Małek o Broad Peak: mówiłem, że jeśli zaczekam, zamarznę

Małek o Broad Peak: mówiłem, że jeśli zaczekam, zamarznę

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wyprawa na Broad Peak realizowana była w ramach projektu "Polski Himalaizm Zimowy 2010-2015" pod patronatem prezydenta Bronisława Komorowskiego (fot. polskihimalaizmzimowy.pl) 
- Maciek widząc, że będę sam schodził zaproponował mi związanie się z nimi liną. Odpowiedziałem im, że jeśli zaczekam na nich nawet kilka minut, zamarznę. Chciałem skorzystać z resztek światła - powiedział jeden ze zdobywców Broad Peak Artur Małek.
Wyprawa na Broad Peak realizowana była w ramach projektu "Polski Himalaizm Zimowy 2010-2015" pod patronatem prezydenta Bronisława Komorowskiego. Broad Peak to 12. najwyższy szczyt świata oddalony o dziewięć kilometrów od K2. Adam Bielecki, Artur Małek, Tomasz Kowalski i Maciej Berbeka 5 marca zdobyli jako pierwsi himalaiści w historii szczyt zimą.

Kowalski i Berbeka nie wrócili

Ze szczytu nie zeszli Tomasz Kowalski i Maciej Berbeka.

Kierownik wyprawy Krzysztof Wielicki po raz ostatni rozmawiał z Tomaszem Kowalskim 6 marca o godzinie 6:30 (czasu pakistańskiego). Himalaista zgłosił, że ma trudności z oddychaniem. 7 marca ustalono prawdopodobną lokalizację Tomasza Kowalskiego - na przełęczy na wysokości 7900 metrów. - Nie ma sił i środków, by ktokolwiek do niego doszedł. Można przypuszczać, że Tomasz Kowalski nie przetrwał - powiedział Artur Hajzer, szef projektu "Polski Himalaizm Zimowy". Maciej Berbeka prawdopodobnie odpadł od stoku w przepaść na wysokości około 7700 metrów. W ocenie ekspertów znalezienie jego ciała jest praktycznie niemożliwe.

"Obawiałem się wychłodzenia"

W ocenie Małka Tomek Kowalski był "bardziej świeży" od niego. - Po zmroku tempo dramatycznie spadło. Z drobnymi przerwami doszedłem do przełęczy. Tam zgubiłem orientację i spędziłem trochę czasu szukając poręczy. Wymieniałem też baterie w latarce, pewnie wtedy Adam stracił mnie z oczu. Cała operacja zajęła mi 40 minut - relacjonował swoje zejście z Broad Peak Małek.

- Z nowymi bateriami powoli, ostrożnie udało mi się wrócić do namiotu. Zmieniłem je poniżej grani, wcześniej obawiałem się wychłodzenia. Moje radio przestało działać. Żeby je uruchomić, musiałbym zdjąć rękawiczki. Bałem się odmrożeń. W namiocie długo leżałem w całym ekwipunku zanim wróciłem do siebie - tłumaczył himalaista.

Jak zaznaczył Małek Krzysztof Wielicki nad ranem nalegał, by wyjść naprzeciw pozostałym himalaistom. - Chciałem spróbować podejść jak najwyżej. Po 30-40 minutach wszedłem może 30 metrów w górę. Brakowało mi sił na ponowne podejście. 100-200 metrów jest nie do zrobienia. W takich warunkach to niemożliwe - podkreślił. 

ja, RMF FM