Szczęsny wróci za sześć tygodni, Arsenal szuka bramkarza

Szczęsny wróci za sześć tygodni, Arsenal szuka bramkarza

Dodano:   /  Zmieniono: 
Około sześciu tygodni będzie pauzował bramkarz reprezentacji Polski i Arsenalu Londyn Wojciech Szczęsny wskutek kontuzji palca u ręki, której doznał we wtorkowym spotkaniu Ligi Mistrzów z Barceloną (1:3) - poinformował trener Kanonierów Arsene Wenger.
Francuski szkoleniowiec podkreślił, że klub musi jak najszybciej znaleźć doświadczonego bramkarza, który w najbliższych tygodniach byłby zmiennikiem Manuela Almunii. Hiszpan to obecnie jedyny zdrowy zawodnik, który może grać na tej pozycji. Oprócz Szczęsnego, z gry wyłączony jest Łukasz Fabiański, który przechodzi rehabilitację po operacji barku i do gry wróci w następnym sezonie. Włoch Vito Mannone, który został wypożyczony do występującego na zapleczu ekstraklasy Hull City, mógłby wrócić, ale... leczy uraz uda.

By uzupełnić skład po zamknięciu zimowego okna transferowego (31 stycznia), klub musi wystąpić o specjalne pozwolenie do władz ligi. Na razie londyński zespół musi liczyć na dobrą formę i zdrowie Almunii, który już w zimie mógł opuścić klub, ale nie znalazł się chętny, by go zatrudnić.

- Nie boję się o jego dyspozycję i podejście do gry. To  profesjonalista, który zawsze sumiennie wywiązywał się ze swoich obowiązków - powiedział o Hiszpanie Wenger, podkreślając, że zmieniając Szczęsnego w  meczu na Camp Nou spisał się bardzo dobrze. - W tym zawodzie pech jednych oznacza szansę dla innych. Jestem przekonany, że Manu ją wykorzysta - zaznaczył francuski trener.

20-letni Szczęsny kontuzji palca nabawił się we wtorkowym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów z Barceloną i opuścił boisko już w 19. minucie gry. Polak niefortunnie interweniował przy strzale Brazylijczyka Daniego Alvesa. Z grymasem bólu złapał się za  dłoń i wezwał na boisko klubowego lekarza. Wspólnie zdecydowali, że nie będzie w stanie kontynuować gry. W  czwartek okazało się, że operacja nie jest konieczna, a przez najbliższe dni palec Szczęsnego musi być usztywniony.

zew, PAP