Starachowice: jest wyrok. Czy była kampania za pieniądze podatników?

Starachowice: jest wyrok. Czy była kampania za pieniądze podatników?

Dodano:   /  Zmieniono: 
W Starachowicach zapadł wyrok ws. "kampanii za pieniądze podatników" (fot. sxc.hu) Źródło:FreeImages.com
Sąd Apelacyjny w Krakowie podtrzymał decyzję Sądu Okręgowego w Kielcach w sprawie wytoczonej radnej wojewódzkiej Jolancie Kręckiej (PSL) przez komitet referendalny. Sprawa wytoczona została w trybie wyborczym przed referendum w Starachowicach, które ma się odbyć 19 sierpnia.

Pozew dotyczył felietonu opublikowanego przez Kręcką w "Gazecie Starachowickiej". Komitet Referendalny Starachowice 2012, stworzony przez starachowickich radnych miejskich z PiS, PO i SLD, uznał za nieprawdziwe pochodzące z niego sformułowanie brzmiące "za pieniądze podatników rozpoczęła się kampania wyborcza" i domagał się sprostowania. Kielecki Sąd Okręgowy po przeanalizowaniu tekstu uznał, że fragment o finansowaniu kampanii wyborczej nie dotyczy kampanii referendalnej, a kampanii przed przyszłymi wyborami prezydenta Starachowic, które będą konsekwencją ważnego referendum. Wniosek o sprostowanie został oddalony.

Sąd Apelacyjny w Krakowie oddalił zażalenie od decyzji Sądu Okręgowego w Kielcach, utrzymując tym samym w mocy orzeczenie pierwszej instancji. Referendum w sprawie odwołania prezydenta Starachowic odbędzie się w niedzielę na wniosek Rady Miejskiej w Starachowicach.

Prezydent Starachowic, który jest zawieszony w obowiązkach służbowych, nie otrzymał od rady absolutorium z wykonania budżetu za 2011 rok. Wojciech B. zasiada na ławie oskarżonych w procesie o korupcję, który toczy się w starachowickim sądzie. Prokuratura Apelacyjna w Krakowie oskarżyła go o to, że od 2008 do 2011 roku, gdy pełnił funkcję publiczną prezydenta Starachowic, przyjął łapówki od przedstawicieli starachowickich spółek komunalnych w łącznej kwocie blisko 96 tys. zł. Kolejny zarzut to nakłanianie świadka do składania fałszywych zeznań.

Wojciech B. został zatrzymany przez CBA pod koniec sierpnia 2011 r. Pod koniec śledztwa przyznał się do stawianych zarzutów. Przed sądem B. przyznał się do korupcji; nie przyznał się do zarzutu nakłaniania świadka do składania fałszywych zeznań. Samorządowcowi grozi do 10 lat pozbawienia wolności.

jl, PAP