Dziewięciu mieszkańców Bytowa i Gostkowa zakaziło się włośniem po spożyciu mięsa dzika. Część mięsa trafiła też do Skierniewic, gdzie również mogą być osoby zakażone.
Zdaniem powiatowego inspektora nadzoru weterynaryjnego w Miastku (Pomorskie) dzik pochodził z polowania, które odbyło się pod koniec stycznia niedaleko Smołdzina (Pomorskie).
"Mięso kupił jeden z mieszkańców Bytowa. Okazało się, że mięso zawiera w sobie pasożyta. Zaraził się mężczyzna i jego rodzina. Musiałem o tym fakcie powiadomić prokuraturę, ponieważ nie wiadomo, czy mięso było badane przez weterynarza. Takie badania są obowiązkowe" - powiedział powiatowy inspektor weterynarii Marek Jankowski.
Prokuratura w Bytowie wszczęła już postępowanie przygotowawcze w tej sprawie. Zdaniem zastępcy prokuratora rejonowego w Bytowie Ryszarda Krzemianowskiego osoba, która kupiła mięso dzika miała dokumenty stwierdzające badanie weterynaryjne nabytego dzika. "Badanie wykonywał lekarz spod Słupska. Nie możemy jednak jeszcze stwierdzić, że wina leży po jego stronie" - dodał Krzemianowski.
Według prokuratora zaświadczenie mogło zostać wystawione na mięso innego dzika, którego mięso nie było zakażone.
Wszyscy zakażeni mieszkańcy Bytowa i Gostkowa trafili na oddział zakaźny szpitala w Słupsku. Tam po krótkiej hospitalizacji zostali wypisani do domu.
"Leczenie jednak będziemy prowadzić dalej. Włosień to bardzo groźny pasożyt zagnieżdżający się w mięśniach. Powoduje to obrzęki ciała oraz jest przyczyną chorób podobnych w swoich objawach do grypy. W ciężkich przypadkach może nawet dojść do śmierci zakażonego" - poinformował ordynator oddziału zakaźnego Jerzy Barłóg.
nat, pap
"Mięso kupił jeden z mieszkańców Bytowa. Okazało się, że mięso zawiera w sobie pasożyta. Zaraził się mężczyzna i jego rodzina. Musiałem o tym fakcie powiadomić prokuraturę, ponieważ nie wiadomo, czy mięso było badane przez weterynarza. Takie badania są obowiązkowe" - powiedział powiatowy inspektor weterynarii Marek Jankowski.
Prokuratura w Bytowie wszczęła już postępowanie przygotowawcze w tej sprawie. Zdaniem zastępcy prokuratora rejonowego w Bytowie Ryszarda Krzemianowskiego osoba, która kupiła mięso dzika miała dokumenty stwierdzające badanie weterynaryjne nabytego dzika. "Badanie wykonywał lekarz spod Słupska. Nie możemy jednak jeszcze stwierdzić, że wina leży po jego stronie" - dodał Krzemianowski.
Według prokuratora zaświadczenie mogło zostać wystawione na mięso innego dzika, którego mięso nie było zakażone.
Wszyscy zakażeni mieszkańcy Bytowa i Gostkowa trafili na oddział zakaźny szpitala w Słupsku. Tam po krótkiej hospitalizacji zostali wypisani do domu.
"Leczenie jednak będziemy prowadzić dalej. Włosień to bardzo groźny pasożyt zagnieżdżający się w mięśniach. Powoduje to obrzęki ciała oraz jest przyczyną chorób podobnych w swoich objawach do grypy. W ciężkich przypadkach może nawet dojść do śmierci zakażonego" - poinformował ordynator oddziału zakaźnego Jerzy Barłóg.
nat, pap