Rzucić wszystko i wyjechać. Gap year czyli urlop od życia

Rzucić wszystko i wyjechać. Gap year czyli urlop od życia

Dodano:   /  Zmieniono: 
turystka fot. Halfpoint/fotolia.pl 
Rzucić wszystko i pojechać na rok na koniec świata – to nie jest już niedojrzałe pragnienie, tylko normalna praktyka, która nawet ma swoją nazwę: gap year. I staje się popularna także wśród Polaków.

Jak wyjechać w podróż dookoła świata

Kup bilet RTW, czyli round the world. Polega na tym, że linie lotnicze, które łączą się w alianse, oferują tanie kombinacje przelotów, dzięki czemu możesz się przesiadać, okrążając Ziemię. Warunki? Możesz lecieć tylko w jedną stronę, zacząć i skończyć podróż na tym samym lotnisku, wykorzystać bilet w ciągu roku i wykorzystać konkretną liczbę przesiadek. Cena – ok. 7 tys. zł. Możesz wybrać się na jachtstop. W sieci znajdziesz serwisy kojarzące kapitana z załogą, na przykład Floatplan.com. Zaplanuj trasę, ale nie musisz kurczowo się jej trzymać. Najwięcej radości daje wolność i powolność, jedziesz, gdzie chcesz i kiedy ci się podoba. Pamiętaj, bez przygody nie ma podróży.

Umówili się w Polinezji Francuskiej. Michał Przybysz, menedżer z warszawskiej korporacji, przyleciał – z kilkoma przesiadkami – z Okęcia. Australijczyk płynął swoim jachtem z Ameryki Południowej. Nie znali się wcześniej. Szczegóły ustalili przez internet w ramach jachtstopu, umowy polegającej na tym, że w zamian za udział w kosztach podróży właściciel łodzi zabiera ze sobą w rejs kompana. Trudna sprawa, trzeba spędzić kilka miesięcy z zupełnie obcą osobą. Ale i korzystna, bo zapewnia tańsze podróżowanie obu stronom. I tak Michał Przybysz zaczął swój pierwszy gap year.

Przerwa na podróż, rok z życia, ucieczka od rutyny – po polsku nie ma chyba dobrego odpowiednika angielskiego terminu gap year. Co nie oznacza, że zjawisko nie dotyczy Polaków. Wręcz przeciwnie. Chętnych do takich wyjazdów przybywa także u nas, o czym świadczy choćby coraz większa liczba blogów podróżniczych prowadzonych po polsku. Zjawisko pochodzi z Wielkiej Brytanii, rozkwitło w latach 60.-70. XX w. Jednak porównuje się je do jeszcze starszego, bo XVII-wiecznego, Grand Tour. Młodzi Brytyjczycy udawali się w podróż, by poznać elity oraz kulturę na europejskich dworach. Grand Tour był domeną arystokracji. Z czasem jednak także mniej zamożni ludzie u progu dorosłości zaczęli zwiedzać świat. W XX w. nadszedł gap year. On także dotyczył pierwotnie głównie młodych, którzy między szkołą a studiami ruszali w podróż, żeby zastanowić się nad tym, co chcą robić w życiu, potwierdzić swoje predyspozycje i dotknąć innego życia niż to, które wiodą na co dzień. Przerwa na wojaże uległa demokratyzacji, bo można wyjechać tanio, a po drodze zarabiać. Gap year doczekał się też swojej wersji dla starszych, nazywanej career break, czyli przerwa w karierze.

