Oświadczenie wydane przez Abramowicza w związku z rozwodem orzeczonym w Moskwie, w którym znalazło się zapewnienie, iż ustalenia majątkowe z byłą żoną nie będą miały wpływu na jego interesy, w tym na inwestycję w klubie piłkarskim Chelsea, zostało w Londynie przyjęte sceptycznie.
"Chmura niepewności wisi nad klubem i jego przyszłością" - powiedział reporterom anonimowy przedstawiciel banku handlowego Rothschields, który w przeszłości pośredniczył w sprzedaży Manchesteru United, Liverpoolu i Aston Villa zagranicznym nabywcom.
Źródłem niepewności jest to, iż szczegóły majątkowe rozwodu Abramowicza z 39-letnią Iriną, z którą ma pięcioro dzieci, nie są znane. Fortuna Abramowicza według Forbes Magazine oceniana jest na 11 mld funtów, ale nie wiadomo, jaka jej część przypadnie byłej żonie i czy nie będzie on musiał uwolnić gotówki dla sfinansowania rozwodu.
Komentatorzy popołudniowych tabloidów zwracają uwagę na to, iż Abramowiczowi nie układa się z trenerem Chelsea Jose Mourinho - obaj dawno przestali się do siebie odzywać, a sam Abramowicz chodzi na mecze coraz rzadziej.
W zgodnej ocenie finansistów i komentatorów sportowych atrakcyjności Chelsea szkodzi to, że pomimo rosyjskich milionów w tabeli ekstraklasy klub ten jest z tyłu za swoim największym rywalem Manchester United. Spekulacje dotyczą także możliwego odejścia Mourinho przed końcem obecnego sezonu.
Klub, za który Abramowicz zapłacił 60 mln funtów plus pożyczkę na 80 mln funtów do czerwca 2006 r. przyniósł mu 308 mln funtów strat. "Problem Abramowicza polega na tym, iż nie wiadomo, kto chciałby od niego kupić klub, który przyniósł mu tak astronomiczną stratę" - uważa źródło w Rothschildzie.
pap, ss, ab