Amstaf też człowiek

Amstaf też człowiek

Dodano:   /  Zmieniono: 
Niedawny przypadek pogryzienia 5-letniego dziecka przez psa rasy amstaf potwierdza starą prawdę – pies podobny jest do swojego właściciela.
Nie chodzi mi bynajmniej o powszechne rozumienie banalnej maksymy, czy parafrazę przysłowia „niedaleko pada jabłko od jabłoni". Mam na myśli podobieństwo obu gatunków ludzkiego i psiego. Człowiek przechodzi proces socjalizacji, który determinuje jego przyszłe życie. Warunki zewnętrzne, środowisko, najbliższe otoczenie kształtując osobowość jednostki bezpośrednio wpływają na jej zachowania w dorosłym życiu. Podobnie jest z psem.   

Osobnik, który zaatakował 5-letnią dziewczynkę w Krakowie miał 10 miesięcy, w przeliczeniu na ludzki wiek jest zatem nastolatkiem, a właściwie nastolatką (media informują, że to suka). Agresywne zachowanie stanowi zapewne wynik niewłaściwie przebiegającego procesu społecznego uczenia się. Zwłaszcza, że ta rasa wymaga specjalnej opieki i tresury, by nie stać się maszyną do zabijania. A więc winny jest właściciel, a w zasadzie właścicielka, szefowa krakowskiej restauracji, w której pogryzione zostało dziecko. Miejmy zatem nadzieję, że na 300-złotowym mandacie Sanepidu dla niefrasobliwej pani dwóch amstafów się nie skończy.

Obok wielce zasadnych, wyrażanych przez media, wątpliwości w tej sprawie, dotyczących braku kagańca czy samej obecności psa na terenie lokalu, nie ma jakoś żadnych gwałtownych reakcji polityków. Mimo, że nie jest to odosobniony przypadek brutalnego ataku psa na dziecko w ostatnich miesiącach i latach, nie słychać propozycji zaostrzenia przepisów, które zwykle padają z ich ust przy takich okazjach. Czyżby sezon ogórkowy sprzyjał wzajemnej integracji dwóch bliźniaczo podobnych do siebie gatunków, działając na szkodę tego rzekomo nadrzędnego?