Paweł Popow po dziewięciu latach zostawił dobrze rozwijającą się karierę. Był dyrektorem oddziału jednego z banków we Wrocławiu, miał niezłą pensję, fajnych podwładnych, dobrze dogadywał się z szefami. Jednak to mu nie wystarczało. Chciał objechać świat dookoła i uważał, że dopóki nie ma żony i dzieci, jeszcze jest w stanie tego dokonać, później już nie. Podpisał wypowiedzenie. Długopis, którym to zrobił, zabrał w podróż i założył blog Długopis Pawła, w którym publikował zdjęcia narzędzia do pisania na tle plaż Goa, Annapurny czy ulic San Francisco. Ostatnie zdjęcie długopisu pochodzi z 20 lutego, już z Polski. Jest na nim wielka kartka z napisem, że przebył 162 763 km w 154 dni, odwiedzając 11 krajów na trzech kontynentach. Teraz, przez kolejne pół roku, odpoczywa w domu. – Przede wszystkim wysypiam się do oporu – śmieje się. I na serio dodaje: – Gap year odmienił moje życie.

DOŚWIADCZENIE JAK STUDIA I PRACA

Ludzie, którzy urządzają sobie przerwę, chcą się zazwyczaj zdystansować – od wyścigu szczurów, od korporacyjnych rozgrywek, od byłego związku. Odstresować. Na licznych blogach gapowiczów można przeczytać o chęci zobaczenia świata, ale także zaznania wolności. – Chciałam spróbować zupełnie innego życia, bez obowiązków i rutyny, życia, w którym nic nie musiałam, a wszystko mogłam – opowiada na stronie Fundacji Przeciw Wypaleniu Zawodowemu „Slowlajf” Magda Biskup, autorka bloga Careerbreak. pl. – Chciałam poczuć swobodę, chciałam, by każdy dzień był inny. Magda Biskup uważa, że przeznaczenie roku życia na podróż albo inną formę career breaku nie powinno dziwić, skoro dorosły człowiek pracuje przeciętnie 35-40 lat, często wykonując zajęcia, których nie lubi. Jej zdaniem przerwa może poprawić samopoczucie. To okazja, by poznać świat i siebie.

– Pamiętam dokładnie moment, w którym poczułem, że decyzja o wyjeździe była najlepszą z możliwych – mówi Paweł Popow. – Szedłem ulicą w Bangkoku, atakowały mnie zapachy, odgłosy i obrazy, które w porównaniu do biurowej codzienności wydawały się kosmiczne. Poczułem, że zalewają mnie endorfiny, wypełniały mnie emocje, jak po alkoholu, po biegu, po seksie. W Indiach siedziałem na wykładzie 20 m od Dalajlamy, w Himalajach skakałem na paralotni, poszedłem bez przewodnika na trekking pod Annapurnę. Jak mógłbym mieć wątpliwości, czy warto było to wszystko przeżyć? Gap year czy career break są pożyteczne nie tylko dla tych, którzy jadą w podróż. Specjaliści od HR zauważają, że na dłuższą metę opłacają się też pracodawcom, bo zapobiegają wypaleniu zawodowemu pracowników, popadaniu w rutynę, znudzeniu, frustracji.

Michał Przybysz skorzystał z przerwy dwa razy w tej samej firmie. I dwukrotnie szefowie się na to zgodzili, pozwalając mu potem wrócić na stanowisko. Za drugim razem pojechał w podróż poślubną. Z żoną Moniką pływał – też korzystając z jachtstopu – pomiędzy wyspami Wysp Salomona, Papui-Nowej Gwinei. Później podróżowali przez Australię, Azję i Amerykę Południową. Zmieniali kraje bez wcześniejszego planu, zostawali na miejscu, ile chcieli, pełen spontan. „Go slow” – to było ich hasło, na które nie mogli sobie pozwolić w domu. – Te obie przerwy mnie ukształtowały, otworzyły na świat. Miałem przygody, musiałem sobie radzić w innych sytuacjach niż te, które zdarzały się w firmie, musiałem dogadywać się z ludźmi. To było dla mnie równie ważne doświadczenie jak studia i praca – mówi Michał.

