Nowe elementy pojawiły się na pomniku 24 września - umieścili je tam przedstawiciele kilku organizacji, m.in. członkowie Klubu Więzionych, Internowanych i Represjonowanych oraz Związku Więźniów Politycznych Okresu Stalinowskiego, którzy - nie niepokojeni przez nikogo - na pionowych elementach pomnika, kilka metrów nad ziemią umieścili pionowe napisy oraz koronę na głowie orła.
Dzień później zastępca prezydenta Białegostoku Aleksander Sosna zapowiedział, że dodane elementy zostaną zdjęte a działanie inicjatorów akcji ocenił jako bezprawne. To oświadczenie sprawiło, że wieczorem przy pomniku zebrało się kilkadziesiąt osób, które zapowiedziały, iż będą tam prowadziły społeczne dyżury i pilnowały tego miejsca, by napisy i korona zdjęte nie zostały. Sosna tłumaczył, że - aby dodawać elementy do pomnika - trzeba mieć zgodę jego autorów, konserwatora zabytków oraz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. - Jeżeli takich decyzji nie ma, to każde działanie jest bezprawne - podkreślił. Dodał, że miasto podejmie działania, "które przewiduje prawo" i nie ma tu znaczenia, jaka treść została umieszczona na pomniku.
Będący przedmiotem sporu pomnik ma ok. 20 metrów wysokości. Powstał w latach 70-tych ubiegłego wieku i jest poświęcony "Bohaterom Ziemi Białostockiej poległym w walce o Polskę Ludową". Stoi w centrum miasta, obok budynku wydziałów humanistycznych Uniwersytetu w Białymstoku, w przeszłości siedziby Komitetu Wojewódzkiego PZPR. Umieszczenie napisów na monumencie odbyło się w ramach akcji "odkomunizowania pomnika". Organizatorzy akcji tłumaczą, że takie zmiany proponowali już wcześniej, ale nie uzyskali na to zgody. W ich ocenie, pomnik to m.in. symbol sowieckiego ucisku, podobne są w Polsce demontowane. - Pomniki powinny być stawiane autentycznym bohaterom - podkreślał Tadeusz Waśniewski, prezes oddziału Związku Więźniów Politycznych Okresu Stalinowskiego w Białymstoku.
PAP, arb