Zimowe igrzyska w Krakowie? Tomaszewski: To zwykła ściema

Zimowe igrzyska w Krakowie? Tomaszewski: To zwykła ściema

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jagna Marczułajtis-Walczak podczas prezentacji logo igrzysk (fot. JAKUB GRUCA / newspix.pl) Źródło: Newspix.pl
Ponad połowa Polaków jest przeciwna organizacji zimowych igrzysk olimpijskich w Krakowie w 2022 roku – wynika z sondażu Homo Homini Irbis przeprowadzonego na zlecenie RMF FM. Wątpliwości respondentów podzielają polscy politycy z partii opozycyjnych. – To jedna wielka ściema – mówi w rozmowie z Wprost.pl Jan Tomaszewski z PiS. Wtóruje mu Łukasz Gibała z Twojego Ruchu, według którego wniosek aplikacyjny Krakowa jako miasta kandydata był kompromitujący.
Według sondażu aż 52 proc. respondentów jest przeciwnych organizacji igrzysk w Krakowie. Zaledwie co trzeci (32 proc.) ankietowany jest przychylny organizacji, a 16 proc. nie ma zdania.

"W 2022 roku zabraknie pieniędzy na emerytury"

Czy wyniki ogólnopolskiego sondażu przekładają się na nastroje w samym Krakowie? To zweryfikuje referendum, które odbędzie się 25 maja. – Ja i moje środowisko w Krakowie od początku domagaliśmy się referendum. Nie ukrywam, że będę w nim głosował przeciwko organizacji igrzysk. Dlatego, że w skali Polski, ani tym bardziej Krakowa nie stać nas na tak kosztowną imprezę, zwłaszcza wobec fatalnych prognoz gospodarczych – mówi Wprost.pl Jarosław Gowin, lider Polski Razem.

Były członek PO przypomina, że wobec słabych prognoz gospodarczych organizacja igrzysk w Polsce może być nieroztropna. – Igrzyska mają się odbyć w 2022 roku, czyli wtedy, kiedy wg wyliczeń ekonomistów zabraknie pieniędzy na emerytury. Poza tym z zapowiedzi rządowych wynika, że 60 proc. kosztów będą musiały ponieść samorządy, co dla Krakowa i małopolski może oznaczać wydatek, który na wiele, wiele lat wpędzi nas w gospodarczą zapaść – uważa Gowin.

Gibała: Ciągle nie wiemy ile to ma kosztować

Wyniki sondażu nie dziwią Łukasza Gibały w Twojego Ruchu. – Uważam, że wniosek aplikacyjny był kompromitacją. Tam padło wiele nieprawd, nie zostały precyzyjnie policzone koszty, takie jak chociażby modernizacji Zakopianki. Pani posłanka Marczułajtis (Przewodnicząca Komitetu Konkursowego Kraków 2022 - przyp. red.) zatrudnia swoich pracowników, osoby powiązane z nią, i nie chce podać do wiadomości publicznej sposobu, w jaki są wydatkowane pieniądze przez komitet konkursowy. Jest coraz więcej niejasności i dlatego coraz więcej osób jest przeciwnych organizacji – w ten sposób parlamentarzysta tłumaczy niechęć ankietowanych do organizacji igrzysk.

Według Gibały jeszcze kilka miesięcy temu krakowianie byli zainteresowani organizacją igrzysk, ale obecnie zniechęciła ich do tego liczba znaków zapytania dotyczących imprezy. – Jeszcze kilka miesięcy temu krakowianie by poparli ideę igrzysk, ale w związku z nieprawidłowościami szala opinia publicznej przechyla się w drugą stronę. Jest coraz bardziej prawdopodobne, że krakowianie w referendum zagłosują przeciw – mówi. – Przewodnicząca komitetu konkursowego, kiedy została zapytana podczas konferencji prasowej w Krakowie, ile realnie będzie kosztowała ta impreza, odpowiedziała, że nie jest od siedzenia z kalkulatorem i liczenia. Jeżeli ona nawet tego nie wie, te liczby cały czas się zmieniają. Pojawia się pytanie czy to jest poważne. Ciągle nie możemy precyzyjnie określić, ile możemy wydać na igrzyska – dodaje Gibała.

Tomaszewski: Na razie to jest populizm

Kwestia finansowa martwi także Jana Tomaszewskiego z PiS. – Dlatego są ludzie niezdecydowani i przeciwni, bo nie wiedzą, ile to będzie kosztowało. Ja mówię cały czas, że wypowiem się, kiedy będę znał audyt. Ile będzie to kosztowało, ile zostanie nam na infrastrukturę, która zostanie z nami do końca świata i jeden dzień dłużej, a ile pójdzie na obiekty sportowe – twierdzi były bramkarz reprezentacji Polski.

