony betonowymi płytami. Sprawę przekazano do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowalnego.

6 marca PINB napisał w postanowieniu, że firma DKM działała w „warunkach samowoli budowlanej” układając na działce żelbetonowe płyty. Od inwestora zażądano przedłożenia oceny technicznej w zakresie zgodności z normami i przepisami budowlanymi. „W przypadku stwierdzenia jakichkolwiek nieprawidłowości, w tym niezgodności z obowiązującymi przepisami techniczno-budowlanymi, powinien zostać podany sposób ich usunięcia” – dodano. 

Co ciekawe naprzeciwko działki, na której stworzono składowisko odpadów, burmistrz Wilanowa postawił swą koronną inwestycję – najnowocześniejszy w Warszawie plac zabaw. Decyzja o usytuowaniu placu przy ulicy Włóki zapada w styczniu 2013 – w tym samym momencie, gdy Biuro Ochrony Środowiska wydaje pozwolenie, by vis-a-vis składowano odpady. Trzy miesiące po uruchomieniu składowiska ruszyła budowa boiska. Ma ono zostać otwarte do końca tego roku.

"Plac zabaw powstaje na działce, która bezpośrednio nie sąsiaduje z działką, na której DKM Property prowadzi swoją działalność. Należy podkreślić, że działalność ta, zgodnie z decyzją BOŚ, nie uniemożliwia otwarcia w okolicy placu zabaw" - napisał urząd dzielnicy w odpowiedzi na pytania "Wprost".

Wilanowscy urzędnicy podkreślili też, że czekają na wyniki kontroli, którą prowadzi Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska oraz Biuro Ochrony Środowiska.

Właściciel firmy DKM – Property, Krzysztof Materzyński, nie chciał komentować sprawy.  Dopiero po publikacji tekstu redakcja otrzymała oświadczenie firmy, którego skany załączamy .

Mieszkańcy dalej walczą z uciążliwym sąsiadem. W najbliższych tygodniach tuż pod bramą składowiska ma się odbyć wyjazdowa sesja Komisji Ochrony Środowiska i Planowania Przestrzennego Rady Dzielnicy Wilanów, tak by władze mogły same zobaczyć, jak wygląda życie z górami gruzu za płotem.

-------------

Sprostowanie DKM-Property:

„DKM–Property prowadzi działalność gospodarczą w Warszawie w dzielnicy Wilanów na nieruchomościach własnych, których podstawowe przeznaczenie w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego zostało określone jako teren usług technicznych. Sąsiedztwo domów jednorodzinnych tego terenu istnieje tylko dlatego, że plan dopuścił dotychczasowy sposób zagospodarowania tego terenu i możliwość podziału na działki dla zabudowy mieszkalnej jednorodzinnej. Tak więc to nie „składowisko śmieci” jest za płotem willowego osiedla, ale to raczej domy „willowego osiedla” znajdują się w sąsiedztwie terenów przeznaczonych na różnego typu usługi, w tym usługi magazynowe.

DKM-Property prowadzi legalną działalność dotyczącą tymczasowego składowania odpadów budowlanych, które następnie są wywożone na wysypisko poza granicę m.st. Warszawy. Nikt na nieruchomości spółki nie zakopuje żadnych śmieci, a zarzuty tego typu nie mają żadnego oparcia w rzeczywistości. Gromadzone odpady są wyłącznie odpadami budowlanymi i nie mają charakteru niebezpiecznego dla życia i zdrowia ludzi, a spółka starając się, aby jej działalność nie była uciążliwa dla sąsiadów, dokonała odpowiedniego odgrodzenia terenu od sąsiadujących terenów możliwie wysokim ogrodzeniem”.