CHCESZ TO MOŻESZ

Michał Przybysz nie poszedł tak po prostu poprosić o rok urlopu bezpłatnego. Poszedł z planem. Zaproponował przeorganizowanie swojego działu w taki sposób, by firma jak najmniej odczuła jego nieobecność. Był zdeterminowany. Gdyby nie dostał zgody, odszedłby z firmy. Dziś uważa, że pewność to klucz do sukcesu w rozmowie. Paweł Popow skorzystał z okazji. Jego bank został przejęty przez inny bank, trwały zwolnienia grupowe. Pracownicy, którzy zostali, dostali nowe umowy, w których musieli się zgodzić na przejście do tej drugiej instytucji. Paweł się nie zgodził. Pieniądze z odprawy wpłacił na dwa konta. Na jedno z nich tyle, żeby przez rok przelewać raty kredytu, na drugie tyle, żeby mieć na podróż i na życie. Podróż kosztowała go 40 tys. zł. Magda Biskup opisuje na swoim blogu oszczędności, które robiła, zbierając pieniądze na podróż. Sprzedała niepotrzebne książki, ubrania i sprzęty, wynajęła z mężem jeden pokój w ich mieszkaniu studentowi, nie kupowała sobie nowych ciuchów i nie jeździła taksówkami. Wszystkie wolne pieniądze szły na konto oszczędnościowe. Albo jadasz sushi, albo jedziesz na rok w świat. To kwestia priorytetów. – Po wielu regionach świata można podróżować za kilkanaście dolarów dziennie – opowiada Magda Biskup na stronie fundacji Slowlajf. – Trzeba przestać myśleć o podróżowaniu w kategoriach zdjęć i cen z katalogów biur podróży, bo to nie jest jedyna forma podróżowania.

Jak podkreślają gapersi, ten wyjazd jest inny niż wakacje. Nie można sobie pozwalać na luz finansowy, wygodne pensjonaty czy atrakcyjne knajpy. Kiedy wyjeżdża się na rok, a nie jest się milionerem, śpi się w najtańszych hostelach, jada w ulicznych budkach i przemieszcza lokalnymi autobusami.

A wtedy może być śmiesznie. Paweł Popow rezerwował sobie miejsca w wieloosobowych salach w hostelach, posługując się adresami z przewodnika Lonely Planet, biblii backpackersów. I jednego Niemca spotkał w takiej sali trzy razy: w Wietnamie, w Laosie i w Kambodży. Bo tamten też podróżował z Lonely Planet. – Cały świat jest pełen gapersów – opowiada rozbawiony. – Idę gdzieś, gdzie mam być tylko ja i niedostępni mnisi, a tam siedzą Brytole i piją colę. Wśród tych gapersów coraz częściej zdarzają się Polacy. Nawet jeśli są przeciętnie mniej zamożni niż ludzie z Zachodu, to wiedzą, jak podróżować tanio. Poza tym podczas gap year można też zarabiać. W sieci mnóstwo jest ofert pracy dla backpakersów, choćby w fundacjach pomocowych. – W Stanach Zjednoczonych funkcjonuje Work & Travel USA, forma podróży zarobkowej, w której trzy miesiące się pracuje, a przez miesiąc jeździ – mówi dr Anna Horolets, socjolog podróży z Uniwersytetu Gdańskiego.

NIE TYLKO ZWIEDZANIE

Career break nie musi być tylko w podróży. To może być także urlop wychowawczy, przerwa na naukę gry na gitarze, czyli na złapanie oddechu, bez wyjazdu. Anna Horolets opowiada też o innego rodzaju niż klasyczny gap year zwyczajowych wyjazdach w świat. W Nowej Zelandii popularny jest Big Overseas Experience, wyjazd na rok do Wielkiej Brytanii, by poznać kraj macierzysty. Z kolei żydowska młodzież z USA wyjeżdża do Izraela, by pracować w kibucu. Mieszkańcy Izraela odbywają natomiast gap year, by odreagować służbę w armii. U młodych Brytyjczyków, Australijczyków czy Amerykanów wyjazd na roczną przerwę jest symboliczną formą opuszczenia rodzinnego gniazda.