Parlamentarzysta przestrzega przed zbytnim przywiązywaniem wagi do całkowitych kosztów organizacji imprezy, w które mogą zostać wliczone inwestycje w infrastrukturę drogową. – Jeśli zrobimy Zakopiankę to każdemu będzie to służyć. Jeśli w to jest wliczona autostrada Warszawa – Kraków to ona również wszystkim będzie służyć. Ale ja muszę o tym wiedzieć, organizator musi podać te dane. Na razie to jest populizm. Nie chcę być zaskakiwany później – uważa.

„Człowiek, który zatrzymał Anglię” twierdzi także, że błędem jest porównywanie się do Rosji i igrzysk w Soczi. – Nie możemy się porównywać do Soczi, bo to były najlepsze igrzyska w historii, ale Putin chciał się po prostu pokazać i to jego sprawa. My musimy się wypromować jak najmniejszym kosztem. Wtedy powiem czy powinniśmy to robić – mówi. – Tam było 50 mld dolarów, ale 30 czy 40 wyłożyli oligarchowie. Putin nakazał. Ty musisz zrobić zjazd, ty musisz tor do bobslei. U nas niech też zrobi to prywatny inwestor i potem z niego czerpie korzyści. Bo wiadomo, że tor będzie bezużyteczny później. Wszystko musi na siebie zarabiać. W tej chwili płacimy 20 mln rocznie na utrzymanie Stadionu Narodowego. Przecież to jest sabotaż – dodaje poseł.

Fedorowicz: Jeszcze zdążymy wszystko policzyć

Problemami z wyceną organizacji igrzysk olimpijskich nie przejmuje się na razie Jerzy Fedorowicz z PO, który jest powiązany z komitetem organizacyjnym. Według posła ostateczną cenę igrzysk można pomniejszyć choćby o koszty zorganizowania kampanii reklamowej Krakowa, która mogłaby przynieść miastu rozgłos na podobnym poziomie co igrzyska. –  Zależałoby mi na przykład na krytym torze łyżwiarskim w Zakopanem, bo może się okazać, że będzie to napędzać koniunkturę. Podobna debata odbywała się przy okazji mistrzostw Europy. W Krakowie też byli ludzie, którzy mieli wątpliwości. Ostatecznie miasta, które organizowały turniej, zyskały. Ja jestem przekonany, że to będzie korzystne. Trzeba tylko pamiętać, żeby nie dać się wpuścić w myślenie Putina i Soczi. Tam były rewelacyjne igrzyska, ale my musimy je zorganizować w skromniejszej formie – wyjaśnia.

Fedorowicz tłumaczy także, dlaczego nadal nie ma ostatecznego budżetu igrzysk. – Nie produkujemy filmu czy przedstawienia, nie możemy jeszcze powiedzieć, że to będzie kosztowało tyle i tyle. Ale ta ostatnia wskazówka finansowa musi się pojawić po decyzji lipcowej MKOl w sprawie wyboru trzech miast do kolejnej rundy – tłumaczy. W lipcu 2014 roku Międzynarodowy Komitet Olimpijski wyłoni trzy miasta, którym nada status oficjalnych kandydatów do organizacji igrzysk.

Według Fedorowicza ponadto wynik sondażu… nie jest zły. – Ludzie orientują się jakie mogą być korzyści, a jakie minusy. Uważam, że ten wynik na dzisiaj jest bardzo korzystny – twierdzi.

Kraków u podnóża Tatr

Politycy odnieśli się także do kwestii plakatu promującego organizację w Krakowie igrzysk. Przedstawiona jest na nim panorama miasta u samego podnóża Tatr, co jest wymysłem grafika. Fedorowicz bagatelizuje tę nieścisłość. – Ktoś, kto robi promocję, plus artysta, oni muszą dodać góry. Igrzyska zimowe w zabytkowej przestrzeni to byłby jakiś nonsens, choć wiadomo, że większość konkurencji odbywa się w halach – tłumaczy poseł PO.

Litości dla twórców plakatu nie mają jednak Gibała i Tomaszewski. – Trudno powiedzieć, co w ten sposób chcieli osiągnąć organizatorzy. To zdjęcie przecież nie przedstawia prawdziwego widoku Krakowa. Ale wokół tych igrzysk jest mnóstwo nieprawd. Posłanka Marczułajtis twierdzi, że z Krakowa do Zakopanego można dojechać w półtorej godziny bez korków. Wydaje się 80 tys. na logo, które wygląda jak z Cepelii – mówi Gibała. – To jedna wielka ściema. Tak samo logo. Ten kwadracik ma przypominać Sukiennice, tak? – pyta z kolei retorycznie Tomaszewski.