Niemiec mądry po szkodzie

Niemiec mądry po szkodzie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jeszcze trzy lata temu „tani robotnicy z Polski” w oczach Niemców stanowili największe zagrożenie. Obecnie mogą stanowić wybawienie.
To do czego prowadzi ograniczenie nowym członkom UE dostępu do niemieckiego rynku pracy (robotnicy sezonowi mogą przebywać w Niemczech tylko cztery miesiące w roku) pokazały m.in. ostatnie zbiory szparagów. Wielu niemieckich rolników znalazło się na skraju bankructwa, a ponad 15 proc. plonów przepadło, bo nie miał ich kto zebrać. Coraz większy brak specjalistów z wyższym wykształceniem odczuwa także niemiecki przemysł. Według Niemieckiego Związku Izb Przemysłowych i Handlowych (DIHK)  co drugie niemieckie przedsiębiorstwo ma problemy ze znalezieniem pracowników. – Niedobór pracowników przekształca się w poważny hamulec rozwoju gospodarczego – uważa  Martin Wansleben, dyrektor generalny DIHK.

To jak można było skorzystać na otwarciu rynku pracy dla nowych członków UE pokazuje przykład Wielkiej Brytanii. Pracujący na Wyspach Polacy zwiększają tempo wzrostu gospodarczego o prawie 0,15 punktu proc., dodając do budżetu państwa rocznie 300 mln funtów.

Decyzja niemieckiego rządu o nie otwieraniu od razu rynku pracy nie była do końca nieuzasadniona. Czyniąc to w maju 2004 r. rząd musiałby się liczyć z malejącym poparciem społecznym i protestami.  Obecnie zdecydowana większości Niemców nie obawia się już pracowników z Europy Środkowej i Wschodniej, a wielu wręcz życzyłoby sobie otwarcia rynku pracy. Skąd te zmiany nastrojów? Wielu Niemców na własnej skórze przekonała się do czego prowadzi blokowanie rynku pracy dla nowych członków UE. Tak więc także Niemiec mądry jest dopiero po szkodzie.