Myrcha: Nie słyszałem, żeby na jakimś polityku ciążyły tak ohydne zarzuty #MówiącWprost odc. 30

Sprawa wiceministra sportu Łukasza Mejzy od dłuższego czasu jest jedną z najgorętszych w polskim parlamencie i obozie rządzącym. Przypomnijmy, że dziennikarze Wirtualnej Polski prześwietlili działalność Łukasza Mejzy z czasów, kiedy jeszcze nie był posłem. Jak wynika z ustaleń redakcji, w 2020 roku i na przełomie 2020 i 2021 roku Łukasz Mejza miał prowadzić firmę, która oferowała rodzicom nieuleczalnie chorych dzieci terapie, które rzekomo mają pomóc w walce ze schorzeniami. Terapie te nie miały jednak żadnego uzasadnienia medycznego – twierdzi redakcja.

- Sytuacja z ministrem Łukaszem Mejzą jest wyjątkowa. Jeszcze nie słyszałem, żeby na którymś z polityków ciążyły tak ohydne zarzuty, jak wyłudzenia pieniędzy na chorych dzieciach i ich rodzinach. Ale co gorsze, poseł Mejza objął funkcję wiceministra w momencie, kiedy te informacje powinny być znane najważniejszych osobom w państwie i służbom. Nie wierzę, że polskie służby takich informacji nie posiadały. Jeżeli nikt o tej sytuacji nie wiedział, to znaczy, że polskie państwo nie działa i jest bezbronne. I każdy – bez względu na swoją przeszłość kryminalną – może objąć stanowisko w administracji rządowej – mówi poseł Arkadiusz Myrcha w programie „Mówiąc Wprost”.

Opozycja w minionym tygodniu po raz kolejny nie stanęła na wysokości zadania. Zaledwie jednego głosu zabrakło do odrzucenia projektu ustawy o powołaniu Polskiego Instytutu Rodziny i Demografii. Na czele instytucji, której powołanie będzie kosztowało aż 30 mln złotych, ma stanąć Bartłomiej Wróblewski. Polityk ten zasłynął m.in. skierowaniem wniosku do TK, po którym zaostrzone zostało prawo aborcyjne. Po przegranej na opozycję posypały się głosy krytyki.

- Nie jest tajemnicą, że większość nieobecnych posłów z naszego klubu ma problemy zdrowotne związane z COVID. Apelowaliśmy do marszałek Witek o to, aby umożliwiła – jak to było w latach poprzednich – zdalne uczestniczenie posłom. Spotkaliśmy się z odmową i niestety to głosowanie zostało przegrane. Chociaż mieliśmy w pamięci sytuacje z sejmu i obawialiśmy się, że nawet gdybyśmy wygrali głosowanie, to zasądzona zostałaby reasumpcja – tłumaczył programie „Mówiąc Wprost” Arkadiusz Myrcha.

Poseł Platformy Obywatelskiej ocenił także samą instytucję, której ma przewodzić Bartłomiej Wróblewski, który wcześniej był kandydatem na Rzecznika Praw Obywatelskich. – To wygląda jak kolejna prowokacja polityczna ze strony obozu rządzącego i przypomina nominację Przemysława Czarnka na stanowisko ministra edukacji narodowej. A celem tego może być wywoływanie co jakiś czas bardzo skrajnych, jaskrawych i wzbudzających bardzo wysokie emocje dyskusji. Dyskusji o prawach człowieka, o prawach kobiet – czyli te, które Jarosław Kaczyński uwielbia i którymi może podpalać debatę publiczną. Nie mam cienia wątpliwości, że powołanie tego typu instytutu nie będzie służyć budowaniu jakiegoś programu, którym mógłby zwiększyć dzietność albo promować prorodzinny model rodziny, tylko będzie zideologizowanym organem – mówił poseł Platformy Obywatelskiej.