W czasie drugiego dnia konwencji Demokratów Kamala Harris uzyskała symboliczną nominację na kandydatkę partii w wyborach prezydenckich. Przez blisko dwie godziny przedstawiciele wszystkich amerykańskich stanów wygłaszali krótkie przemówienia, w których wyrażali swoje poparcie dla wiceprezydentki.
Emocje na konwencji Demokratów
Ich wystąpieniom towarzyszyła oprawa artystyczna – na scenie pojawił się m.in. raper Lil Jon. Tego typu akcentów było więcej, ponieważ np. jednym z delegatów z Nowego Jorku był reżyser Spike Lee. Oficjalnie kandydatura Kamali Harris ma zostać zatwierdzona na zakończenie konwencji.
Podczas drugiego dnia konwencji na scenie pojawił się m.in. Bernie Sanders, który skupił się na propozycjach dotyczących zmian w finansowaniu kampanii wyborczej oraz reformie służby zdrowia, która – co mocno podkreślał – nie może być tylko przywilejem dla najbogatszych. Polityk zapowiadał także podwyższenie płacy minimalnej.
Przemówienie wygłosił również Doug Emhoff, mąż Kamali Harris. Tutaj jednak główną rolę odegrały emocje, nie konkrety. Partner wiceprezydentki opowiadał m.in. o tym jak para się poznała.
Obama wbił szpilę Trumpowi na konwnecji Demokratów
Zdecydowanie najważniejszym punktem programu były wystąpienia Baracka oraz Michelle Obamów. Były prezydent podkreślił, że Stany Zjednoczone są gotowe na nowy rozdział i lepszą historię. – Nie wiem jak wy, ale ja czuję ogromną ekscytację. Jestem pełen nadziei i gotowy do działania. Wszyscy musimy walczyć o Amerykę i nie oszukujmy się, że to będzie łatwa walka. To będzie zacięta rywalizacja w kraju, który jest bardzo mocno podzielony – zaznaczył.
– Nie możemy sobie pozwolić na cztery lata chaosu i niezdarności. Te dziecinne przezwiska, szalone teorie spiskowe. Już widzieliśmy w przeszłości ten film a jak wiadomo, sequele zazwyczaj są jeszcze gorsze – stwierdził nawiązując do prezydentury Donalda Trumpa.
Barack Obama nie szczędził ciepłych słów pod adresem Joe Bidena. W opinii byłego przywódcy USA, historia zapamięta go jako prezydenta, który bronił demokracji w momencie wielkiego zagrożenia. – Jestem dumny, że mogę nazywać go moim prezydentem, ale jeszcze bardziej jestem dumny z tego, że mogę nazywać go moim przyjacielem. Joe i ja pochodzimy z rożnych środowisk, ale staliśmy się braćmi – podkreślił.
Z kolei Michelle Obama wezwała Amerykanów do głosowania na Kamalę Harris i Tima Walza, ponieważ „nie ma innego wyboru”. – Tim i Kamala radzą sobie świetnie, sale na spotkaniach są wypełnione po brzegi. Ale nie możemy zapomnieć, że jest wiele osób, które desperacko wręcz pragną, aby wygrał Donald Trump. Czeka nas bardzo ciężka walka o głosy i to od nas zależy, jak ona się zakończy – mówiła była Pierwsza Dama.