Najpopularniejsze formy takich wyjazdów polegają jednak na próbie dotknięcia tego, co nieosiągalne na co dzień, zdobyciu doświadczeń niespotykanych w rozwiniętym świecie. I nawet jeśli wszędzie spotyka się Brytoli pijących colę, jeśli odwiedza się te same co oni świątynie, knajpy i plaże, to i taka podróż ma wartość. – Lepiej podążać utartym już szlakiem, niż w ogóle nie wyruszyć w drogę – mówi dr Anna Horolets.

POWRÓT DO KARIERY

Paweł Popow wrócił z podróży pełen wiary w swoje możliwości. Nie boi się o przyszłość, ma doświadczenie trenerskie, jest z wykształcenia socjologiem, poradzi sobie. A jeśli będzie musiał być przez jakiś czas barmanem, to będzie. Ważne, żeby zarobić na życie, a to zawsze jest możliwe, skoro możliwe było objechanie świata dookoła. Gap year dał mu pewność siebie.

Michał Przybysz spełnił potrzebę podróżowania. Nie dopadnie go poczucie, że zmarnował życie w biurze. Nie czuje jednocześnie, że stracił możliwość rozwoju zawodowego. Zarabia podobnie jak jego koledzy, pracuje w kolejnych firmach, a doświadczenie podróżnicze jest jego atutem. Jednak frustracja, jaka dopada typowego pracownika korporacji, dopada też jego. – Podróż pomaga na frustrację, ale nie na zawsze. Nie jestem dzięki niej obojętny na stres i zmęczenie – mówi Michał. Endorfiny mają to do siebie, że wydzielają się w biegu, a potem opadają. Warto mieć w pamięci ulicę w Bangkoku, ale nie ma sensu liczyć na to, że po powrocie w biurze będzie tak samo, jak w drodze.


10 ROKÓW DO WYJAZDU

1. FINANSE

Pieniądze zacznij zbierać mniej więcej na rok przed wyjazdem. Załóż konto, na które będziesz wpłacał dodatkowe wynagrodzenia, np. premie. Ogranicz wydatki (przestań kupować najnowsze gadżety, unikaj wyjść do restauracji). Na koniec sprzedaj to, co niepotrzebne, i rozważ wynajęcie twojego mieszkania na czas podróży. W wielu krajach 10 zł oznacza znacznie więcej niż w Polsce, a wiec warto odkładać każdą złotówkę.

2. KIERUNEK

Podążaj za marzeniami. A potem je zweryfikuj. Zawsze chciałeś zwiedzić Afrykę? Świetnie, tylko pamiętaj, że dla turysty to jedno z droższych miejsc na świecie (chyba że będziesz podróżował i żył jak miejscowi, wtedy jest bardzo tanio). Większość gapyearowiczów rusza do Azji – właśnie dlatego, że tania. Pamiętaj, że to nie urlop, ale „przerwa”. Nie podążaj więc za turystycznym tłumem, nie zaliczaj na siłę zabytków, unikaj kurortów. Przypomną ci tylko o dawnym pędzie.

3. PLANOWANIE TRASY

Już kilka miesięcy wcześniej sprawdź klimat i pogodę, jaka panuje w poszczególnych porach roku w krajach, do których się wybierasz. Kiedy jest pora deszczowa, a kiedy sucha, kiedy lato, a kiedy zima z opadami śniegu. Od tego zależy twoje samopoczucie, ale też możliwość dojazdu do niektórych miejsc. W wysokogórskich rejonach wiele dróg jest na przykład zamkniętych w porze zimowej i dojazd tam jest niemożliwy.

4. PASZPORT

Wiele państw wymaga, aby paszport był ważny jeszcze sześć albo 12 miesięcy od momentu złożenia wniosku. Warto sprawdzić terminy dla poszczególnych krajów. A także liczbę wolnych kartek w dokumencie, bo to też bywa obejmowane szczegółowymi wymaganiami.

