Armia na prochach

Armia na prochach

Dodano:   /  Zmieniono: 
Afera narkotykowa na niszczycielu Royal Navy nie jest przypadkiem odosobnionym. Zgodnie z badaniami Royal United Services Institute liczba wykrytych przypadków narkomanii rośnie w armii i marynarce wojennej z roku na rok.

Dlaczego żołnierze sięgają po narkotyki? Środki odurzające są w wojsku tak stare jak historia wojskowości i w pewnych okolicznościach można je nawet uznać za zrozumiałe. Aby ukoić smutek magiczny „napój zapomnienia" pili już bohaterowie Iliady. Była to prawdopodobnie mieszanka wina i maku.

Pod Grunwaldem Jagiełło nakazał rycerstwu rozbicie przechwyconych w obozie krzyżackim beczek z winem. Król bał się po prostu, że jego ludzie zbytnio się wyluzują i padną ofiarą kontrataku.

W epoce nowożytnej coraz częstszą używką stawały się tytoń i wódka. Coraz częściej też żołnierze pili dla kurażu przed rozpoczęciem starcia. W czasie I wojny światowej normą było wydawanie solidnej porcji rumu żołnierzom, którzy mieli wyjść z okopów - w ten sposób wyłączno ich instynkt samozachowawczy i przeprowadzenie natarcia w ogóle było możliwe.

Do swoistej „perfekcji" doprowadziła użycie wódki armia radziecka w czasie II wojny światowej. Walczące na łuku Donu oddziały węgierskie meldowały o szturmujących z pogardą śmierci tłumach czerwonoarmistów. Przytłaczając większość zginęła, a nieliczni jeńcy – jak się potem okazało - byli kompletnie pijani.

O stosowanie haszyszu podejrzewana była armia wielkiego Napoleona, po raz pierwszy na masową skalę narkotyki zostały jednak zastosowane dopiero podczas II wojny światowej.  W 1940 roku Wehrmacht zamówił 35 milionów tabletek Pertivinu – środka złożonego przede wszystkim z metaamfetaminy. Po zjedzeniu dwóch sztuk zmęczony żołnierz mógł działać jeszcze całą dobę i dokonywać „niespotykanych aktów odwagi". Czekoladę z amfetaminą jedli m.in. patrolujący Atlantyk piloci bombowców morskich, godzinami poszukujący alianckich konwojów. 

Nielegalne już narkotyki stały się istną zmora oddziałów amerykańskich w Wietnamie. Żołnierze przestali ich używać w celu pobudzenia się przed akcją i raczej szukali w nich ucieczki przed nie dającą się znieść rzeczywistością.


Wielka Brytania, a przynajmniej jej flota wojenna nie prowadzi jednak dzisiaj stresujących, zagrażających życiu operacji. Co więc skłoniło marynarzy z HMS „Liverpool" do eksperymentowania? Prawdopodobnie zwyczajna nuda.

Brytyjczycy badają co roku 85 proc. swoich żołnierzy, a ci którzy wpadną, są usuwani ze służby i pozbawieni honorów. Mimo to liczba wykrywanych przypadków wzrasta. W roku 2003 ślady narkotyków wykryto u 517 mundurowych, cztery lata później – 769.
To i tak tylko 0,7 procenta całej populacji mundurowych, podczas gdy w cywilu narkotyki zażywa 7 proc. społeczeństwa - uspokajał John Donnelly dając wywiad w BBC. Żołnierze sięgają jednak po coraz twardsze narkotyki. Stosunkowo nieszkodliwa marihuana w 2003 roku stanowiła większość wykrywanych przypadków. Dzisiaj jej miejsce zajęła kokaina.