Sędzia - jak wynika z odczytanego aktu oskarżenia - miał też sporządzić projekt apelacji w sprawie Mirosława K., w zamian za warte 300 zł ryby w galarecie i korzystanie przez co najmniej 5 dni z należącego do niego mercedesa.
W tej sprawie oskarżony jest również mechanik Marcin L., któremu prokuratura zarzuca udzielanie od maja 2006 r. do maja 2007 r. pomocy Mirosławowi K. w przekazywaniu sędziemu łapówek. Oskarżony miał organizować spotkania obu mężczyzn, przekazywać żądania sędziego dotyczące oczekiwanych przez niego korzyści majątkowych oraz zawozić wręczającego pieniądze na spotkania.
Odpowiadający z wolnej stopy Janusz K. i Marcin L. nie przyznają się do winy. Na wtorkowej rozprawie obaj odmówili składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania sądu, prokuratora oraz obrony. Proces będzie kontynuowany w marcu. Ma być wówczas przesłuchany pierwszy świadek oskarżenia.
Sprawa jest na wokandzie koszalińskiego sądu od października 2010 r. Do rozpoznania skierował ją tu Sąd Najwyższy. W czerwcu 2011 r. prokuratorowi udało się odczytać akt oskarżenia, potem jednak proces przerwano z powodu choroby Marcina L. W styczniu 2012 r. sąd zdecydował, że wobec kilkumiesięcznej przerwy proces rozpocznie się od początku.
Ponieważ na styczniowej rozprawie Marcin L. wyjawił, że z powodu ciężkiego wypadku samochodowego z 2004 r., jest pod opieką psychologa i psychiatry, sąd powołał biegłych w celu oceny jego stanu zdrowia pod kątem możliwości uczestnictwa w rozprawach. Z odczytanej we wtorek opinii wynika, że Marcin L. był poczytalny w momencie popełnienia zarzucanego mu czynu i może brać udział w procesie.
Śledztwo prowadziła Prokuratura Okręgowa w Słupsku (Pomorskie). Wszczęto je pod koniec grudnia 2008 r. Pierwszy zarzut Janusz K. usłyszał w czerwcu 2009 r., po uchyleniu mu immunitetu przez sądy dyscyplinarne przy Sądzie Apelacyjnym w Gdańsku i Sądzie Najwyższym. Dwa kolejne przedstawiono sędziemu w grudniu 2009 r.
Janusz K. jest zawieszony w wykonywaniu obowiązków sędziego i otrzymuje obniżone wynagrodzenie. Za przyjmowanie łapówek i pomoc w ich wręczaniu Kodeks karny przewiduje do 10 lat więzienia.
zew, PAP