We Wrocławiu urodzą się czworaczki. Ich ojcu grozi deportacja

We Wrocławiu urodzą się czworaczki. Ich ojcu grozi deportacja

Niemowlę, zdjęcie ilustracyjne
Niemowlę, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock / Meteoritka
Ukraińska para mieszkająca od 6 lat we Wrocławiu spodziewa się czworaczków. Marina Kucher jest jednak przerażona, bo jej mężowi grozi deportacja z Polski. Ich poruszającą historię opisał portal Onet.pl.

Oleksij i Marina do Polski przyjechali z Kropywnycki. Ślub wzięli już w naszym kraju i to tutaj chcieli, by narodziły się ich kolejne dzieci. – Na Ukrainie panuje bieda, korupcja, ludzie są zmęczeni napiętą sytuacją z Rosją, boją się wojny, a opieka lekarska pozostawia wiele do życzenia. Na przykład na cały szpital działa tylko jeden aparat do badań USG. I gdybym zaszła w mnogą ciążę na Ukrainie, to pewnie zdecydowałabym się na aborcję. W Polsce jestem pod wspaniałą opieką – mówiła Onetowi kobieta.

Marina ma urodzić w ciągu najbliższych godzin, najprawdopodobniej jeszcze w poniedziałek 20 września. Czeka ją metoda cesarskiego cięcia, a dziećmi zajmie się cała grupa specjalistów neonatologów. W ciążach czworaczych, rozwiązywanych zawsze przed terminem porodu, największym problemem jest uratowanie wcześniaków. Kobieta oprócz tego stresu ma jednak jeszcze jeden – martwi się o los męża, którego służby chcą deportować z Polski.

– Polska Straż Graniczna przyjechała na kontrolę do firmy, w której pracowałem. Odkryli, że nie miałem ważnego prawa do wykonywania pracy, który nam, obcokrajowcom, wydają urzędy wojewódzkie. Niestety, ten dolnośląski jest pod tym względem wyjątkowo niewydolny – tłumaczył Oleksij. Przyznał, że zapłacił trzy tysiące złotych kary, a i tak Straż Graniczna wbiła mu do paszportu pieczątkę z nakazem deportacji. Cała sytuacja oznacza dodatkowo, że mężczyzna nie może legalnie pracować, a brak dochodów przy czwórce małych dzieci to poważny problem.

Rodzina złożyła już zażalenie i jej prawnik jest optymistą w kwestii rozstrzygnięcia. Głównie przez wzgląd na dzieci, którym cała ta sytuacja mocno by zaszkodziła, co urzędnicy i sądy z pewnością wezmą pod uwagę. Zaznaczał mimo wszystko, że decyzja o deportacji została podjęta zgodnie z prawem, bo jego klient nie dopełnił obowiązków.

– Nie wyobrażam sobie, że musiałbym opuścić Marinę i wyjechać z Polski. Zostawić samą? Jak miałaby dać sobie radę z opieką nad czworaczkami? Po porodzie będzie przecież osłabiona. A ja muszę zarabiać, bo czeka nas ogrom wydatków: cztery wózki, cztery łóżeczka, pieluchy, ubranka – mówił Onetowi Oleksij. Przypomniał, że ma też starszego, 16-letniego syna, który też ma swoje potrzeby. – Przez całą tę sytuację moja radość i szczęście z powiększenia rodziny miesza się z tragizmem – zdradził.

Czytaj też:
Kujawsko-Pomorskie. Autobus z przedszkolakami wpadł do rowu. Są doniesienia o rannych