5. WIZY

Wydawana zwykle na 90 dni, czasem na 30 dni. Warto sprawdzić, jak długo wiza jest ważna. Zastanów się, kiedy znajdziesz się w danym kraju. Jeśli nie da się tego określić, sprawdź, czy możesz wyrobić ten dokument na miejscu, czyli na przejściu granicznym, na lotnisku, albo w sąsiednim kraju, w polskiej ambasadzie. Informacje o wizach wydawanych w Polsce: www.msz. gov.pl, https://polakzagranica.msz.gov.pl.

6. PRZEWODNIKI

Zdobądź je trzy, cztery miesiące wcześniej i czytaj na zaostrzenie apetytu na podróż (tak jak literaturę piękną danego kraju, co pozwoli ci lepiej go zrozumieć). Przewodniki są ciężkie i duże, więc w podróży najlepiej jest mieć je w wersji elektronicznej. Druga opcja – kupować je w wersji papierowej na miejscu, a potem rozstawać się z nimi na granicy bez żalu. Warto korzystać też z podróżniczych aplikacji. Internet jest już (prawie) wszędzie na świecie.

7. SZCZEPIENIA

Niektóre z nich wystarczy wykonać tydzień przed wyjazdem, a inne trzy tygodnie. Zawsze warto zaszczepić się na żółtaczkę, błonicę i tężec. Jeśli wybierasz się w rejony malaryczne, pamiętaj o zabezpieczeniu się przed tą chorobą (na malarię nie ma szczepionki, są leki, niektóre z nich trzeba brać dużo wcześniej). Więcej: www.medycynatropikalna. pl. Przykładowe ceny: dur brzuszny 270 zł, wścieklizna 600 zł, WZW typu A 250 zł.

8. UBEZPIECZENIE

Załatw na miesiąc przed wyjazdem. I to nie tylko na leczenie, ale i bagażu czy od nieszczęśliwych wypadków. Oczywiście cena rośnie wraz z zakresem ubezpieczenia. Niektóre firmy mają specjalne oferty dla podróżników.

9. PAKOWANIE

Zacznij je tydzień wcześniej. Zabierz tylko podstawowe rzeczy, zwłaszcza do ciepłych i tanich krajów. Potrzebną resztę dokupisz na miejscu – za te same pieniądze co w Polsce lub mniejsze. Pomysłami na tanie podróżowanie sypie m.in. Jarek Kuźniar. My polecamy w podróży minimalizm. Przykładowe wydatki na przygotowania do drogi na blogu DlugopisPawla. blogspot.com.

10. ZAMKNIJ DRZWI

Wcześniej tylko sprawdź, czy masz ze sobą kartę kredytową i paszport (wręcz fizycznie ich dotknij). Z wyprzedzeniem zamów taksówkę na lotnisko. Nie ma nic gorszego, niż spóźnić się na pierwszy lot. No to w drogę!

ILE TO KOSZTUJE?

(na podstawie blogów podróżniczych)

30 tys. zł – podróż z dwoma przelotami (w tę i z powrotem), 30 noclegi w salach zbiorowych, jeżdżenie stopem, jedzenie w najtańszych jadłodajniach itd. Innymi słowy – oszczędzanie na wszystkim.

60 tys. zł – przeloty także między kontynentami, noclegi w hostelach w pokojach dwuosobowych, jedzenie na ulicy i tanich restauracjach, drobne przyjemności, np. piwo, kupno pamiątek.

90 tys. zł – kilkanaście przelotów, noclegi w dwu-, trzygwiazdkowych hotelach, jedzenie także w lepszych knajpach. Cena może oczywiście pójść mocno w górę.

UWAGA! We dwoje podróż staje się tańsza (kwestia noclegu). Wiele zależy też np. od umiejętności targowania się, zwłaszcza na Bliskim Wschodzie czy w Indiach.


Tekst ukazał się w Tygodniku Wprost Numer: 16/2015 (1675)