Spięcie na spotkaniu z Zełenskim. „Powiedzielibyście Putinowi: bierz terytorium?”

Spięcie na spotkaniu z Zełenskim. „Powiedzielibyście Putinowi: bierz terytorium?”

Wołodymyr Zełenski
Wołodymyr Zełenski Źródło:PAP/EPA / Vassil Donev
Podczas spotkania Wołodymyra Zełenskiego z prezydentem Bułgarii Rumenem Radewem doszło do ostrej wymiany zdań. Powodem spięcia była m.in. kwestia dostaw broni dla walczącej Ukrainy.

W czwartek 6 lipca przebywał z jednodniową wizytą w Bułgarii. W trakcie pobytu w Sofii ukraiński przywódca spotkał się m.in. z prezydentem Bułgarii. Spotkanie to było o tyle znaczące, że Rumen Radem nie ukrywa swojego negatywnego stosunku wobec wspierania Ukrainy przez Zachód. Zdaniem polityka takie działania tylko eskalują działania na froncie, zamiast doprowadzić do zakończenia rosyjskiej inwazji.

Awantura na spotkaniu z Zełenskim

W pierwszych słowach po przyjeździe Wołodymyra Zełenskiego prezydent Bułgarii zapewnił o swojej solidarności z narodem ukraińskim, a w szczególności z ofiarami okrutnej wojny. – W pierwszych miesiącach po inwazji Rosji wyciągnęliśmy pomocną dłoń do tysięcy Ukraińców, którzy zostali zmuszeni do ucieczki. Wielu z nich zostało w naszym państwie i nadal otrzymuje od nas pomoc – podkreślił.

Rumen Radew przypomniał swoje wcześniejsze stanowisko i po raz kolejny zaznaczył, że jest przeciwny dostarczaniu Ukrainie broni. Tym razem wspomniał nie tylko o zaognianiu sytuacji na froncie, ale również osłabianiu potencjału obronnego Bułgarii w czasach, gdy sytuacja w regionie jest daleka od spokojnej. Przywódca Bułgarii tłumaczył, że działania Zachodu prowadzą do tego, że to co dzieje się obecnie w Ukrainie, przekształca się w wojnę na wyniszczenie i prowadzi nie tylko do ogromnych szkód i zwiększenia liczby ofiar, ale także napięć społecznych. W opinii bułgarskiego prezydenta, nie ma szans, aby zakończyć wojnę na froncie a dostawy broni sprawiają, że coraz trudniej jest doprowadzić do jej zakończenia.

Zełenski ostro do prezydenta Bułgarii

Na te słowa ostro zareagował Wołodymyr Zełenski. Ukraiński prezydent wytknął Rumenowi Radewowi, że mówiąc o rosyjskiej inwazji używa słowa konflikt, które jest jego zdaniem co najmniej niestosowne. – Gdyby to był konflikt, naszego kraju nie opuszczałyby miliony ludzi. Na naszym terytorium toczy się wojna. Jedna z prób szantażu podejmowanych przez Rosję jest związana z cenami nośników energii, a potem z opanowaniem zaporoskiej elektrowni atomowej. Jej opanowanie to nie konflikt, to wojna – mówił polityk. – Ukraińcy walczą teraz, by wojna nie przyszła tu czy do Polski lub innego kraju – dodał.

Następnie prezydent Ukrainy zapytał swojego bułgarskiego odpowiednika o to, co by zrobił, gdyby był na jego miejscu. – Jakby się pan czuł, gdyby nie daj Boże, był pan w mojej sytuacji i nie mógł liczyć na pomoc tych, którzy wyznają takie same wartości. Powiedzielibyście Putinowi: bierz bułgarskie terytorium? – dopytywał.

Chwilę później dziennikarze zostali poproszeni o opuszczenie sali, w której odbywała się konferencja.

Czytaj też:
Zełenski: Jeśli ktoś pomaszeruje prosto na Kreml, nie powinniśmy być zdziwieni
Czytaj też:
Łukaszenka przekazał, że Prigożyna nie ma na Białorusi. „Dlaczego mnie o niego pytacie?”