Będą pewni na 99,999 procent

Będą pewni na 99,999 procent

Dodano:   /  Zmieniono: 
Podczas narciarskich mistrzostw świata w Oslo w lutym i marcu kamery rejestrujące przekroczenie linii mety przez zawodników będą wykonywać do 5000 zdjęć na sekundę, co ma dać dokładność ustalenia kolejności na poziomie 99,999 procent.
- Urządzenie składa się z dwóch kamer ustawionych po obu stronach linii mety, które będą wykonywać 4-5 tys. zdjęć na sekundę i w ten sposób nie dojdzie już do sytuacji, kiedy zaistnieją wątpliwości przy ustalaniu kolejności - powiedział dyrektor sportowy mistrzostw John Aalberg. - Tak zawansowana cyfrowa technologia sprawi, że już nigdy nie będą przyznawane medale ex aequo dla dwóch zawodników. Sprzęt jest testowany podczas zawodów Pucharu Świata. Używany jest również w wyścigach motocyklowych i Formuły 1 - dodał.

Zaawansowana technologia jest według Aalberga bardzo potrzebna, zwłaszcza kiedy różnice pomiędzy zawodnikami stają się coraz mniejsze. Wskazał na sytuację z igrzysk w Salt Lake City w 2002 roku, gdy Norwegom Thomasowi Alsgaardowi i Frode Estili przyznano dwa srebrne medale w biegu na dochodzenie. Po pozytywnej próbie dopingowej zwycięzcy Johanna Muehlegga obaj otrzymali złote medale. - Tam używana była kamera robiąca 1100 zdjęć na sekundę, czyli pomiar wykonywany był z dokładnością do jednej tysięcznej sekundy. Wtedy był to szczyt techniki, lecz jak widać to nie wystarczyło - powiedział Aalberg.

Dla organizatorów mistrzostw dokładny sprzęt jest istotny także z powodów historycznych. Do dzisiaj w Norwegii dyskutowana jest sytuacja, gdy podczas mistrzostw świata w Oslo w 1982 roku, po dramatycznych dyskusjach, kłótniach i naciskach działaczy, złote medale przyznano ex aequo sztafetom Norwegii i ZSRR. Kilka minut później sędziowie w podobnej sytuacji przyznali dwa brązowe medale sztafetom NRD i Finlandii. - To był najdramatyczniejszy moment w historii norweskiego narciarstwa, lecz wtedy kamery nie były tak precyzyjne. Tym razem w Oslo w 2011 roku nie będzie żadnych dyskusji - zapewnił Aalberg.

zew, PAP