Roman Paszke blisko równika. Latające ryby spać nie dały

Roman Paszke blisko równika. Latające ryby spać nie dały

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kapitan Roman Paszke, który na jachcie "Gemini 3" żegluje samotnie dookoła świata drogą pod wiatr w kierunku Przylądka Horn, zbliża się do równika. Jak przyznał, najbardziej brakuje mu snu. Ostatnio, gdy miał ku temu okazję, przeszkadzały mu latające ryby.
Na tak wielkim katamaranie (długość 27,43 m, szerokość 14 m, wysokość masztu 33 m), cały czas jest coś do zrobienia. Niedawno 60-letni gdańszczanin zastanawiał się, dlaczego szwankowała jedna z instalacji elektrycznych.

- Po trzech godzinach poszukiwań znalazłem jeden, dosłownie jeden uszkodzony kabelek. Z  zewnątrz wszystko wyglądało w porządku, ale ten jeden kabelek po prostu rozpuścił się, zapewne z powodu wilgoci, soli i wszystkich plag egipskich. Usterkę naprawiłem, co - w moim przypadku - graniczy z cudem, bo elektronik ze mnie jest taki jak tancerz... - przekazał Paszke. Dodał, że cała instytucja silnika napędzająca alternator oraz odsalarkę zaczęła wzorowo pracować. Poruszony tak niespodziewanym i pozytywnym obrotem sytuacji zafundował sobie kawę rozpuszczalną szlachetnej marki oraz ciasteczka.

- To bardzo poprawiło moje samopoczucie, szczególnie przy deficycie snu. Najbardziej przeszkadzały mi ostatnio latające ryby, które seriami spadały na pokład, co było słychać w każdym miejscu. Mam jeszcze trochę świeżego prowiantu - owoce, wędliny, sery, ale to już końcówka. Liofilizaty, czyli pożywienie standardowe w takim rejsie rozpocznę za równikiem. A wtedy - "Addio pomidory"jak śpiewał Wiesław Michnikowski. Czasem trzeba się zresetować, więc sięgam po książki. Skończyłem już "Grę" Kosińskiego, a teraz na zmianę czytam "Wyspy na Golfsztromie" Hemingwaya i "Rozmowy z Kołakowskim" Menzla - wspomniał kapitan.

Obecne przechodzenie przez strefę konwergencji tropikalnej wokół równika to pierwsze poważne zadanie, które stanęło na drodze "Gemini 3", od momentu startu z Wysp Kanaryjskich 14 grudnia. W prognozach pogody pomaga Romanowi Paszke specjalizujący się w elektronice jachtowej, systemach komunikacji satelitarnej oraz meteorologii Robert Janecki. - Z Romanem współpracuję od 1999 roku. Wspólnie żeglowaliśmy w wielu regatach morskich, również dookoła świata. Teraz jestem z nim w stałym kontakcie. Razem z Piotrem Flautą, meteorologiem z Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego, staramy się doradzać na  odległość. Wspólnie pracujemy nad prognozami pogody, aby uchronić katamaran przed zagrożeniami, które można napotkać w strefie równikowej. Najbliższe godziny rejsu, to wzmożona koncentracja na pokładzie i obserwacja nieba przez Romana - zaznaczył Janecki, nawigator z Mrągowa.

Wielu żeglarzy próbowało płynąć "pod wiatr", jednak dotychczas udało się to tylko pięciu i jednej kobiecie - Brytyjce Dee Caffari (178 dni w 2006 roku). Pozostali to: Francuzi Jean-Luca van den Heede (122 dni na przełomie 2003/2004) i Philippe Monnet (151 dni - 2000), Amerykanin Dodge Morgan (150 dni - 1986), Anglik Mike Golding (161 dni -  1994) oraz Szkot Chay Blyth (292 dni - 1970/1971). Natomiast trasę "z wiatrem" pokonało blisko 200 żeglarzy. Rekord wynosi 57 dni, 13 godzin, 34 minuty, 6 sekund i od 19 stycznia 2008 roku należy do Francuza Francisa Joyona.

pap, ps