Hałas, wróg nr 1!

Hałas, wróg nr 1!

Dodano:   /  Zmieniono: 
Człowiek ma wielu wrogów. To znaczy – z reguły budzi się z optymistycznym przekonaniem, że świat jest w miarę przyjazny, ale już idąc spać, po przyjęciu odpowiedniej dawki unijnej indoktrynacji, w sercu ma tylko strach. Przed hałasem na przykład.
Okazuje się, że to hałas jest największym wrogiem człowieka. Już nie kryzys, nie homofoby, nie globalne ocieplenie, a hałas. Unia zabrała się więc ostro za zwalczanie niepotrzebnych decybeli. Zaczęła od stadionów żużla. Kuriozalne normy sprawiły, że żużlowcy muszą jeździć wolniej i drożej, ale ciszej. Bo, jak wiadomo istotą żużla nie jest hałas, brud i prędkość. Nic, że dyscyplina traci na widowiskowości, a poziom adrenaliny sportowców nie jest wyższy niż w trakcie parzenia herbaty. Ważne, że uszy widzów nie cierpią!
 
Pal licho unijne zaglądanie na stadiony. Sam fanem żużla nie jestem i jako przykładny obywatel powinienem siedzieć cicho – nie moja sprawa w końcu. Ale unia chce zaglądać także do  moich uszu! Nie chodzi co prawda jeszcze o to, czy je myję, a o to, czy nie niszczę sobie przypadkiem słuchu, słuchając głośno muzyki. Faktycznie słucham muzyki w formacie MP3 na moim odtwarzaczu. Być może za głośno. Ale to mój wybór. Lubię. Być może za 10 lat będę miał słuch 70-latka. Ale to jest moja sprawa. Unia woli jednak swoich obywateli traktować jak debili. Zgodnie z jej propozycjami na opakowaniu słuchawek umieszczane będą prawdopodobnie informacje, że ich używanie grozi utratą słuchu przy zbyt głośnym słuchaniu. Największy jednak problem w tym, że unia na razie delikatnie sugeruje producentom słuchawek, żeby głośność ograniczali już na etapie produkcji, jak producenci skuterów ich prędkość. Innymi słowy, unia nie chce pozostawić konsumentom wyboru, czy mają użyć noża do krojenia, czy do kaleczenia swoich paluszków. A wybór – uwaga truizm! – to warunek wolności.
 
Zastanawia mnie jedno: skąd od kilku miesięcy taki natłok unijnych regulacji… Zaczęło się od żarówek, mowa była o czajnikach, teraz sprawa hałasu… Czyżby wreszcie przepowiednie eurosceptyków zaczynały się sprawdzać? Czyżby zbliżał się totalitaryzm? Trudno w to uwierzyć, ale pamiętajmy o przestrodze, jakiej udzielił kiedyś Louis Brandeis, XX-wieczny sędzia amerykańskiego Sądu Najwyższego:
 
„Doświadczenie uczy nas, że na straży wolności musimy być najczujniejsi, gdy rząd ma najlepsze zamiary. Ludzie narodzeni do wolności pozostają z natury zawsze w gotowości do odpierania zamachów na nią ze strony podstępnych władców. Największe zagrożenia dla wolności czają się w niewinnych z pozoru jej naruszeniach ze strony ludzi gorliwych, chcących dobrze, lecz bez zrozumienia."