13-latek wydalony z obozu zginął. "Czujemy ogromny żal do ZHP"

13-latek wydalony z obozu zginął. "Czujemy ogromny żal do ZHP"

Dodano:   /  Zmieniono: 
13-latek wydalony z obozu zginął w wypadku (fot. sxc.hu) Źródło:FreeImages.com
- Czujemy ogromny żal i traumę. Cały czas wierzymy, że Mateusz wróci - mówią rodzice 13-latka, który zginął w wypadku samochodowym po tym jak został wydalony z obozu harcerskiego. Jak podaje TVN24 organizatorzy obozu twierdzą, że nie ponoszą winy za śmierć chłopca.
Chłopiec został wydalony z obozu harcerskiego nad jeziorem Niesłysz w Lubuskiem za niegrzeczne zachowanie. Rodzice mieli odebrać go w ciągu 24 godzin, w przeciwnym razie nastolatek miał trafić do policyjnej izby zatrzymań. Rodzice nie byli w stanie odebrać syna. Z obozu chłopiec wracał z dostawcą warzyw. Dolnośląskie ZHP zapewniło, że rodzice zgodzili się na taką formę transportu. Auto miało wypadek, w wyniku którego 13-latek zmarł.

- Mówili nam, że musimy go odebrać. Powiedzieliśmy, że nie mamy samochodu, a na zorganizowanie transportu potrzebujemy kilka dni. Tam nie dojeżdżały pociągi, ani autobusy - tłumaczyła matka 13-latka.

Jeden z wychowawców miał zagrozić rodzicom, że jeśli nie odbiorą dziecka w ciągu 24 godzin zostanie ono odesłane do policyjnej izby dziecka. - Czuliśmy ogromną presję i dlatego się zgodziliśmy na transport - przyznała matka chłopca.

- Mamy żal do ZHP, że nie biorą na siebie odpowiedzialności za to co się stało. Nic nam nie zwróci syna, ale nie chcemy, żeby coś podobnego się powtórzyło. Żyjemy tylko po to, żeby wyjaśnić tą sprawę dla Mateuszka - dodała.

Decyzja o odesłaniu chłopca z mężczyzną, który dowoził do obozu jedzie nie została zgłoszona komendantowi obozu. - Komendant nic o tym nie wiedział, a to on powinien dodatkowo wydać zgodę - powiedział Zbigniew Warzyński z dolnośląskiej chorągwi ZHP. Dodał, że instruktorzy, którzy podjęli taką decyzję, zostali na prośbę kuratorium zawieszeni.

ja, TVN24