Baranowski odniósł się też do decyzji PZU, który odmówił pokrycia kosztu naprawy masztów statku, którą określił jako "zdumiewającą". Według niego, nastąpiło nieporozumienie, ponieważ w swej decyzji o odmowie pokrycia kosztów remontu statku, PZU błędnie zinterpretowało angielski termin "heavy weather". - W pierwszym punkcie decyzji jest mowa, czego to dotyczy, a więc niebezpieczeństw mórz, a na drugiej stronie - że to niebezpieczeństwo mórz, to jest "heavy weather". I to "heavy weather" jest przetłumaczone jako "nadzwyczajne warunki pogodowe". To jest kardynalny błąd, ponieważ "heavy weather" to po prostu są warunki sztormowe, a warunki sztormowe po polsku zaczynają się od 7 w skali Beauforta, a 8 stopni to już jest sztorm - tłumaczył Baranowski.
Kapitan przypomniał, że żaglowiec na początku sezonu przeszedł gruntowny remont i otrzymał tzw. świadectwo klasy - dokument poświadczający, że statek jest zdatny do żeglugi oraz kartę bezpieczeństwa, według której "Fryderyk Chopin" może pływać po oceanach w każdych warunkach pogodowych. - Wypadek się zdarzył, statek został okaleczony no i tak stoi od miesiąca. Przez ten miesiąc nic się nie wydarzyło, czekaliśmy właśnie na decyzję PZU - relacjonował Baranowski. Armator żaglowca "Fryderyk Chopin" Dariusz Czajka ocenił, że wszelkie koszty związane m.in. z holowaniem i remontem żaglowca wynoszą ok. 1,5 mln zł. Dodał, że jeśli nie dojdzie do porozumienia z PZU, to odwoła się do sądu. Poinformował, że brytyjski kuter, który przez trzy doby holował uszkodzony żaglowiec do portu domaga się za to 300 tys. dolarów.
- Z przykrością przyjęliśmy informację o zdarzeniu, do którego doszło pod koniec października na statku "Fryderyk Chopin - podkreślił Mariusz Sarnowski, dyrektor Grupy PZU odpowiedzialny za pion klienta korporacyjnego i oraz członek zarządu PZU Życie. - Na podstawie ustalonego stanu faktycznego oraz zebranego w sprawie materiału dowodowego musimy stwierdzić, iż nie zaszło żadne ze zdarzeń wymienionych w umowie ubezpieczenia, które byłoby podstawą do przyjęcia przez PZU odpowiedzialności odszkodowawczej. Takie stanowisko zmuszeni byliśmy przekazać ubezpieczającemu - Europejskiej Wyższej Szkole Prawa i Administracji - dodał Sarnowski. Zaznaczył, że w przypadku, gdyby pojawiły się dodatkowe istotne dowody, informacje lub okoliczności - w szczególności uzyskane w wyniku postępowania przeprowadzonego przez Izbę Morską w Szczecinie - PZU SA niezwłocznie powróci do analizy sprawy.
Pod koniec października "Fryderyk Chopin" stracił oba maszty przy sztormowej pogodzie w odległości ok. 160 km na południowy zachód od wysp Scilly na Atlantyku i został odholowany do portu Falmouth w Kornwalii, gdzie nadal przebywa. 36 gimnazjalistów musiało przerwać rejs na Karaiby i wróciło autokarami do kraju.
PAP, arb