Polscy turyści okupują Wilno

Polscy turyści okupują Wilno

Dodano:   /  Zmieniono: 
W weekendy w starej części Wilna, które już 88 lat należy do Litwy, czasami nie usłyszysz litewskiego słowa, gdyż miasto jest okupowane przed Polaków - pisze w sobotę dziennik "Vilnius Diena".

Autor pełnego sarkazmu artykułu pt. "Vilnius przekształca się w Wilno", Gintautas Degutis, szukając odpowiedzi na pytanie, co "ich (Polaków) przyciąga do miasta, w którym Polska rządziła w latach 1919-1939 r.", dołączył się do jednej z polskich wycieczek, oprowadzanej przez Polkę mieszkającą na Litwie.

Degutis odnotowuje, że "przybysze nawet nie usiłują porozumiewać się w innym języku". "Wszystkie życzenia (w kawiarniach, hotelach) sypią po polsku i nawet nie zauważają, iż kelnerce trudno zrozumieć, o co chodzi; tykają palcem w menu, dodając +ja bym chciał to+" - pisze autor.

"Ruszyliśmy w stronę cmentarza na Rossie, chociaż zgodnie z programem mieliśmy zwiedzać Ostrą Bramę. +Teraz nie ma tam niczego interesującego, odbywa się litewska msza, lepiej zaczekajmy, aż się skończy+" - cytuje przewodniczkę Degutis, odnotowując, że w odróżnieniu od większości Polaków mieszkających na Litwie, przewodniczka doskonale mówi po polsku.

"Wreszcie doczłapaliśmy do mogiły (marszałka) Józefa Piłsudskiego(...). W trakcie wycieczki odwiedziliśmy 15 kościołów, przede wszystkim te, w których msze odbywają się w języku polskim. W każdym z kościołów Polacy padali na kolana, by pomodlić się, dopiero potem przewodniczka kontynuowała opowiadanie" - czytamy.

"Po dwudniowej wycieczce przypominającej lekcję patriotyzmu(...) wstąpiliśmy na piwo i prawie do północy dzieliliśmy się wrażeniami(...). Okazało się, że dla Polaków nie jest ważne obejrzenie wszystkich miejsc związanych z ich narodem, a zapoznanie się z samym miastem, jego architekturą, chcą po prostu dobrze spędzić czas. Propolskie idee i przesiąknięte patriotyzmem opowiadania pozostają jedynie w ustach przewodników - miejscowych Polaków" - czytamy.

ab, pap