Podopieczny trenera Romana Bondaruka spisał się znakomicie, tym bardziej, że rywalizację rozpoczął dopiero z 13. miejsca, które zajął w czwartkowym sprincie. Jego strata na starcie do prowadzącego Niemca Michaela Greisa wynosiła 1.06 min.
Na finiszu Sikora, Eder i Greis stoczyli pasjonującą walkę o drugie miejsce. Najwięcej sił zachował Austriak, którego przewaga nad czwartym na mecie Niemcem wyniosła zaledwie 0,7 s.
Bjoerndalen, który odniósł 88. zwycięstwo w zawodach zaliczanych do punktacji PŚ w sportach zimowych (87 w biathlonie i jedno w biegach narciarskich), wyprzedził tę trójkę o 25 s.
Po dwóch strzelaniach prowadził z ponad półminutową przewagą nad Bjoerndalenem Greis. Dopiero przy trzecim sprawdzianie celności Niemiec popełnił dwa błędy i co prawda nadal był na czele, ale miał już tylko sekundę przewagi nad Norwegiem Emilem Hegle Svendsenem i 16 s nad Bjoerndalenem.
W tym czasie Sikora mylił się po jednym razie na drugim oraz trzecim strzelaniu i utrzymywał się na miejscu pod koniec czołowej dziesiątki.
Jednocześnie zupełnie pogubił się trzeci w klasyfikacji Pucharu Świata, srebrny medalista MŚ 2009 w tej konkurencji (w południowokoreańskim Pyeongchang triumfował Bjoerndalen) Rosjanin Maksim Czudow, który jeszcze po pierwszym strzelaniu biegł tuż za plecami Greisa. Potem w sumie cztery razy spudłował i ostatecznie zajął 24. miejsce.
Podczas czwartej wizyty na strzelnicy nerwy zjadły Greisa - dwa pudła i Svendsena - trzy. Pozostali zawodnicy w czołówce z tego skorzystali, a najbardziej bezbłędni w ostatniej próbie Bjoerndalen, Eder i Sikora. Polski biathlonista na końcowej rundzie odrobił do Austriaka osiem sekund, ale zmęczony nie był już w stanie odeprzeć jego ataku na mecie.
Rówieśnik Sikory, 35-letni Bjoerndalen jest najbardziej utytułowanym biathlonistą wszech czasów. Ma w dorobku m.in. pięć złotych medali olimpijskich (cztery z nich zdobył w Salt Lake City), 14 tytułów (33 medale) mistrza świata oraz pięć razy sięgał po Kryształową Kulę.pap, keb